REKLAMA

Gulasz z turula, magyar élelmiszer, ciężko-łatwostrawny

Uram, én nem tudom. Én nem Budapesten élnek - taką odpowiedź możemy usłyszeć w Budapeszcie, na zadane po angielsku pytanie: jak trafić na stołeczny Plac Bohaterów? Czy można czuć się zagubionym w kraju, gdzie policja nie nazywa się police, ani nawet nie politi, tylko rendőrség? Gdzie pewna piosenka generuje zaskakujące ilości samobójców? Ba! Czasem nawet rodowity Węgier nie może się w tym połapać. Krzysztof Varga jako namacalny dowód tradycyjnej miłości polsko-madziarskiej, ku edukacji Polaków postanowił rozprawić się z pewnymi mitami naszych śródlądowych przyjaciół, gotując "Gulasz z turula". Ani słowem nie wspominając o marynarce wojennej Węgier.

Gulasz z turula, magyar élelmiszer, ciężko-łatwostrawny
REKLAMA

Polak, Węgier - dwa bratanki. Znasz to z przedszkola. Lengyel, Magyar – két jó barát. Tak z kolei brzmi to hasło w ustach węgierskich dzieci. Oprócz powiedzonka z Węgrami dzielimy też ciemne plamy na historii, i jak się okazuje - pewne narodowe przywary. Czarno-białe, przygnębiające pospolitością (i amatorszczyzną) fotografie rozsiane w tekście zdają się streszczać całego ducha węgierskiego narodu. To bardzo subiektywna podróż przez historię i społeczeństwo, które nota bene wciąż historią żyje.

Varga
REKLAMA

Bo dziś Węgrzy żyją w politycznym reality show, w jakimś narodowym BigBrotherze, w wykrzywionej rzeczywistości, w której doraźna walka socjalistów z konserwatystami jest jak pojedynek Godzilli z Hedorą, potworem z głębin, albo Predatora z Obcym, w której codzienność stała się politycznością, trzeba więc udawać, że robi się rewolucję, ocala naród, przeprowadza go przez Morze Czerwone.

Varga pomiędzy nierzadko trudnymi reminiscencjami szuka ukojenia w jadle i wyszynku odwiedzonych knajp, popisując się świetną pamięcią sensoryczną. Narracja przypomina spotkanie przy butelce tokaja - ona żyje. Oniryczna wydaje się gawęda, gdy koło garów z parującym leczo autor zestawia wciąż żywy kult Miklósa Horthy'ego - i po części Janosa Kadara. I właśnie w takich momentach błyszczy warsztat Krzysztofa Vargi, który potrafi zestawiać w logiczną całość pozornie niepowiązane ze sobą elementy. Nie bez znaczenia jest jego detektywistyczne podejście w zakresie eksploracji węgierskich legend, miejsc kultu i mieszczańskich gospodarstw domowych.

REKLAMA

Ciekaw jestem, jaka jest wiedza przeciętnego Polaka o Węgrzech. Jeżeli w metryce rozmienił cztery dychy na drobne, to możliwe, że kiedyś nawet był na wczasach nad Balatonem. I nic z nich nie pamięta. No właśnie: Węgrzy nie rzucają się w oczy. Zostają ze swoimi wspomnieniami o minionej potędze w samotności. Tak jak tytułowy turul - ptak, którego nikt nigdy nie widział.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-27T14:33:31+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T13:30:28+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T12:55:24+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T10:04:38+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T13:22:58+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T08:43:57+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T17:34:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T08:57:47+01:00
Aktualizacja: 2025-03-24T14:06:53+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA