„To nie jest świat, jaki znamy z komiksów" - Jeremy Irons opowiada o serialu „Watchmen"
Serial „Watchmen" zaskoczył zapewne nie tylko fanów seriali, ale zapewne również miłośników kultowego komiksu. O swojej przygodzie z produkcją w odcinkach opowiada Jeremy Irons.
Watchmen - wywiad
Pytanie: Co wiedziałeś o świecie Watchmenów, kiedy dostałeś propozycję zagrania w serialu?
Odpowiedź: Byłem pod ogromnym wrażeniem żywej wyobraźni Damona i podziwiałem jego entuzjazm, co jest głównym powodem, dla którego postanowiłem dołączyć do tego projektu. Damon szybko myśli i szybko mówi. Chyba na początku czułem się tym nieco przytłoczony. Pomyślałem sobie nawet, że nie wiem, o czym będzie serial, ale ponieważ na pewno będzie ciekawie, chcę podjąć ryzyko i dołączyć do obsady.
Wiedziałem, że przez większość czasu mój bohater występuje w równoległym wątku i byłem ciekaw, czy podwójna oś narracyjna sprawdzi się w serialu. Wiem, że całkowitą pewność zyskam dopiero wtedy, kiedy dowiem się, jak „Watchmen" zostali przyjęci przez widzów. Poza tym znam i lubię Nicki [Nicole Kassell], która wyreżyserowała pierwsze odcinki z moim udziałem. W tych sprawach zawsze zdaję się na intuicję.
Czasami się sprawdza, a czasem mnie zawodzi, ale pomyślałem sobie, że w tym przypadku moje przeczucie nie może mnie mylić, bo jeśli Damon zdołał przekonać mnie do projektu, bo sam był do niego bardzo zapalony, to pewnie udało mu się też przekonać inne osoby i skompletował dobrą obsadę. Wszyscy aktorzy, z którymi pracowałem na planie, są świetni, a Sara i Tom, z którymi spędziłem najwięcej czasu, kręcąc różne sceny, są wprost rewelacyjni. Bardzo dobrze nam się razem pracowało. Zdjęcia do serialu zostały nakręcone w Walii.
Czy choć raz odwiedziliście Atlantę?
Byłem tam, bo musieliśmy dokręcić dodatkowe sceny w hali zdjęciowej. Ale to było później. Dużo później. Mniej więcej cztery miesiące po zakończeniu zdjęć w Walii.
Czy tak wybierasz obecnie role? Zdając się na swoją intuicję?
Tak, wsłuchuję się w siebie. Zawsze i we wszystkim polegam na swojej intuicji. Od lat. To chyba najlepszy sposób, bo intuicyjnie oceniam wiele rzeczy. Czyj to pomysł, czyj scenariusz, o czym jest dana historia, jaki jest dany bohater, kto będzie firmował produkcję? A potem wszystko składa się w spójną całość. Dzięki intuicji.
A co pomyślałeś sobie o Adrianie, kiedy po raz pierwszy przeczytałeś jego kwestie?
Stwierdziłem, że musi być nieźle stuknięty. Damon bardzo ciekawie rozwinął tego bohatera, który jest dość sztampową, komiksową postacią i zrobił to w sposób, który bardzo mi się podoba. Uznałem, że to bardzo ciekawy bohater. Podoba mi się, że został potraktowany z humorem i dostał nawet tytuł najmądrzejszego człowieka na świecie, który ma pewnie ironiczne zabarwienie. Podejrzewam, że naprawdę wierzy, że jest najmądrzejszym człowiekiem na świecie.
Pozostali członkowie obsady przyznają, że Damon zostawił im spore pole do interpretacji i pozwolił wnieść coś od siebie, by zbudować ich postacie. Czy tak samo było w twoim przypadku?
Tak, też miałem taką możliwość. Dostałem od Damona wolną rękę. Wiedziałem, że jeśli przyjdzie mi do głowy jakiś ciekawy pomysł, mogę go wykorzystać w serialu. Co robiłem w takiej sytuacji? Nicki i Damon wszystko ze sobą uzgadniali, a więc konsultowałem się z nimi. Chciałem mieć pewność, że dany pomysł nie będzie przerysowany, a oni zazwyczaj odpowiadali mi, że absolutnie nie będzie i dodawali, że właśnie tego rodzaju współpracy ode mnie oczekują.
