W 8. sezonie „Gry o tron” znajdzie się 10 tys. ujęć wykorzystujących efekty specjalne
Tym razem długo nam przyszło czekać na nowe odcinki „Gry o tron”. Było to oczywiście spowodowane szeregiem czynników, ale już sama strona wizualna serialu wymaga ogromnego nakładu pracy.

„Gra o tron” to około 80 godzin rozrywki powstałej przy użyciu najnowszych technik dotyczących efektów specjalnych. Wiemy już, jak tworzono smoki na potrzeby serialu, ale hit HBO, to znacznie więcej wizualnych atrakcji, o jakich inne produkcje mogą tylko pomarzyć.
Mogłoby się wydawać, że po tylu latach specjaliści zaangażowani do stworzenia tej strony serialu mają już wszystko w małym palcu, a wytworzenie tych zdumiewających efektów to dla nich kaszka z mleczkiem. Jednak „Gra o tron” zawsze starała się przesuwać granice, iść do przodu, żeby jeszcze bardziej zaskakiwać widzów. Nie ma więc mowy o odtwórstwie i chodzeniu na skróty. Zresztą sami się o tym przekonajcie:
Ekipa specjalistów rozrastała się z roku na rok. Z początkowych kilku osób grupa ta urosła do kilkudziesięciu.
Trzonem pozostali jednak Steve Kullback i Joe Bauer, którzy koordynują działaniami zespołu. O tym, jak bardzo efekty specjalne stały się podstawą „Gry o tron” i o tym, jak wzrosła ich liczba, opowiedział Kullback:
W sezonie 2. i 3. liczba ujęć poddanych takiej obróbce wynosiła od 600-800. Teraz jest to wielokrotność tego wyniku i to przypadająca na zaledwie jeden odcinek.
Bauer uzupełnił te informacje dodając, że w całym 8. sezonie zobaczymy około 10 tysięcy ujęć wykorzystujących efekty specjalne.
Cały czas przekraczamy granice. Wszystkie oczy są skierowane na nas i staramy się robić rzeczy, których nikt wcześniej nie dokonał. Każdego roku prezentujemy nowy zestaw naszych osiągnięć.
Twórcy podkreślili, że niezwykle pomocne w ich pracy są oczywiście scenariusze odcinków, ale tam zawarte są tylko wskazówki. To oni muszą je przekuć na gotową scenę zapierającą dech w piersi. Wspomnieli także o kręceniu sceny śmierci Viseriona, którą uznają za swoją ulubioną, gdyż wymagała nie tylko efekciarstwa, ale też wytworzenia w odbiorcy emocjonalnej reakcji. Dodali także, że dla nich to coś więcej niż praca, bo to sposób na życie. Będziemy tęsknić.