Dwa sezony, 13 epizodów - tylko tyle pozostało do końca "Gry o tron". Wbrew pozorom, to dobra informacja
Z punktu widzenia wielu fanów, a także kierownictwa HBO, "Gra o tron" powinna trwać tak długo, jak to tylko możliwe. Główni producenci widowiska widzą sprawę z zupełnie innej perspektywy.
David Benioff oraz DB Weiss - główni producenci serialu "Gra o tron" dla HBO - postawili sprawę bardzo jasno. Telewizyjna superprodukcja dostanie jeszcze tylko dwa sezony. Niestety, fani mogą zapomnieć o okrągłych 20 epizodach. Tych będzie… tylko 13.
Siódmy sezon serialu "Gra o tron" będzie składał się z zaledwie 7 odcinków. Finalny sezon ósmy - z tylko 6!
Pozornie wydaje się to złą wiadomością. Dwa ostatnie epizody szóstego sezonu były tak dobre, że każdy z nas życzyłby sobie jak najwięcej "Gry o tron". Problem polega na tym, że producenci nigdy nie będą w stanie utrzymać swojego widowiska na tak wysokim, wręcz kinowym poziomie. To jest po prostu nierealne.
David Benioff oraz DB Weiss mówią wprost - to ich historia, rozpisana na konkretną liczbę godzin. Rozciąganie opowieści tylko po to, bo ta podoba się fanom, nie wchodzi ich zdaniem w grę. Odmiennego zdania jest kierownictwo HBO, które starało się negocjować z producentami. Póki co całkowicie nieskutecznie.
Wbrew pozorom, skrócenie dwóch ostatnich sezonów serialu "Gra o tron" nie musi być złą wiadomością.
Popatrzcie na to z innej perspektywy. Po dwóch ostatnich epizodach szóstej serii, apetyty fanów są tak rozbudzone, że naprawdę trudno będzie im sprostać. Zwłaszcza przy 10 epizodach na sezon. Przy takim czasie do zagospodarowania nie da się serwować petardy za petardą.
Budżet HBO nie jest z gumy. Stacja wydaje średnio 10 milionów dolarów na produkcję jednego odcinka. Gdyby obciąć serię do 7 lub 6 epizodów, producenci mają wtedy większe środki do zagospodarowania na każdy odcinek. Co oznacza więcej smoków, niesamowitych ujęć, bitew, wspaniałych kostiumów, pięknych plenerów i tak dalej.
Z większymi środkami i krótszym czasem antenowym, David Benioff oraz DB Weiss nie muszą martwić się o zapełnienie scenariusza. Wręcz przeciwnie - mogą skoncentrować się na najważniejszych, kluczowych scenach, które zostaną dopieszczone w sposób maksymalny. Tak, jak Bitwa Bękartów czy wydarzenia w Wielkim Sepcie.
Chociaż dostaniemy mniej "Gry o tron", to przypuszczam, że będzie to "Gra o tron" na wyższym poziomie.
Skrócenie sezonów wydaje się logicznym, zrozumiałym zabiegiem. Dzięki niemu widzowie dostaną prawdziwie epickie, wypełnione akcją, intrygami i zwrotami akcji widowisko. Takie, które nie będzie odstawać poziomem od kapitalnego zakończenia szóstego sezonu i takie, po którym długo będziemy zbierać szczęki z podłogi.
Teraz najciekawsze - David Benioff oraz DB Weiss przyznali, że wiedzą, jak kończy się historia serialu. Producenci wyjawili, że wszystkie najważniejsze pionki zostały już ustawione na szachownicy. To musi być niesamowite, posiadać taką wiedzę i skrywać ją w sekrecie przed całym światem.
"Gra o tron" powróci do nas z siódmym sezonem wiosną 2017 roku.