Przez większość czasu pracowałeś z dala od pozostałych członków obsady. Jakbyś kręcił swój własny film…
Wiem, to było ciekawe, bo mogłem obserwować, jak mój wątek wiąże się z pozostałymi liniami serialowej historii.
Czy wiedziałeś, nad czym pracują pozostali aktorzy?
Nie do końca. Przeczytałem kilka scenariuszy, ale ponieważ było tego bardzo dużo, stwierdziłem w końcu, że nie ma sensu, żebym wszystko czytał. Postanowiłem cieszyć się efektem końcowym na ekranie. Mój bohater też nie wie, co dzieje się poza jego światem i nie musi tego wiedzieć.
Jeśli dobrze pamiętam, to sam celowo się izoluje?
Nie do końca. To prawda, że żyje w odosobnieniu, co znaczy, że odizolowanie mnie od reszty ekipy miało sens, bo znalazłem się w podobnej sytuacji jak mój bohater.
Nie będziemy spojlerować, ale widziałem już cztery pierwsze odcinki „Watchmenów". Odcinek czwarty jest bardzo ważny dla granej przez ciebie postaci. Kiedy go oglądałem, kilkakrotnie zapierało mi dech w piersiach, zwłaszcza w scenie nad jeziorem. Czy miałeś podobne wrażenie, kiedy kręciliście te ujęcia?
Miałem świadomość, że Damon ma niesamowitą wyobraźnię i stworzył niesamowity świat. Nie oceniam postępowania mojego bohatera, po prostu przyjmuję do wiadomości, że taki jest. W tej konkretnej scenie miałem przez oczami ujęcia z filmu dokumentalnego o farmie kurczaków. Widziałem windę pełną żółtych i puchatych kurcząt, która zjeżdżała na najniższy poziom fermy. Tam znajdowała się sortownia, gdzie segregowano małe koguty i przeznaczano je do likwidacji, bo nie zniosą jaj i nie są nikomu potrzebne. Myślałem właśnie o tym.
Grałeś w bardzo dziwnych, można powiedzieć nieludzkich scenach. Czy łatwo było ci potem wyrzucić je z pamięci?
Tak, bez większego problemu. Bardzo dużo grałem w teatrze w Stratfordzie, gdzie rano miałem próby do jednego przedstawienia, po południu występowałem w innej sztuce i w jeszcze innej wieczorem. Umiem mentalnie odkładać pewne sprawy na bok.
Świat, który stworzył Damon, czyli świat, jaki znamy z komiksu Strażnicy, jest bardzo współczesny, ale nie przypomina naszej rzeczywistości. Ale obserwując twojego bohatera, na początku tego nie dostrzegamy...
Jeszcze nie, ale już niedługo stanie się to oczywiste. Na razie mieszkam w miejscu, w którym nie ma technologii, nawet samochodów. Jest jak w latach 30. Mój świat to świat Downton Abbey.
Cieszę się, że sam to powiedziałeś. Kiedy oglądałem pierwsze odcinki, zastanawiałem się nawet, czy Adrian ma obsesję na punkcie Downton Abbey? To była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy.
Nie wystąpiłem w tym serialu, ale będę miał własny zamek. I wystąpię w podobnych scenach.
Twój bohater często zmienia służbę.
Tak, w dzisiejszych czasach trudno o dobrą służbę.
Nasz serial wywraca do góry nogami koncepcję superbohaterów. A ty masz na swoim koncie występ w filmie o klasycznych superbohaterach... Jakie to wrażenie, wracać do świata komiksów po zobaczeniu Batmana?
To nie jest świat, jaki znamy z komiksów. To raczej inna rzeczywistość. Nie gram bohatera komiksu, ale postać, która robi określone rzeczy. Równie dobrze akcja serialu mogłaby toczyć się w XVII-wiecznej Francji. Wkraczamy w świat, który rządzi się określonymi zasadami, w którym dzieją się i będą mieć miejsce w przyszłości określone rzeczy, co w tym przypadku nie ma akurat większego znaczenia. Tak, sceny zostały zaczerpnięte z komiksów i mają strukturę stworzoną przez Damona, która jest bardzo komiksowa, bo widzimy krótkie sceny z przyszłości i retrospekcje, przez co często nie wiemy, w którym punkcie równoległych historii jesteśmy, ale są one opatrzone komentarzem dotyczącym ówczesnej sytuacji społeczno-politycznej, a zasadnicza akcja toczy się w 2019 roku. Serial jest bardzo aktualny w swojej wymowie. Każdy bohater żyje w innym środowisku, znajduje się w innej sytuacji niż my, więc pozostaje nam jedynie patrzeć uważnie, żeby dowiedzieć się, co się dalej wydarzy.
Mam wrażenie, że ważnym elementem historii twojego bohatera i postaci granej przez Hong jest nauka. Czy jest to komentarz dotyczący technik wspomaganego rozrodu?
Musiałbyś zadać to pytanie Damonowi. Ale myślę, że tak, bo w naszym serialu są echa wszystkich tego rodzaju spraw. Empatia i pragmatyzm, a nawet technologia i konsekwencje jej nieprzemyślanego zastosowania. Nasz serial skłoni widzów do głębokiej refleksji. Ma duży do tego potencjał.
Nasuwają mi się też porównania z wiktoriańskim gotyckim horrorem, który karmił się strachem, jaki wywoływała w ludziach rewolucja przemysłowa i postęp technologiczny. To nie było science-fiction w czystej formie, ale widzę wiele podobieństw...
Nie znam science-fiction. Nie czytam książek tego gatunku. Nigdy nie byłem nim zainteresowany i chyba nie jestem najlepszym adresatem tego pytania…
Czy podobały ci się wcześniejsze produkcje Damona, m.in. serial „Pozostawieni"?
Słyszałem o nich, słyszałem o Damonie, ale niczego wcześniej ich nie widziałem.
Czy oglądasz telewizję?
Czasami, ale nie za dużo. Zdarza mi się obejrzeć jakiś serial, który mnie wciągnie i potem oglądam wszystkie odcinki. Większość najbardziej popularnych seriali po prostu przegapiłem. Ale zawsze mogę je zobaczyć. To chyba najbardziej podoba mi się we współczesnej telewizji - mogę oglądać starsze produkcje. Zawsze oglądam wiadomości o 21, a potem program publicystyczny „Newsnight" i kawałek programu „Old Grey Whistle Test". Potem kładę się spać.
Czy nadal można zobaczyć ten program?
Bez większego problemu. Powtórki są dostępne.
Jednym z głównych wątków serialu jest biała supremacja. Nie wiem, jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Adrian, ale Damon postanowił umiejscowić...
Wątek masakry w Tulsie jest niesamowity! Czy wiedziałeś wcześniej o tych wydarzeniach?
Nie miałem pojęcia.
Tak, jak większość Amerykanów.
To niezwykłe. Czy sądzisz, że ideologia białej supremacji, którą obserwujemy obecnie w Ameryce, była zawsze żywa, ale czaiła się gdzieś w uśpionej formie?
Myślę, że była zawsze żywa, ale kiedy dokręcono ludziom śrubę, kiedy zaczęli sobie zdawać sprawę, że stawką jest ich standard życia, wyszło z nich to, co najgorsze. Historia zna wiele podobnych przypadków. Mniejszości etniczne były wielokrotnie oskarżane o sprowadzanie na lokalną społeczność różnych nieszczęść. Moim zdaniem ta ideologia zawsze była żywa, ale się z nią nie obnoszono. Obecnie różnica polega na tym, że przestajemy się ukrywać i wstydzić tego rodzaju poglądów. Uważam, że wymaga to zdecydowanych działań, bo rasizm wyrasta wyłącznie ze strachu przed innością. Strachu, który gdzieś głęboko odczuwa każdy z nas. Rasizm jest zły i należy walczyć z nim w zdecydowany sposób, by skutecznie raz na zawsze go wykorzenić.
Czy nie jest to jedno z pytań stawianych w serialu? Co zrobić, by walczyć z rasizmem? Czym jest heroizm i czym jest samoobrona? Kto ma prawo zwalczać pewne zjawiska i w jaki sposób?
Zgadza się. Myślę, że działania policji powinny być absolutnie transparentne w takim stopniu, w jakim jest to możliwe. Należy walczyć z korupcją, a winnych należy pociągać do odpowiedzialności i stawiać przed sądem. A jeśli chodzi o samoobronę, to często myślimy sobie, że warto brać sprawy w swoje ręce, ale takie podejście często tworzy zamęt i chaos.
Wywiad powstał przy współpracy z HBO.