Gra o tron zbliża się wielkimi krokami do finału. Najważniejsza zasada biznesu mówi jednak, że nie zabija się kury znoszącej złote jaja. Wie o tym HBO, które zaczęło prace nad kilkoma prequelami serialu. Niestety, okazuje się, że przynajmniej przez jakiś czas większość z nich nie powstanie.
Ostatni sezon Gry o tron już zapowiada się na jedno z największych widowisk w historii telewizji. HBO bardzo poważnie podchodzi do kwestii spoilerów, dlatego wciąż nie znamy szczegółów fabuły zakończenia epickiej produkcji. Poznaliśmy za to poglądową datę premiery finałowego sezonu. Zdradził to jeden z szefów HBO, Casey Bloys podczas rozmowy z portalem Entertainment Weekly.
W tym samym wywiadzie Bloys opowiedział także o planach studia dotyczących prequeli serialu. Informowaliśmy już o tym, że trwają prace nad pilotem produkcji, w której legendarny Azor Ahai zmierzy się Innymi. To jednak nie jedyny prequel, o którym mówiło się wiele w ostatnim czasie.
Głośno było także o historii upadku Valyrii, czyli smoczego imperium.
Zaś ogółem trwają pracę nad aż pięcioma prequelami.
Szef HBO zaznaczył jednak, że na razie nie ma szans na realizację żadnego z nich, dopóki nie powstanie pilot opowieści o pierwszej wojnie z Innymi. Bloys podkreśla, że skrypty Maxa Borensteina (upadek Valyrii) i Jane Goldman (tajemnicza historia tocząca się 8 tys. lat przed wydarzeniami z Gry o tron) zrobiły duże wrażenie, ale stacja poczeka z ich realizacją:
To nieco zaskakująca decyzja. Skoro scenariusze zrobiły tak wielkie wrażenie, to dlaczego trafiły do zamrażarki? W przypadku jakiejkolwiek mniej znanej marki faktycznie wskazana byłaby ostrożność. Zwłaszcza, że HBO znane jest z kosztownych i długich dni zdjęciowych. Mowa jednak o Grze o tron. Trudno uwierzyć w finansową porażkę któregoś z prequeli opartych o dzieła George'a R.R. Martina.
Chwali się to, że HBO nie chce pasożytować na historii znanej z Gry o tron i zamiast tego szuka nowych opowieści. Jeśli jednak znana z powolnych działań stacja chce skorzystać z fali popularności swojego flagowego serialu, to powinna wyzbyć się przesadnej ostrożności. Zwłaszcza, że jak podkreśla inny szef HBO – konkurencja nie śpi i stacja musi nauczyć się nowego podejścia do swoich produkcji. Na ten moment wygląda to trochę tak, że HBO chce mieć ciastko i zjeść ciastko. Nie jest to możliwe.