REKLAMA

Oglądasz Grę o tron nielegalnie? Możliwe, że uzależniłeś się od piractwa

Nie ma gorszego wroga dla wielkich sieci streamingowych i telewizji kablowych nad pirata internetowego. Potwierdzają to nowe badania przeprowadzone przez Instytut Badań Strukturalnych, w których sprawdzono oglądalność Gry o tron po słynnym wycieku czterech odcinków przed premierą. Kto raz zaczął oglądać nielegalnie, ten zazwyczaj nie przestaje.

Gra o tron ucierpiała przez wyciek odcinków. Raz pirat na zawsze pirat?
REKLAMA
REKLAMA

Wycieki danych nie są niczym niecodziennym. Atak hakerów, kradzież materiału lub zwyczajny błąd ludzki przyczyniają się do tego, że jakiś film lub serial trafia do sieci przed swoją premierą. Zdesperowani i niecierpliwi fani zazwyczaj gromadnie rzucają się na dzieło, nawet jeśli do sieci trafia w słabej jakości. Tak było z X-Men Geneza: Wolverine, którego niedokończona wersja pojawiła się w Internecie na miesiąc przed zagoszczeniem w kinach.

 class="wp-image-158307"

Jednym z najsłynniejszych przecieków była sprawa z 2015 roku związana z Grą o tron. Wtedy w sieci pojawiły się cztery odcinki hitowego serialu HBO. Masowa oglądalność nielegalnych odcinków zachęciła badaczy do sprawdzenia, czy ma to jakieś przełożenie na wielkość widowni kolejnych epizodów.

Analiza przeprowadzona przez Wojciecha Hardego z IBS przyniosła kilka ciekawych wniosków.

Okazało się, że spadek legalnej oglądalności Gry o tron utrzymał się przez cały sezon, nie tylko przez te cztery odcinki. Gdyby nie wyciek danych serial HBO oglądałoby zwyczajnie więcej osób. Okazało się, że osoby, które obejrzały odcinki przed premierą, korzystały dalej z tych samych nielegalnych źródeł. I to nawet, gdy później nie czerpali z tego tytułu żadnych wymiernych profitów.

Co ważne, chodzi o osoby, które w normalnych okolicznościach obejrzałyby Grę o tron legalnie, ale skuszone perspektywą wcześniejszego zobaczenia ukochanego serialu skusiły się na skorzystanie z torrentów lub nieautoryzowanych serwisów streamingowych. Być może zadecydowała wygoda i przyzwyczajenie do raz poznanej technologii. Fakty wskazują jasno, że piractwo wyraźnie zaszkodziło wówczas Grze o tron. Oglądalność wróciła finalnie na poziom sprzed wycieku, ale nie zmniejszyło to pokusy nielegalnego oglądania.

Ucierpiały także inne seriale, które rywalizują o widzów z produkcją HBO. W omawianym przez badaczy okresie wzrosło zainteresowanie wyszukiwaniem nielegalnych treści (filmów i seriali), spadła zaś oglądalność nie tylko Gry o tron. Pokazuje to, że w interesie wszystkich wytwórni i producentów jest ochrona przed wyciekami i ściganie stron z nielegalnymi streamingami. Tym bardziej, że obawiają się one nie tylko spadków oglądalności, ale też potencjalnych spoilerów i negatywnych recenzji.

 class="wp-image-158313"

Gra o tron przetrwała później jeszcze niejeden wyciek, ale żaden nie był tak poważny jak ten z 2015 roku.

REKLAMA

Każdą porażkę można jednak przekuć w sukces. Badania Hardego pokazują, że raz obejrzany nielegalnie serial zachęca do dalszego korzystania ze źródła w celu zobaczenia kolejnych odcinków i innych produkcji. Najwidoczniej legalne źródła (przynajmniej w 2015 roku) nie dostarczały takiej możliwości. Ta potrzeba może zostać zmonetyzowana przez wytwórców legalnej treści, pod warunkiem że w odpowiedni sposób zbudują swoje programowe portfolio.

Pytanie, jaki los czeka komputerowych piratów. Pewien margines społeczeństwa internetowego zawsze będzie odmawiał płacenia za jakiekolwiek usługi i korzystał z nielegalnych stron. Coraz lepsza oferta VoD za rozsądną cenę sprawia jednak, że na tego typu praktyki coraz częściej patrzy się krzywym okiem. A jak pokazują badania – uzależnić się od piractwa nie jest trudno.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA