REKLAMA

Jerzy Stuhr wspomina PRL w swojej książce. "Zawsze bardzo bałem się milicji, SB, ale kontakt z nimi mnie też fascynował"

Znane osoby chętnie wydają swoje książki. Biografie, wywiady rzeki czy zbiory felietonów to najczęstsze formy publikacji. Tym razem to Jerzy Stuhr postanowił wydać swoje felietony w formie książki, przy których swego czasu współpracował razem z Marią Malatyńską w "Gazecie Krakowskiej". "Bieg po linie" zawiera przemyślenia aktora na temat współczesnej rzeczywistości i wspomnienia odnośnie życia w okresie PRL, ale też jego spojrzenie na sztukę, film, politykę i społeczeństwo. Czy słynny aktor skomentował w publikacji niedawny wybryk, gdzie pod wpływem alkoholu potrącił motocyklistę?

Jerzy Stuhr, książka, Bieg po linie
REKLAMA

Dopiero co Michał Koterski wydał książkę, wywiad-rzekę, w której rozliczył się z trudną przeszłością, opowiadając o uzależnieniu od alkoholu, narkotyków oraz wierze w Boga. Tydzień później w ręce czytelników wpadła książka od Jerzego Stuhra (premiera 26 kwietnia), która jest zbiorem wybranych felietonów, w czasach, gdy przez szesnaście lat Jerzy Stuhr współpracował z Marią Malatyńską w "Gazecie Krakowskiej".

REKLAMA

Jerzy Stuhr wydał książkę. To zbiór wybranych felietonów z "Gazety Krakowskiej".

Przez tyle lat, tydzień w tydzień, nawet bez wakacyjnej przerwy, pojawiał się na łamach „Gazety Krakowskiej” nasz niby felieton, wyglądający raczej jak kolejny, mały fragment domniemanego wielkiego wywiadu z Artystą. A w praktyce wyglądało to tak, że co tydzień zadawałam „jedno pytanie” Jerzemu Stuhrowi i otrzymywałam „jedną odpowiedź”. Temat nie był wcześniej uzgodniony, przynosiła go sama
rzeczywistość, wypowiedź była spontaniczna, nagrywana, a potem spisywana i redagowana… A za tydzień znowu i znowu, itd. Czas płynął i nie tylko zmieniało się moje urządzenie do rejestrowania dźwięku, ale też cały świat się zmieniał. Zmieniał się do tego zakres życiowych i intelektualnych doświadczeń
- pisze Maria Malatyńska w prologu książki "Bieg po linie".

Na przestrzeni lat życie mocno doświadczyło Stuhra. Aktor kilka razy był bardzo poważnie chory, natomiast jesienią 2022 roku spowodował wypadek, prowadząc auto pod wpływem alkoholu. Mając 0,7 promila w organizmie, potrącił motocyklistę. W marcu tego roku zapadły dwa wyroki w tej sprawie. Stuhr został skazany za prowadzenie samochodu po alkoholu oraz spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym. Prokurator domaga się w apelacji kary w wysokości 45 tys. złotych grzywny i 25 tys. złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. To około czterokrotnie wyższe kwoty od zasądzonych dotychczas, gdyż w marcowym wyroku wynosiły one odpowiednio: 12 tys. zł grzywny i 6 tys. na rzecz poszkodowanych w wypadkach.

Ci, którzy myślą, że aktor w jakikolwiek sposób komentuje w książce wypadek lub odnosi się do niego, będą rozczarowani, gdyż w "Biegu po linie" nie ma żadnej informacji na temat tego zdarzenia. Znacznie mocniej, niż prywatne życie aktora, zarysowane są przede wszystkim jego spostrzeżenia na temat świata artystycznego, życia w czasie PRL, spojrzenia na współczesne kino, teatr, społeczeństwo oraz politykę. Ponieważ rozmowy przeprowadzane były na przestrzeni wielu lat, nie brakuje opinii Jerzego Stuhra na temat nagradzanych filmów, jak chociażby "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego, którym jak przyznał, zachwycił się na wielu płaszczyznach.

