REKLAMA

Pax Penguina, czyli licencja na okradanie. Gotham wraca w pięknym stylu - recenzja Spider's Web

Gotham wrócił po przerwie i zaserwował nam kolejny absurdalnie piękny zwrot akcji. W dodatku pojawienie się młodego Batmana nie przyćmiło innych postaci. Pingwin nadal gwiazdorzy, ale Gordon też nie został zepchnięty na drugi plan.

gotham 4 sezon recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Większość seriali o superbohaterach to nijakie produkcje na jedno kopyto. Na ich tle Gotham wyróżnia się odważnym i nieszablonowym podejściem. Karykaturalnie przedstawia postaci i często stosuje wybiegi fabularne, nie mające prawa bytu w serialach, które nie bazują na komiksach.

gotham 4 sezon recenzja class="wp-image-96409"

Gotham, nawet jak na swoje standardy, idzie po bandzie.

Po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego sezonu miasto pogrążyło się w chaosie. Uratował je były burmistrz, Pingwin. Przejął pełną władzę nad półświatkiem, po czym zaczął wydawać rzezimieszkom licencje na prowadzenie szemranej działalności.

Jeśli ktoś chciał kraść w Gotham bez pozwolenia, to był eliminowany. Usystematyzowanie przestępców przyniosło efekty, które nie uszły uwadze nowych władz miasta. Pingwin postanowił pójść za ciosem i przestępstwa… zalegalizować. Ba, dopiął swego!

Pomysł tak absurdalny, że aż genialny.

Decyzją rady miasta przestępcy przyłapani na gorącym uczynku, jeśli tylko mają stosowny świstek - taką kartę wyjścia więzienia z gry Monopoly - mają być puszczani wolno. Policjanci otrzymali nowe wytyczne i - chcąc, nie chcąc - muszą się temu podporządkować.

gotham 4 sezon recenzja class="wp-image-96400"

Brzmi niedorzecznie? Pewnie, bo ten pomysł taki jest! Nie ma jednak co się nad tym zastanawiać, skoro scenarzystom to nie przeszkodziło. Wykorzystali absurdalny motyw, by postawić dobrze znanych bohaterów w zupełnie nowej sytuacji ku uciesze widzów.

Gordon, naturalnie, ma to wszystko w głębokim poważaniu.

Przyszły wierny sojusznik Batmana to człowiek dobry, prawy. Wiele razy pokazał, że ma w nosie układziki. Nie zastanawia się, jak to w ogóle możliwe, że przestępstwa są legalne - dostosowuje się do nowej sytuacji i od razu próbuje przechytrzyć Pingwina.

Oczywiście, nie uda mu się to w jednym odcinku. Nowa patologiczna sytuacja jest nową rzeczywistością. Widzowie, tak jak mieszkańcy Gotham, nie powinni jednak zadawać zbyt wielu pytań. Wspólnie z bohaterami musimy zaakceptować nowe status quo.

gotham 4 sezon recenzja class="wp-image-96412"

Zaskakujący rozwój wydarzeń to oczywiście nie wszystko, co twórcy Gotham dla nas przygotowali.

Pierwszy sezon Gotham skupił się na przedstawieniu nowej interpretacji klasycznej opowieści o walce ze złem w mieście, gdzie nowoczesność miesza się z klasyką. Poznaliśmy Gordona na początku jego kariery i tragedii młodego Bruce’a Wayne’a.

Kolejne serie wprowadziły mnóstwo barwnych i nietuzinkowych złoczyńców. To na nich przez dwa lata skupiał się serial. W podtytule 4. sezonu Gotham nawiązuje jednak do Mrocznego Rycerza i to jemu poświęcone zostanie teraz wiele uwagi.

Pod koniec poprzedniego sezonu Bruce Wayne wreszcie odkrył, jakie jest jego przeznaczenie.

Przy pomocy wiernego Alfreda wymyka się z posiadłości pod osłoną nocy i tropi przestępców. Jeszcze tego nie wie, ale juz teraz jest Batmanem, nawet jeśli nie ma charakterystycznego stroju (i maski ze spiczastymi uszami).

gotham 4 sezon trailer batman class="wp-image-95467"

Miałem obawy, że sławne w naszym świecie alter-ego młodziutkiego Wayne’a przyćmi pozostałych bohaterów, ale tak się nie stało. Serial równo dzieli czas pomiędzy niego, Gordona i naszych ukochanych kryminalistów.

Gotham to coś więcej niż Batman.

Tytułowe miasto jest ogromne, a jego obrońca, w dodatku dopiero raczkujący, jest tylko częścią tej dysfunckyjnej społeczności. Scenarzyści nie poszli po linii najmniejszego oporu i z wykreowanych przez lata bohaterów nie zrobili tylko tła dla starego-nowego bohatera.

Serial, zamiast stać się nagle poważny - a takie zwykle są opowieści o Batmanie - żartuje sam z siebie. Pękałem ze śmiechu, widząc, w jaki sposób Gotham nabija się z poprzednich inkarnacji superbohatera DC i komiksowego pierwowzoru.

gotham 4 sezon recenzja class="wp-image-96403"

W otwarciu 4. serii dwukrotnie wykorzystano komiksowy motyw, który po przeniesieniu jeden do jednego na ekran po prostu nie działa.

Batman w komiksach znany jest z tego, że pojawia się znikąd za plecami swoich sojuszników, a potem w mgnieniu oka rozpływa się  w powietrzu. Na kartach komiksu nikogo to nie dziwi, ale na ekranie to nie ma prawa dobrze wypaść. I naturalnie nie wypada.

Gotham to oczywiście nie przeszkadza, więc Bruce przy wtórze klimatycznej muzyki wyrasta zza pleców Gordona. Zaskoczenie detektywa jest oczywiście przerysowane, a jego pomruk, gdy młody Batman znika bez śladu, wywołał u mnie uśmiech od ucha do ucha.

Czy to ma sens? Nie. Czy jest realistyczne? W żadnym razie. Czy dobrze się to ogląda? Wyśmienicie!

Wisienką na torcie były gasnące światła, gdy tylko Bruce odwiedził przestępcę w jego norze. Mrok i powaga krocząca za bohaterem nie pasuje do młodego chłopca, bo nie ma prawa pasować.

 class="wp-image-96397"
REKLAMA

Zamiast na siłę robić z niego Mrocznego Rycerza, serial gra formą i nabija się sam z siebie, ubiegając malkontentów. Świetne zagranie. Oby tylko teraz Gotham nie przesadziło w drugą stronę, to jest szansa na kolejny sezon doskonałej zabawy.

Peleryny z pleców, maski z twarzy i czapki z głów. Jakby to powiedział mój redakcyjny kolega Szymon, nowy sezon Gotham dostaje ode mnie zasłużone 9 batarangów na 10.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA