Black Mirror: Tinder może się schować, to jest prawdziwa miłość w czasach zarazy. Hang the DJ - recenzja
Jak wygląda miłość w czasach, w których nowe technologie kontrolują człowieka? Czy w przyszłości znajdziemy narzędzie, które pozwoli nam, spośród miliardów ludzi na świecie, wybrać tę jedyną, idealną drugą połówkę? Na te pytania próbują odpowiedzieć twórcy 4. sezonu Black Mirror w odcinku Hang the DJ.
OCENA
Wyobraźcie sobie, że jesteście podłączeni do systemu, którego zadaniem jest znaleźć dla was życiowego partnera. Partnera idealnego, który będzie do was dopasowany pod każdym względem i najlepiej, jak to tylko możliwe. Koniec ze swapowaniem na Tinderze, które powoduje tylko ból kciuka i bywa często przykrym rozczarowaniem. Teraz nowe urządzenie będzie dokonywało wyboru za was. Jest tylko jeden malutki problem.
System musi was poznać. I w związku z tym cały proces przebiegnie z wykorzystaniem metody prób i błędów.
Na czym ma to polegać? Sprawa jest bardzo prosta - system dobiera wam partnera na podstawie analizy waszej osobowości, przyzwyczajeń itd. i umawia was na spotkanie z wybraną osobą. Kiedy już się zobaczycie, możecie sprawdzić, ile macie czasu na poznanie się. To może być 12 godzin, 5 miesięcy albo całe 2 lata. 2 lata z człowiekiem, którego - co bardzo prawdopodobne - pierwszy raz widzimy na oczy? To decyzja systemu, nie ma od niej odwrotu. Proste czy przerażające?
Żeby ułatwić wam odpowiedź na to ostatnie pytanie, dodam, że systemu nie można krytykować.
Może was w związku z tym wykluczyć i zostaniecie skazani na... wieczną samotność. A samotności w tym już i tak obcym świecie, w którym wszystko jest pod kontrolą, boi się każdy.
Działanie systemu obserwujemy z perspektywy dwójki bohaterów, jej i jego. Ona i on spotykają się, korzystając z nowinki technologicznej po raz pierwszy. Są zaciekawieni i podekscytowani. Mają 12 godzin, aby się poznać w specjalnie do tego przygotowanym domu, który odwiedzą po kolacji w restauracji.
To początkowe spotkanie nada ton całej opowieści. Będziemy towarzyszyć jej i jemu w dalszych przygodach z systemem, które szybko tak naprawdę stracą miano przygód.
Annabel Jones powiedziała w wywiadzie, który wraz z nią i Charlie'em Brookerem przeprowadził Piotr Grabiec, że każdy odcinek to osobna historia z satysfakcjonującym zakończeniem. I nie mogę się z nią nie zgodzić. Finał Hang the DJ wywraca wszystko do góry nogami. Po obejrzeniu całego 4. sezonu stwierdzam, że ten epizod to najlepszy odcinek nowej serii Czarnego lustra.
Wydaje się podejmować banalny temat, ale robi to w intrygujący sposób. Stawia ciekawe pytania o naturę człowieka, kontrolę. Pyta o to, czym jest miłość i jakie mechanizmy rządzą człowiekiem. A poza tym z lekkością wprowadzone zostały wątki humorystyczne, które są doskonałą przeciwwagą dla trudnego tematu, jaki porusza Hang the DJ. Tak, trudnego.
Pozornie naiwna historia o miłości nie jest bowiem komedią romantyczną.
Wizja świata wykreowana przez twórców Czarnego lustra choć jeszcze nam obca, jest całkiem namacalna. O ileż wygodniejsze dla wielu z nas byłoby poznawanie ludzi bez potrzeby wykazania inicjatywy. Bez straconego czasu na nieudane randki, które kończą się katastrofą, bez straconego czasu w oczekiwaniu na telefon, który - co było pewne już od pierwszych minut spotkania - miał nigdy więcej nie zadzwonić. O ileż prościej byłoby zrobić to wszystko zdalnie, a jeszcze lepiej - wejść do systemu i czekać na jego sygnał.