Ci, którzy będą chcieli zatopić się w przeszłości Stuhra, chętnie przeczytają rozdział na temat życia aktora w okresie PRL, jego podejściu do służ bezpieczeństwa oraz jego osobistych wspomnień z tamtego okresu.

W mym życiu ciekawe miejsce zajmuje stosunek do służb bezpieczeństwa. Zawsze bardzo bałem się milicji, SB. Jednocześnie kontakt z nimi również mnie fascynował. Pamiętam wezwania na SB w stanie wojennym. Te czekania na korytarzu, aby jak najwięcej petentów mnie widziało, te absurdalne przesłuchania, to straszenie, żądanie jakichś podpisów, upokarzanie. Trzeba było niezwykłego
sprytu, aby się im wywinąć. Pamiętam, kiedy w stanie wojennym otrzymałem paszport (Generał chciał pokazać światu, że artyści wyjeżdżają i wszystko jest w porządku), zostałem wezwany na
SB i młody funkcjonariusz instruował mnie, jak polski artysta powinien się zachowywać za granicą (sic!) -

wspomina Jerzy Stuhr.

Aktor wraca pamięcią do czasów, gdy był pałowany przez milicjantów.

Bałem się milicji. Te armatki wodne, to pałowanie! Od 1968 roku, kiedy w Collegium Novum robiono nam ścieżkę pałowania tam, gdzie podobno mieliśmy być chronieni nietykalnością Uczelni! Niegdyś Gestapo tam przyszło po mojego dziadka, a po mnie przyszła milicja. Pamiętam wtedy w marcu wizytę szarego pana u mnie na stancji, który krótko mi oświadczył: „Synu, jak jutro pójdziesz na strajk, to pojutrze twój ojciec poleci z pracy”. Takie to były czasy i milicji się bałem bardzo - podkreśla Jerzy Stuhr w książce "Bieg po linie".

W tym samym rozdziale aktor płynnie przechodzi do działań współczesnej policji oraz polityków.

Ale coś się stało, że znowu zaczynam się, tym razem policji bać. Kiedy czytam o tych brutalnych,
absurdalnych interwencjach, o aresztowaniach, z rozbieraniem do naga, bo ktoś trzymał jakiś transparent będący nie po myśli rządzącej gromadki partyjnej, więc użyto paralizatora, pobito kogoś na posterunku, oddano strzał ostrzegawczy – to znowu się boję tak, jak wtedy, kiedy dowiedziałem się o tragedii górników z „Wujka” -
podkreśla Stuhr, dodając: A najbardziej się boję, kiedy czytam, że rządząca gromadka, mająca w Sejmie jeden procent przewagi, coraz hojniej zaczyna policję przekupywać. Podwyżki, premie za udane akcje, nagrody. Im więcej dostaną, tym gorliwiej będą szarpać, pałować, paraliżować, aż może do klęczenia z kolanem na gardle, jak w zaprzyjaźnionych z gromadką Stanach - zauważa gorzko aktor.

"Strasznie drażni mnie teatr"

REKLAMA

W "Biegu po linie" Stuhr skupia się też na kinie i teatrze. Aktor nie wyobraża sobie, żeby dzisiaj mógł poświęcić się bez reszty występom na scenie. Strasznie drażni mnie teatr. Nie zmusiłbym się już na przykład do tego, by co wieczór występować na scenie. Reżyserować w teatrze mogę - wyjaśnia.

Felietony Stuhra bardziej skierowane są do starszej, tej fanowskiej publiczności, która z pewnością będzie ciekawa spostrzeżeń aktora na wiele tematów. Choć rozmowy Stuhra i Malatyńskiej zostały przerwane trzy lata temu, gdy najpierw przyszła pandemia, a potem wojna w Ukrainie, publicystka w końcowej części książki ponownie przeprowadza wywiad z aktorem, konsekwentnie trzymając się wątków związanych z filmem, teatrem, polityką, sztuką i społeczeństwem.

W związku z tym żadnego komentarza odnośnie niedawnych wydarzeń związanych z wypadkiem aktora nie znajdziemy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA