REKLAMA

Takiego filmu o superbohaterach jeszcze nie było. Glass - recenzja

M. Night Shyamalan powraca ze zwieńczeniem swojego opus magnum. Jego nowy film o tytule Glass, będący kontynuacją Unbreakable i Split, to widowisko jedyne w swoim rodzaju.

glass recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Blisko dwie dekady temu nikt nie mógł się spodziewać, że Niezniszczalny (Unbreakable) doczeka się dwóch - tak różnych od siebie i nieoczywistych - kontynuacji. Fani twórczości M. Night Shyamalana wręcz oszaleli, gdy w ostatniej scenie horroru Split pojawił się bohater grany przez Bruce’a Willisa kilkanaście lat wcześniej.

To jest zaskakujące o tyle, że z pozoru obu filmów nie łączy zupełnie nic.

Unbreakable to meta-opowieść o fikcji wpływającej na świat rzeczywisty. Człowiek staje przed dylematem: uwierzyć w to, że jest superbohaterem czy nie? Przemawia za tym, by to zrobił, sporo: jego imię i nazwisko zaczynają się od tych samych liter (patrz: Peter Parker, Bruce Banner itd.) i jako jedyny przeżył kraksę pociągu. Dave Dunn ma nadludzką siłę i nawet swój własny Kryptonit w postaci zwykłej wody.

glass recenzja

Split to z kolei horror o człowieku z zaburzeniami psychicznymi, w którego głowie znajduje się ponad 20 różnych osobowości - od 9-letniego chłopca, przez różnych mężczyzn w średnim wieku, po starszą kobietę. Jedną z nich jest też Bestia, która terroryzuje pozostałe i potrafi chodzić po ścianach. Horda, bo tak nazywają siebie samych mieszkańcy tej jednej umęczonej głowy o twarzy Jamesa McAvoya, zabija przy okazji młode dziewczyny.

Glass jest z kolei opowieścią o konfrontacji dobra i zła.

Widzowie, którzy przez lata zastanawiali się, jak potoczyły się losy Niezniszczalnego, nie będą rozczarowani. Glass to w końcu przede wszystkim kontynuacja Unbreakable, w której pojawia się w wyniku zbiegu okoliczności bohater McAvoya. Split z jego udziałem to nieco oderwane od pozostałych dwóch odsłon origin story złoczyńcy, z którym mierzy się Dave.

Cieszy też, że już na samym początku dostajemy sporo odpowiedzi na dręczące od lat pytania. M. Night Shyamalan nie męczy fanów, trzymając w tajemnicy informacje na temat tego, co stało się z rodziną Dunnów. Widać, że nie było im łatwo, ale miło się ogląda ich wspólne sceny. Dave pozbył się smutku i odnalazł w życiu radość, pomagając innym.

Niestety w komiksach kinie szczęście bohatera nie może trwać wiecznie.

Po kilkunastu latach względnego spokoju Obrońca będzie musiał zmierzyć się ze Złem. Dunn wpada na trop Bestii i… dość szybko ją znajduje. Glass zaskakuje, bo spodziewana jako punkt kulminacyjny filmu konfrontacja ma miejsce już na samym początku. Potem nasza optyka się całkowicie zmienia. To nie będzie film akcji, a raczej dramat psychologiczny.

glass recenzja

Nie wiadomo nawet, kiedy pojawia się tu cała plejada bohaterów, w tym nawet typowych sidekicków. M. Night Shyamalan czerpie z klisz i schematów, ale jego bohaterowie nawet je identyfikują i opisują, niemalże łamiąc czwartą ścianę. Glass to list miłosny od świata kina do świata komiksu, na którego premierę nie mogło być lepszego momentu.

A potem wchodzi on: Mister Glass.

Tak jak Dave Dunn był bohaterem Unbreakable, a w Split pierwsze skrzypce grał Kevin Wendell Crumb, tak w finałowym rozdziale tej sagi pierwsze skrzypce gra ktoś, od kogo to całe szaleństwo się zaczęło. To on jest w końcu tym, który stworzył Obrońcę, a Samuel L. Jackson wychodzi aż z siebie, grając tę nietypową postać. Nawet gdy pozostaje bez ruchu.

Z kolei widz podczas seansu Glass często nie może usiedzieć w miejscu. Nie jest to jednak ten sam poziom niepokoju, co przy pierwszym podejściu do Unbreakable i - w mniejszym stopniu - do Split. Wiemy mniej więcej, czego się spodziewać po bohaterach. Nie szokują. Kolejne przemiany w Bestię męczyły, bo ileż razy można oglądać jak McAvoy napina w ten sam sposób mięśnie?

Podoba mi się jednak zarówno główny motyw, jak i zakończenie tej historii, którego w recenzji naturalnie nie poruszę.

Jestem jednak przekonany, że wiele osób wyjdzie z kina zaskoczone. Nie mogę się też doczekać, aż Glass doczeka się oficjalnej premiery, a ja będę mógł porozmawiać z innymi fanami bez obawiania się o spoilery.

glass recenzja

Brakowało mi w Glass tylko charakterystycznej pracy kamery z pierwszej części cyklu, która była integralną częścią tego filmu. Pod względem realizacji Glass jest dużo bardziej hollywoodzki i nowoczesny, co wcale nie jest komplementem.

REKLAMA

Nie mniej jednak metaprzesłanie, które tym razem wysyła do widzów M. Night Shyamalan, zachęca do myślenia i dyskusji. Czym jest tak naprawdę fikcja? Czym jest komiks, czym są książki, czym jest kino? Czy to tylko rozrywka, czy coś więcej?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA