Nie jest żadną tajemnicą, że znamienita większość programów typu talent show służy jedynie promocji jury, nie samych artystów. Pomysł zorganizowania konkursu na najciekawszego vlogera spotkał się z dużą krytyką. Mimo tego, pierwszy odcinek castingu obejrzano ponad milion razy. Akcja „Można inaczej” skończyła się już miesiąc temu. Zwycięzca został wyłoniony, my z kolei mówimy – sprawdzam! Czy napompowane show faktycznie przyniosło Janowi sukces oraz popularność na YouTube?
AdBuster, Abstrachuje, Wardęga, Jakóbiak, Kotarski i doradzająca w sprawach makijażu Ewa – jury internetowego programu "Można Inaczej" już wcześniej było doskonale znane. Liderzy polskiego skrawka YouTube mieli utorować drogę kolejnej gwieździe, wyłaniając ją spośród kandydatów zgromadzonych na castingach. Całość sponsorowała firma zajmująca się produkcją napojów gazowanych, wyeksponowana w każdym możliwym miejscu.
Bardzo szybko pojawiły się pierwsze krytyczne głosy dotyczące samej akcji.
Jury składające się z popularnych vlogerów dostało długą, promującą ich osoby wejściówkę programu, z kolei firma eksponowała logo nawet na komisyjnym stole. Wielu zarzucało akcji, że to jedynie wzajemne poklepywanie się po plecach komercyjnego obszaru YouTube, z kolei kandydaci na „internetową gwiazdę” po prostu się nie liczą. Teza była o tyle trudna do obalenia, że to właśnie jury zawsze jest sednem programów typu talent show. Najpierw producent, później oceniająca ekipa, na samym końcu „talenty” – tak wygląda przeciętny schemat tego typu przedsięwzięć. Zdaniem wielu internautów, ten był silnie obecny również w programie „Można inaczej”.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak wiedzie się vlogerowi, który wygrał konkurs.
Zwycięzca został wyłoniony miesiąc temu. Okazał się nim być Jan Gałek. Ten 25-letni wrocławianin jest miłośnikiem sportów ekstremalnych, który zdaje się śmiać lękowi wysokości prosto w twarz. Wielokrotny polski rekordzista wydał się na tyle interesującą osobą, że wygrał konkurs, którego główną nagrodą jest sprzęt do nagrywania o wartości 25 tysięcy złotych. Niewymierną, ale ogromną korzyścią było również grzanie się w blasku aktualnych gwiazd polskiego Internetu, takich jak Wardęga czy kreatywne chłopaki z Abstrachuje. No to sprawdzamy!
… ale zaraz, zaraz. Gdzie właściwie jest kanał Jana Gałka?
Po wpisaniu imienia oraz nazwiska młodego, odważnego mężczyzny w wyszukiwarce YouTube, pierwszym filmikiem jest ten w ramach programu „Można inaczej”. Dopiero niżej znajduje się kanał autora, nazwany „kudddlaty”. W żaden sposób nieskojarzone z pasjonatem sportów ekstremalnych konto byłoby nie do zauważenia, gdyby nie awatar uczestnika programu. Ku mojemu zdziwieniu, nie licząc materiału nakręconego na potrzeby castingu, wszystkie inne filmy miały przynajmniej rok. W Internecie to cała wieczność. Zdaje się, jak gdyby autor był przez pozostały czas zupełnie nieaktywny. Dopiero po zagłębieniu się w komentarze Jan Gałek linkuje do swojego nowego kanału, którego nie widziałem na całej pierwszej stronie wyników w YouTube.
Nowy, założony nie tak dawno temu profil nazywa się ExtreMIX. Nie wiem, kto wpadł na pomysł z nazwą, ale ta w żaden sposób nie kojarzy się z samym Janem Gałkiem. To kolejne nic nie mówiące konto bez żadnej marki. Nie ma tutaj wyeksponowanego autora, brakuje informacji, z kolei zaledwie jeden materiał filmowy zapowiadający sportową imprezę sprawia rozczarowujące pierwsze wrażenie. Na całe szczęście Gałek tłumaczy, że wygrany sprzęt ma dopiero od kilku dni, a nie chciał nagrywać materiałów w słabej jakości. To jednak odpowiedź wystarczająca, gdybyśmy pisali o osobie, która po pracy tworzy amatorskie vlogi szachowe. Jesteśmy przecież przy gwieździe YouTube, namaszczonej przez takie sławy jak Adbuster czy Wardęga!
Brak jakiejkolwiek akcji promocyjnej, ostrego działania w social media, promowania się wszystkimi możliwymi drogami – to pokazuje, że utalentowany Jan Gałek został pozostawiony samemu sobie. Program dobiegł końca, kanał producenta napojów gazowanych został wypromowany jak nigdy wcześniej, z kolei liderzy polskiego YouTube’a po raz kolejny o sobie przypomnieli, tym razem w roli autorytetów i ekspertów.
Zdaje się, że na ten moment wygrał każdy, tylko nie Jan Gałek.
Oczywiście za 25-latka z Wrocławia trzymam kciuki. Testowe materiały możliwe do zobaczenia na koncie organizatora programu pokazują, że Jan Gałek bez dwóch zdań będzie mógł tworzyć ciekawe materiały o niesamowitej, oryginalnej zawartości. Obawiam się jednak, że autor przespał najważniejszy moment, nie będąc w stanie wykorzystać chwilowego szumu. Obym się mylił, ale chyba każdy zgodzi się ze mną, że 1568 subskrypcji oraz 4837 wyświetleń to trochę za mało jak na nową „gwiazdę polskiego Internetu”.