Jan Paweł II w komiksie. Obrazkowa seria opowiada o historii Kościoła, również tej brutalnej
Dwa komiksy, dwóch papieży, dwie różne historie i dwie zupełnie inne opowieści. Przeczytałem komiksy o Janie Pawle II i Leonie I Wielkim i jestem nimi zaintrygowany.
Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że rozsądna dyskusja o pontyfikacie Jana Pawła II i jego wpływie na wielką politykę, kształtowanie postaw obywatelskich. Dzisiaj, gdy Wojtyła stał się memem, a w sieci dominuje raczej krytyka i kościelne skandale, wiem, że na dyskusję zostało bardzo mało miejsca. Z tym większą przyjemnością i – nie ukrywam - nadzieją wziąłem do ręki dwa komiksy wydane przez wydawnictwo Egmont. Jeden opowiada właśnie o pontyfikacie Jana Pawła II, a drugi o Leonie I Wielkim.
Jeśli czujecie się skonfundowani, to nic nie szkodzi. Leon I nie ma przecież pomnika na każdym skwerze, chwytliwej piosenki i tłumu pamiętającego o jego słowach tylko wtedy, gdy leży to w jego interesie. Papież, nazwany przez potomnych Wielkim żył w V wieku (nie muszę chyba dodawać, że naszej ery) i wsławił się tym, iż żyjąc w bardzo niespokojnych czasach, dbał o Kościół, ale nie tylko. Był między innymi posłem cesarza i przekonał idącego na Rzym Attylę, aby ten zawrócił.
Gdy zestawimy Leona Wielkiego i Jana Pawła II z tłem historycznym, to opowieści o nich mogą być w pewien sposób podobne.
Karol Wojtyła również był zaangażowany w politykę. Jego pielgrzymki do Polski, kazania i wizyty u najważniejszych światowych polityków bardzo często miały wpływ na dynamikę politycznych wydarzeń. Nawet sam wybór obywatela państwa zasłoniętego żelazną kurtyną miał mocno polityczny wymiar. Rzecz w tym, że oba komiksy „Leon I Wielki. Pogromca Attyli” i „Jan Paweł II. Nie lękajcie się” mają zupełnie inne podejście do swoich bohaterów.
Z jednej strony nie ma w tym nic zaskakującego, bo przecież oba dzieła zostały stworzone przez innych autorów, a ich celem nie jest wierne przedstawianie faktów, a jedynie przystępne wprowadzenie w dzieje Kościoła. Z drugiej jednak odnoszę wrażenie, że komiksowi o polskim papieżu przydałby się większy dystans. Nie mam tu na myśli nawet dystansowania się od bohatera - bo seria przedstawia ważnych dla Kościoła papieży i robi to z godnym hagiografii zapałem - ale raczej czas. Opowieści nie służy bowiem, że emocje związane z Wojtyłą są tak nieodległe.
Widać to doskonale, gdy zaczynamy czytać historię Leona I Wielkiego, ta jest oczywiście ugrzeczniona, niespecjalnie zniuansowania. Takie jest założenie tych zeszytów - zmieścić esencję wielkości danej postaci na zaledwie kilkudziesięciu kartach. Wielkości, dodajmy, dyskusyjnej w przypadku postaci historycznych.
Co jest jednak istotne w przypadku komiksów „Leon I Wielki. Pogromca Attyli” i „Jan Paweł II. Nie lękajcie się”, to fakt, iż to w gruncie rzeczy opowieści przyzwoite.
Bardzo uśrednione, ale na tyle uczciwe w swojej hagiograficznej bezpośredniości, że nie razi zupełnie, iż brakuje im dwuznaczności czy głębi. Wydaje mi się jednak, iż to właśnie historia „Leon I Wielki. Pogromca Attyli” jest napisana sprawniej. Jest w niej niepokojący klimat schyłku starożytności, nieźle sportretowany sam tytułowy bohater.
Mam tylko kilka wątpliwości co do tego, do kogo skierowane są te opowieści. Z jednej strony są bardzo bezpiecznie napisane. Nie ma w nich kontrowersji, nie epatuje się w nich zanadto przemocą. Ale konstrukcyjnie nie są wcale takie proste. „Leon I Wielki. Pogromca Attyli” prowadzi nas przez zawiłości świata schyłkowego antyku, a „Jan Paweł II. Nie lękajcie się” obiera perspektywę reżysera, który chce nakręcić film dokumentalny. Z jednej strony to dobrze, że forma jest interesująca i do tego tak inna w obu przypadkach, a z drugiej, cóż, to sprawia, iż młodszy czytelnik może się w tym pogubić.