REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale /
  3. VOD
  4. Netflix

„Jinn” to historia z potencjałem. Oceniamy pierwszy arabski serial Netfliksa

„Jinn”, czyli pierwszy arabski serial Netfliksa, jest opowieścią o licealistach, którzy podczas szkolnej wycieczki omyłkowo uwalniają groźną istotę - dżina, który chce przejąć kontrolę nad światem.

14.06.2019
19:07
Jinn - arabski serial Netfliksa
REKLAMA
REKLAMA

„Jinn” rozpoczyna się w momencie, gdy licealiści szkoły w Ammanie wybierają się na wycieczkę do słynnej Petry. Historyczna lokalizacja, będąca także celem podróży licznych turystów, którzy co roku przyjeżdżają do Jordanii, zyskała zresztą najwięcej na produkcji serialu. „Jinn” pokazuje bowiem to piękne miejsce na tyle różnych sposobów, że człowiek ma aż ochotę spakować walizki i polecieć tam najbliższym lotem.

Jinn - kadr z serialu Netfliksa class="wp-image-295127"

Właściwa historia rozpoczyna się jednak, gdy jeden z chłopców przypadkiem trafia do dołu wykopanego w budowli przypominającej ludzką czaszkę. Próbując się wyswobodzić, przypadkiem przyzywa żyjące w tym miejscu bóstwo - tytułowego dżina.

Tu zresztą leży największy wabik, jak i największa bolączka serialu.

O ile koncepcja, by we współczesnym świecie pojawiły się nadprzyrodzone istoty, które mają wpływ na naszą rzeczywistość jest ciekawa, o tyle trzeba ten pomysł umiejętnie wprowadzić w życie. Twórcy serialu „Jinn” robią to natomiast jedynie na pół gwizdka. Dość powiedzieć, że o fakcie, że chłopak przyzwał dżina, dowiadujemy się dopiero później. W pierwszej chwili jest to niejasne.

Na dodatek, mimo że słowo „jinn” wielokrotnie padnie z ekranu, niewiele właściwie dowiemy się o tych starożytnych postaciach. Niezrozumiała jest ich motywacja działania, metody, którymi się posługują, ani nawet dlaczego uwięzione były na terenie Petry. Teoretycznie właśnie to co nieznane powinno budzić naszą grozę. Sęk tkwi w tym, że takie podejście do tematu również trzeba umieć zbudować.

Formuła, którą zaproponowali twórcy sprawia natomiast wrażenie niedoróbki scenariuszowej, aniżeli przemyślanej koncepcji „groźnego nieznanego”.

Takie ustawienie akcentów nie rokuje dobrze dla odbioru przez widza. Nie wiedząc właściwie jakie moce ani motywacje posiada tytułowa istota, trudno nam w pełni przejąć się tym, że dżin stanowi zagrożenie dla bohaterów. Jest ono bowiem tak niedookreślone i nienamacalne, że trudno się nim stresować. Teoretycznie widzimy, że dżin może opętać poszczególne osoby i doprowadzić do ich samookaleczenia bądź śmierci. Niejasne jest jednak, w jakim celu stosuje te metody i jaki jest jego większy plan.

Jinn - obsada class="wp-image-295130"

To sprawia, że serial mimo ciekawego pomysłu wyjściowego nie potrafi w żadnym momencie przykuć pełni naszej uwagi. Produkcja cierpi na wyraźny problem montażowy i parę sekwencji wygląda tak, jakby zostało nadmiernie przyciętych. Niektóre wątki zwyczajnie nie kleją się ze sobą, sprawiając wrażenie, jakby jakaś ważna część historii została właśnie usunięta. W tym momencie przestaje dziwić nonszalanckie podejście głównej bohaterki, która wielokrotnie zdaje się mieć lepsze rzeczy do roboty niż walkę z nadprzyrodzoną istotą.

„Jinn” jest jednak historią z potencjałem.

REKLAMA

Jeśli twórcy dostaną drugi sezon (oczywiście zostawili sobie ku temu furtkę), z ciekawością sprawdzę jak ta historia została rozwinięta. Mam jednak nadzieję, że do tego czasu twórcy popracują nad dramaturgią i zasadami scenopisarstwa, by uniknąć dotychczasowych błędów, wybijających z przedstawionych zdarzeń. Ten temat zasługuje bowiem na zdecydowanie więcej.

Pierwszy sezon serialu jest dostępny na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA