James Bond był w Polsce i interesował się kobietami. IPN ujawnił zaskakujące dokumenty
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej ma dla was prawdziwą bombę. Właśnie opublikowano dokumenty, które ujawniają, że w 1964 roku nasz kraj infiltrował brytyjski szpieg o nazwisku Bond. James Bond.
Na dźwięk nazwiska Jamesa Bonda myślimy o facecie, który może wlać w siebie hektolitry wstrząśniętego, nie mieszanego martini, a potem biegać po pociągu, jeździć drogimi samochodami, ratować świat i zdobyć w trakcie najpiękniejszą dziewczynę w okolicy. To przecież niewiarygodne. Niemożliwe, żeby ktoś taki istniał naprawdę. Taka postać mogła powstać tylko w wyobraźni pisarza. I rzeczywiście sam Ian Fleming zarzekał się, że Bond jest postacią całkowicie wymyśloną.
Według twierdzeń autora imię i nazwisko Jamesa Bonda zaczerpnął od amerykańskiego ornitologa.
Co jakiś czas jednak pojawiają się nowe domysły dotyczące inspiracji autora „Casino Royale”. Jakiś czas temu odkryto, że Fleming był dowódcą Jamesa Charlesa Bonda podczas II wojny światowej. Być może więc pisarz nazwał swojego bohatera właśnie po nim. Być może jednak prawda jest jeszcze inna.
O ile nie mamy pewności czy James Charles Bond był pełnoetatowym szpiegiem, o tyle znalazły się dokumenty, które potwierdzają, że James Albert Bond naprawdę działał w tajnej służbie Jej Królewskiej Mości. Co więcej, odkryli to Polacy. Właśnie dzisiaj na facebookowym fanpage'u Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej upubliczniono dokumenty potwierdzające, że James Albert Bond był w Polsce na misji:
James Bond przyjechał do Polski 18 lutego 1964 r. Jego oficjalne stanowisko to sekretarz-archiwista attachatu wojskowego ambasady brytyjskiej. Przybycie tak znanego agenta nie uszło uwadze funkcjonariuszom Departamentu II (kontrwywiadu) Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Założono sprawę operacyjnej obserwacji o kryptonimie „Samek” i poddano go ścisłej inwigilacji. Ustalono, że Bond był rozmowny, lecz bardzo ostrożny i „interesował się niewiastami”. Kontaktów z obywatelami polskimi – nie stwierdzono. W październiku i listopadzie 1964 r. wyjeżdżał z dwoma pracownikami attachatu do województw białostockiego i olsztyńskiego aby „penetrować obiekty wojskowe” – czytamy w poście.