REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Audiobooki

Horror w wersji audio. „Skowyt” to serial, którego powinni posłuchać fani nieoczywistej grozy

„Skowyt” to najnowsza serialowa propozycja Audioteki. Tym razem serwis zabiera nas w świat opowieści grozy, przygotowany przez Jakuba Ćwieka i Wojciecha Chmielarza.

10.03.2021
15:45
Skowyt to propozycja, której powinni posłuchać fani nieoczywistej grozy
REKLAMA
REKLAMA

Skowyt” zaczyna się od niepokojącej i bardzo intensywnej sceny tortur, by potem przejść do rozrysowania bohaterów. Mamy Jacka, który pracuje w Warszawie, ale jego żona i dziecko mieszkają w małym miasteczku na Opolszczyźnie. Syn, Grześ, w dzieciństwie chorował, jego życie było zagrożone, przez co dzisiaj, zamiast bawić się z rówieśnikami, musi toczyć ze swoją mamą codzienną walkę. Kobieta cały czas boi się o swoje dziecko. Z jednej strony ma świadomość, iż dzieciak potrzebuje odrobiny wolności, ale cały czas pamięta strach, jaki towarzyszył jego chorobie. To w pobliżu tych bohaterów kręci się akcja serialu.

Ćwiek i Chmielarz nie poprzestają jednak na nakreśleniu głównych bohaterów.

skowyt audioteka
fot. Bartek Wileński

Autorzy rysują bowiem szeroką panoramę miasteczka, pokazując relacje, jakie rządzą niewielkim ośrodkiem. Pojawia się więc burmistrz, szajka lokalnych łobuzów, dziennikarz prowadzący miejski portal informacyjny. A wszystko po to, aby w tej zwyczajnej rzeczywistości budować pęknięcia i naznaczać je nadnaturalnym doświadczeniem.

Niech jednak nie napalają się ci, którzy liczą, że od pierwszych scen groza złapie ich za gardło i nie odpuści do samego końca. Tu raczej postawiono na powolne, ale sukcesywne budowanie nastroju. Zdecydowanie więcej miejsca poświęcono na napięcia między bohaterami i ich historie. Jest to zarazem i zaleta, i wada serialu. Świetnie się to sprawdza zwłaszcza w opowieści audio, gdy relacje budowane są powoli, a wraz z każdą kolejną minutą poznajemy kolejne warstwy opowieści o... ludziach. Z drugiej jednak strony nie jest trudno zauważyć, że taka formuła w serialu może zniechęcić mniej cierpliwych widzów. Jasne – to czego mogliśmy odsłuchać, zaostrza apetyt na więcej, ale jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że po dwóch epizodach pozostaje niedosyt związany z powolnym zawiązaniem akcji.

Skowytu” słucha się fantastycznie.

To słuchowisko, od którego nie chcesz się oderwać, nawet jeśli nie lubisz horrorów. Warstwa dźwiękowa jest dopracowana w drobnych detalach. Kreacje aktorskie wypadają naprawdę przekonująco. Występ Antoniego Pawlickiego zdecydowanie się tu jednak wybija. Postać nie dość, że jest dobrze skonstruowana i ma naprawdę świetne dialogi, to jeszcze została podbita przez odpowiedni tembr głosu. Te fragmenty, gdzie Pawlicki ma szansę się wykazać, to chyba najlepsze momenty słuchowiska.

Bardzo dobre wrażenie zrobiły na mnie detale, zwłaszcza dźwięki tła.

Wydaje mi się, że te drobne odgłosy, kroki, kapanie, szuranie, szumy jezdni, w opowieści grozy mają kluczowe znaczenie. „Skowyt” doskonale pokazuje, jak ogromne możliwości stoją przed produkcjami audio, bo odważnie korzysta z tego, iż jest po prostu innym medium niż książka. Włączenie w klasyczną powieściową historię nowych zmysłów tworzy nastrój, który trudno jest powtórzyć w innych mediach – i o to dokładnie chodzi.

Przyznam, że świetnie bawiłem się przy obu odcinkach. Przy każdym z innych powodów. Pierwszy wciągnął mnie bohaterami, drugi rosnącym napięciem i tajemnicą. Więcej, na temat samej fabuły będę mógł powiedzieć za jakiś czasy, gdy w Adudiotece pojawią się kolejne epizody. Na razie jest bardzo, bardzo dobrze.

Fragmentu „Skowytu" możecie posłuchać tutaj:

REKLAMA

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA