REKLAMA

Nie jestem fanem Harry’ego Pottera. Ale jestem wdzięczny J.K. Rowling za to, że powstał

Dziś świętujemy dwudzieste urodziny Harry’ego Pottera. Nie będę z tej okazji udawał fana młodego czarodzieja i pisał, jak to zmienił on moje życie. Nie mogę jednak nie docenić pozytywnego wpływu, jaki wywarł na młodzież.

Harry Potter
REKLAMA
REKLAMA

Fenomen Harry’ego Pottera jakoś mnie ominął. Nigdy nie pociągała mnie historia o młodym czarodzieju, nie byłem w stanie dać się porwać baśni o magii, przyjaźni i walce dobra ze złem. Książek pani Rowling nawet nie tknąłem, a filmy… cóż, obejrzałem po bardzo długim czasie. Dopiero jak wyszedł ostatni z nich na płyty DVD i Blu-ray, postanowiłem pożyczyć całą kolekcję od znajomego i obejrzeć je od pierwszego do ostatniego.

I wtedy zrozumiałem. Co prawda Harry Potter niezmiennie nie jest moją parą kaloszy i raczej nie skłonił mnie do sięgnięcia po książki, tak zrozumiałem o co chodzi w tym całym fenomenie. Harry Potter jest bowiem historią kompletną. Magia, nauka w Hogwarcie, sztuczki i ciekawe stwory są tu bowiem tylko pretekstem, który ma przykuć naszą uwagę. Głównymi wartościami przekazywanymi przez te filmy są przyjaźń, lojalność i szeroko pojęte dobro.

Gdybym miał 11 lat oglądając pierwszego Pottera, byłbym z pewnością zachwycony. Filmy te pojawiły się bowiem w momencie, gdy w kinach i kioskach rządziła konsumpcjonistyczna szmira. Nic tak lepiej nie podsumowuje tych realiów, jak cytat z samego Stephena Kinga: „Harry Potter jest o przezwyciężaniu strachu, znajdowaniu wewnętrznej siły i robieniu tego, co jest słuszne w walce z przeciwnościami. Zmierzch [inna saga filmowo-książkowa dla młodzieży z tamtego okresu – przyp. aut.] jest o tym, jak ważne jest to, by mieć chłopaka”.

Dobre treści obronią się same, świat słusznie zwariował na punkcie Harry’ego Pottera.

Kto nie cierpiał Pottera? Na pewno ludzie, którzy lubią hejtować dla zasady. Na pewno też przedstawiciele przeróżnych kultów religijnych, którzy desperacko broniąc swoich wpływów na kształtowanie umysłu i wyobraźni zwykłych ludzi określili te książki i filmy jako satanistyczne i okultystyczne. No i są jeszcze ludzie, którym jest on zupełnie obojętny lub którzy z Potterem nie mieli wcześniej styczności.

 class="wp-image-35478"

Tymczasem na świecie sprzedano ponad 450 mln książek o przygodach Pottera. Łącznie, licząc wszystkie tomy. Książki nie przykuły uwagi wyłącznie młodzieży, również i dorośli chętnie po nie sięgali. Jednak największym sukcesem pani Rowling było zachęcenie młodzieży do czytania.

Doszło wręcz do tego, że brytyjskie księgarnie w dniu premiery Harry’ego Pottera i więźnia Azkabanu zapowiedziały, że książka będzie dostępna w sprzedaży od 16:45. Istniało bowiem zagrożenie, że szkoły tego dnia będą puste, bo dzieci pójdą na wagary do księgarni.

Harry Potter stworzył młode pokolenie pisarzy.

Co bardziej kreatywna młodzież zdecydowała, że również chciałaby tworzyć magiczne opowieści. Autorzy dzieł takich jak Artemis Fowl, Kroniki Spiderwick czy Seria niefortunnych zdarzeń nigdy nie kryli, że ich główną inspiracją były prace J.K. Rowling. Również „konkurencja” w postaci Igrzysk śmierci czy Zmierzchu najprawdopodobniej nigdy by nie odniosła sukcesu, gdyby Potter nie przetarł tego szlaku.

No i nie zapominajmy o „rozszerzonym uniwersum”. Wielu twórców zdecydowało się tworzyć nowe opowieści, które rozgrywają się w realiach świata Harry’ego Pottera. Wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę frazę „harry potter fan fiction”. Zobaczycie listę tysięcy dzieł gatunku przeróżnego. W tym… erotyki.

Harry Potter wpłynął nawet na język angielski i stworzył nowy rodzaj sportu.

Istnieje pewna niepisana zasada, że każde nowe słowo musi być w użyciu co najmniej dziesięć lat, by redakcja oxfordzkiego słownika brała je pod uwagę. Harry Potter zmienił tę zasadę. Już w 2002 roku słowo „mugol” (ang. muggle) trafiło do tegoż słownika. Mugol oznacza osobę, która nie potrafi posługiwać się magią.

 class="wp-image-79646"

No i nie zapominajmy o quidditchu, a więc grze zespołowej inspirowanej tą opisaną w książce. Rzecz jasna, pozbawiona jest ona latających mioteł czy piłek ze skrzydłami. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to sport rzeczywiście uprawiany, a nawet ma… swoje mistrzostwa świata. W zeszłym roku tytuł mistrza zdobyła Australia.

Nie tylko film, ale również i teatr.

O filmowych ekranizacjach przygód Harry’ego Pottera raczej wam opowiadać nie trzeba. Zarobiły ponad 7,7 mld dolarów na całym świecie, a ostatni z nich to ósmy najbardziej dochodowy film wszech czasów. Na tym jednak nie koniec. Harry Potter trafił już na deski teatrów. I również jest wielkim sukcesem.

Nie mówimy tu o jakichś prostych przedstawieniach dla dzieciaków, w których chodzi o fikuśne kostiumy. Sztuka Harry Potter and the Cursed Child, która zadebiutowała na deskach londyńskiego teatru, raptem w ubiegłym roku, nadal cieszy się wielką popularnością i dużym uznaniem krytyków, zdobyła też rekordową liczbę dziesięciu nagród Oliviera.

To Harry Potter ukształtował umysłu millenialsów.

REKLAMA

No dobra, na pewno nie wszystkich, ani nawet nie większości. Jednak wielu dzisiejszych młodych dorosłych wychowało się właśnie na Harrym Potterze. Nie na rycerzach Jedi, nie na Indianie Jones, nie na pilotach Top Gun i nie na Drużynie Pierścienia.

To Harry, Ron i Hermiona byli ich idolami z dzieciństwa, to oni ich inspirowali. To Voldemort – a nie Vader – straszył ich po nocach. I tak jak ja wolę wspominać moich idoli z młodości, tak nie uważam, by młodsze pokolenie straciło na tej fascynacji i że „za moich czasów było lepiej”. Harry Potter to nie moja bajka. Mam jednak nadzieję, że moje dzieci będą miały szczęście wychowywać się w czasach, w których pojawi się jakiś inny fenomen tego poziomu i klasy co Harry Potter.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA