Jedną z największych innowacji nowego telefonu Apple’a są animoji, a więc emotikony, które animujemy za pomocą naszych twarzy. Pomysł nowy na rynku techniki, ale niezupełnie na rynku rozrywki.
Czarne lustro to jeden z najciekawszych seriali ostatnich lat. Jego twórca prezentuje w nim przerażające wizje przyszłości, w których ludzkość została wypaczona przez rozwój nowoczesnej techniki. Wizje bardzo przemyślane i niepokojąco realistyczne.
Serial zwracał już naszą uwagę na tak przerażające rzeczy, jak uzależnienie społeczeństwa od dóbr i usług typu freemium (patrz odcinek Fifteen Million Merits). Ostrzegał przed zgubną personifikacją i asocjacją emocjonalną z inteligentnymi asystentami (patrz odcinek Be Right Back). A prezentowany wczoraj wynalazek Apple’a był już częściowo wymyślony w odcinku The Waldo Moment.
Animoji w iPhone X niczym Waldo z Czarnego lustra
Animoji to nowy, unikatowy rodzaj emotikon. Dzięki zaawansowanym czujnikom w iPhonie X możemy samodzielnie animować emotki za pomocą grymasów naszej twarzy. Wystarczy zrobić jakąś minkę do kamery, by wspomniana emotka potrafiła ją powtórzyć. Ma to, zdaniem Apple’a, ubarwić rozmowy w komunikatorach.
Jak to się ma do The Waldo Moment?
Ten odcinek przewidział zwycięstwo w wyborach kogoś takiego jak Donald Trump. Opowiada historię, w której niepokorny animowany miś z telewizji wygrał wybory polityczne tylko dzięki złośliwym przytykom w stronę oponentów i ogólnej antyestabilishmentowej postawie. Miś, by móc uczestniczyć w wywiadach i debatach, musiał być animowany na żywo. Mniej więcej w podobny sposób, w jaki iPhone X animuje nasze emotikonki.
Sami twórcy serialu postanowili o tym przypomnieć za pomocą wymownego tweeta (patrz wyżej). Należy szczerze wątpić, by apple’owskie animoji niosły za sobą jakiekolwiek zagrożenie. Ot, zabawny bajer, który jednym się po chwili znudzi, a inni będą go używać, mając z niego dużo radości.
Zupełnie inną kwestią jest fakt, że Apple by jeszcze bardziej zachęcić nas do zakupu, rzekomo, jednego z najbardziej zaawansowanych urządzeń elektronicznych w historii ludzkości, przekonuje nas funkcją robiących głupie miny buziek. Tu nie przychodzi na myśl Czarne lustro, a inne, nieco mniej mroczne dzieło filmowe, jakim jest… Idiokracja.