Długa Noc odwołana. George R.R. Martin musiał przeprosić za nieprawdziwy tytuł prequela Gry o tron
George R.R. Martin to jeden z tych pisarzy, którzy uwielbiają angażować się w adaptacje swoich dzieł. Marzenia Martina nie zawsze zgadzają się jednak z planami HBO czy Syfy. Właśnie okazało się, że zapowiadany przez niego tytuł prequela Gry o tron, był wynikiem myślenia życzeniowego.
Wszyscy fani Gry o tron czekają z niecierpliwością na finałowy sezon serialu. Wiadomo na jego temat coraz więcej, mimo że HBO patrzy krzywym okiem na wszelkie spoilery. W międzyczasie trwają jednak prace nad prequlem produkcji, który również będzie wyświetlany na antenie amerykańskiej stacji. HBO toczyło rozmowy na temat aż pięciu różnych serii spin-offów, ale wbrew początkowym zapowiedziom, tylko jeden doczeka się realizacji. Przynajmniej dopóki nie zadebiutuje pilot pierwszego z nich.
Fabuła nowego serialu dotyczyć będzie trwającej kilkadziesiąt lat zimy w Westeros, kilka tysięcy lat przed wydarzeniami znanymi z Gry o tron. Okres ten nazwany został Długą Nocą. I właśnie taki tytuł George R. R. Martin zaproponował twórcom spin-offa jeszcze w czerwcu. Od tego czasu nie pojawiły się żadne nowe informacje na ten temat, mimo że ujawniono nazwisko showrunnerki produkcji. Została nią Jane Goldman, która napisała także pilot produkcji.
Informacji brakowało aż do końca października, gdy Martin w poście na swoim oficjalnym blogu pogratulował Jane Goldman zatrudnienia i ponownie napisał o tytule serialu.
Pisarz wprost zaznaczył, że będzie nim Długa Noc. Ledwie kilka dni później został zmuszony do sprostowania tamtych słów. W poście z 5 listopada Martin zaprezentował okładki kilku zagranicznych wydań książki Ogień i krew. Na marginesie tej wiadomości przyznał jednak, że pospieszył się ze zdradzeniem tajemnicy tytułu:
Pisarz poinformował także, iż prace nad premierowym odcinkiem serialu posuwają się w dobrym kierunku. Trwają także rozmowy na temat innych tytułów, które mają zająć miejsce Gry o tron. Szczegółów nie wolno jednak zdradzać Martinowi. Może to i lepiej - oficjalne informacje bezpośrednio od HBO zwykle i tak są bardziej konkretne niż publikowane w internecie plotki. Nawet, jeśli ich źródłem jest sam George R.R. Martin.