REKLAMA

Plotki głoszą, że „Joker” może dostać kontynuację. Czy jest ona komukolwiek potrzebna?

Mówi się, iż „Joker" może mieć swoją filmową kontynuację. Pytanie brzmi: czy to dobry ruch?

joker rekord
REKLAMA
REKLAMA

Zacznijmy od tego, że niniejszy tekst bazuje na plotce. Serwis WeGotThisCovered.com sugeruje, że prace nad kontynuacją hitowego filmu Todda Phillipsa weszły właśnie we wczesną fazę produkcji. Oznaczałoby to, iż są bardzo duże szanse, że film ujrzy światło dzienne. Plotka plotką, ale taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny.

Powód? Oczywiście pieniądze, chociaż to trochę bardziej złożone.

Warner Bros. potrzebuje superbohaterskeigo sukcesu jak Supermen Lois Lane. Ma w swoim portfolio masę świetnych bohaterów, historie, które aż czekają na ekranizacje, a ciągle nie udaje im się zbliżyć do popularności filmów na podstawie komiksów Marvela. Gdybym był wielką korporacją z ambicjami i czułbym za sobą oddech silniejszej niż kiedykolwiek Myszki Miki, to brałbym wszystko, co daje choćby najmniejsze nadzieje na powodzenie.

Bo chociaż nawet tragiczne filmy mogą zarabiać niezłe pieniądze, to sposób Disneya, który nawet swoje kiepskie produkcje potrafi dobrze sprzedać, sugerując, że są częścią większej całości, wydaje się idealny - nie z perspektywy widzów oczywiście. Rzecz w tym, iż skromny „Joker” zarobił bardzo dużo pieniędzy, a przy okazji opinie krytyków były dość pochlebne. Nie bez znaczenia jest też fakt, że film rozbudzał dyskusję, wyjątkowo nie była to dyskusja o poziomie artystycznym, co nie jest przy okazji filmów na podstawie komiksów DC takie oczywiste.

I nie widzę powodu, dla którego Warner Bros. nie miałby tego wykorzystać.

To dość oczywiste, że jak film się udaje, to myśli się o sequelu. Jeśli tylko Joaquin Phoenix się zgodzi – wszak to właśnie nim stoi ten obraz – a także swoją rękę do kontynuacji będzie chciał przyłożyć Todd Phillips, to nic nie stoi na przeszkodzie kontynuacji.

Pytanie, całkiem moim zdaniem zasadne, brzmi: czy ten sequel jest potrzebny. Z jednej strony na pewno, bo pozwoli korporacji zarobić pieniądze - nie rusza mnie to, ale wiecie, tak to działa. A także otworzy furtkę, przez którą będą mogły przejść inne postacie ze świata Batmana. Plotki podane przez serwis WeGotThisCovered.com mówią, że kontynuacja miałaby pokazywać Gotham wiele lat później i Jokera, który pnie się po drabinie przestępczego światka. I jeśli to tak miałoby to wyglądać, to spokojnie możemy wyobrazić sobie kolejnych superłotrów, a nawet samego Bruce’a Wayne’a, może jeszcze bez kostiumu, ale przecież to nie zamyka żadnych drzwi (czego doskonałym przykładem jest serial „Gotham”).

gotham 4 sezon trailer batman class="wp-image-95467"

Jednocześnie może to być zagranie ryzykowne, bo „Joker” nie potrzebuje kontynuacji.

Film Todda Phillipsa również dlatego był tak udany, że opowiadał zamkniętą historię. Komiksowy rodowód nie był żadnym obciążeniem, a raczej punktem wyjścia. Film nie bał się przekształcać i komentować tego, co znaliśmy z komiksów, jednocześnie udało mu się opowiedzieć historię zamkniętą. I jeśli ma ona jakąś przewagę nad filmami, które proponuje nam Marvel, to właśnie taką, że dostarcza produkt skończony.

Bo jakkolwiek zgadzam się z krytykami Martina Scorsese, że spłyca on kwestie kina superbohaterskiego, to faktem jest, że Disney też ma trochę za uszami. Widać jasno, że wybiera on bezpieczne drogi, dostarczając widzom swój sprawdzony przepis na sukces, tworząc najczęściej familijne komedie z akcją i efektami specjalnymi. I chociaż w czystej rozrywce nie ma niczego złego, to jasne jest, że brak ambicji w pokazywaniu świata bardziej złożonego i niewygodnego również nie jest dobrą drogą. Bo jeśli spojrzymy na obraz „Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz”, to dostrzeżemy, że jeśli twórca pomyśli mniej o bohaterach i łotrach, a bardziej o świecie, w którym przyszło na żyć, to produkcja tylko na tym zyska.

REKLAMA

A „Joker” przecież właśnie taki jest – niewygodny.

Film Phillipsa jest doskonałym dowodem na to, że publika chce dojrzałego kina, nawet opakowanego w popkulturowy kontekst komiksów. I jeśli tylko kontynuacja nie rozmieni świetnego, zamkniętego obrazu na drobne, to jak najbardziej jestem za kolejną częścią.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA