REKLAMA

W 4 odcinkach jest więcej emocji niż w 3. sezonach innych seriali Netfliksa. „Jak nas widzą” to pozycja obowiązkowa

Na Netfliksie co tydzień pojawiają się nowe seriale, a w tym natłoku można czasem przegapić naprawdę wartościowe produkcje. Dlatego wszyscy powinni usłyszeć o „Jak nas widzą” - nowej, czteroodcinkowej mini-serii w reżyserii Avy DuVernay. To prawdopodobnie najlepiej zagrany serial Netfliksa w ostatnich kilku latach.

jak nas widzą netflix recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Amerykański problem z rasizmem to jeden z najczęściej reprezentowanych w kulturze tematów. W związku z nim powstały dziesiątki powieści, piosenek i filmów. Część widzów z tego powodu stworzyła wręcz tezę, że tego typu produkcjom łatwiej zdobywać prestiżowe nagrody nagrody. Jest w tym ziarno prawdy, bo nie wszystkie docenione Oscarami czy Emmy filmy i seriale poruszające kwestię rasizmu faktycznie stały na najwyższym poziomie (wystarczy wspomnieć „Zniewolonego. 30 Years a Slave”, który był przeciętnym wyciskaczem łez).

Nie warto jednak zawczasu odrzucać wszystkich filmów powiązanych tematycznie z tym problemem. Bo można przegapić naprawdę wybitne dzieło, na przykład nowy serial Avy DuVernay pt. „Jak nas widzą”. Amerykańska reżyserka szerszemu gronu widzów jest najbardziej znana dzięki „Selmie” i „Pułapce czasu”, a ostatnio zasłynęła sprzeciwem wobec sposobu ukazania śmierci Missandei w 8. sezonie „Gry o tron”. Ale to dopiero o jej najnowszej produkcji zrobiło się naprawdę głośno.

„Jak nas widzą” opowiada prawdziwą historię piątki młodych chłopaków oskarżonych o gwałt i próbę zabójstwa białej kobiety.

Sprawa wydarzyła się w kwietniu 1989 roku i błyskawicznie opanowała wyobraźnię wszystkich Nowojorczyków. Miasto cierpiało na plagę gwałtów, która budziła strach i wściekłość wielu osób. Kolejną ofiarą została brutalnie wykorzystana i pobita Trisha Meili, którą w trakcie wieczornego joggingu zaatakował w parku nieznany sprawca. W tym samym czasie przez to samo miejsce przechodziła duża grupa młodych ludzi, głównie czarnoskórych i latynosów. Nastolatkowie straszyli rowerzystów, wałęsali się samopas, a kilku z nich pobiło białego mężczyznę.

Pomimo ewidentnych poszlak sugerujących udział tylko jednego sprawcy policja błyskawicznie powiązała obie sprawy i zatrzymała kilkunastu chłopaków. Ostatecznie wytypowano czterech z nich - Raymonda Santanę, Kevina Richardsona, Yusefa Salaama i Antrona McCraya. Niepełnoletnie dzieci były przesłuchiwane przez kilkanaście godzin bez jedzenia, przerw i dostępu do toalety. W większości bez obecności rodziców, co było niezgodne prawem.

Policjanci użyli przemocy fizycznej i psychicznej, żeby zmusić podejrzanych do przyznania się do winy. Do oskarżenia dokooptowano później Koreya Wise'a, ponieważ zeznania czwórki pozostałych za bardzo sobie przeczyły. Cała piątka została skazana na więzienie. Dopiero po wielu latach wyszło na jaw, że policja wymusiła zeznania.

„Jak nas widzą” nie jest jednak kolejnym serialem śledczym czy dramatem sądowym. Avie DuVernay zależy przede wszystkim na pokazaniu ludzkich emocji.

Nowa produkcja Netfliksa pomija wiele szczegółów sprawy Piątki z Central Parku, a inne poddaje pewnemu udramatyzowaniu. Nie śledzi też późniejszej walki dorosłych mężczyzn o uzyskanie odszkodowania od miasta Nowy Jork. Tego typu elementy niezbyt ją interesują. Reżyserka skupia się na swoich bohaterach, ich myślach, twarzach, kotłującym się wewnątrz strachu. Pokazuje ich nieszczęście jako wyraz przeraźliwego losu, który spośród wszystkich ludzi w mieście wybrał na swe ofiary właśnie ich.

Nie stało się to oczywiście zupełnym przypadkiem. Szczegóły zachowań policjantów podczas przesłuchań i ich rasistowska wizja świata potrafi dogłębnie przerazić widza. Oglądanie „Jak nas widzą” nie jest rzeczą łatwą, a czasem wręcz nieprzyjemną. Twórcy mini-serii w doskonały sposób pokazują ból, cierpienie i przerażenie dzieci, którym wmawia się zgwałcenie białej kobiety i przynależność do gangu.

jak nas widzą netflix recenzja

Nie udało by się to, gdyby nie klimatyczne zdjęcia oraz fantastyczna gra młodych aktorów.

Stworzone przez nich portrety niewinnych chłopaków, którzy spędzają w zakładach poprawczych od kilku do kilkunastu lat swoje życia robią olbrzymie wrażenie. Wydają się w pewnym sensie wręcz większe od życia. Ich emocje są pełne, przekonujące i dogłębnie poruszające. Pod koniec jednego z odcinków zastępują ich starsi aktorzy, którzy również nieźle sobie radzą, ale to chyba najsłabszych kilkanaście minut produkcji. Znane twarze (m.in. Vera Farmiga, John Leguizamo, Niecy Nash i Felicity Huffman) lepiej radzą sobie na drugim planie w rolach rodziców oraz członków prokuratury i policji.

Ze wszystkich aktorów na zdecydowanie największe wyróżnienie zasłużył jednak Jharrel Jerome, który zagrał Koreya Wise'a. On jako jedyny w momencie przestępstwa miał ukończone szesnaście lat, dlatego trafił do pełnoprawnego więzienia. Aktor znany z „Moonlight” oraz „Pana Mercedesa” doskonale pokazuje brak zrozumienia u ledwie potrafiącego czytać chłopaka, który nagle musi walczyć ze wszystkich sił z brutalnością innych skazanych. Finałowa godzina serialu, to z jego strony popis godny najwyższych laurów.

REKLAMA

Naprawdę trudno znaleźć większe słabości mini-serii od Netfliksa i DuVernay. Reżyseria i montaż są niezwykle sprawne (a w 3. odcinku też niezwykle pomysłowe), a gra kamery potrafi przenieść oglądającego z piękna w ohydę w kilka sekund. Soundtrack wypełnia klasyka rapu, choć nie wszystkie instrumentalne wstawki działają z równie efektywnie. Można też wskazać kilka drobnych dłużyzn, ale to wszystko szczegóły, które w niczym nie przeszkadzają w ogólnej ocenie serialu. A ta jest pod każdym względem pozytywna.

Cały serial „Jak nas widzą” jest dostępny na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA