REKLAMA

Steczkowska odpiera zarzuty i mówi, że gra „non profit". Organizuje też koncert online, na który możecie kupić bilet VIP

90 tysięcy złotych — tyle pieniędzy z rządowego budżetu ma dostać Justyna Steczkowska za zdalny koncert, który odbędzie się za kilka miesięcy. Ta kwota robi wrażenie, zwłaszcza jeśli zestawimy ją z sumą 0 zł, którą w ramach  programu Kultura w sieci „otrzymało” krakowskie Kino Pod Baranami, a także inne lokalne inicjatywy promujące sztukę i kulturę. To jednak niejedyny przykład biznesowej smykałki wokalistki: Steczkowska zaprosiła fanów na czerwcowy „Koncert online na dachu”, oczywiście biletowany. Co ciekawe, w puli wejściówek znalazły się... bilety VIP. Tylko nie żartujcie, że to nie brzmi kusząco.

justyna steczkowska koncert online bilety VIP
REKLAMA
REKLAMA

Opublikowana kilka dni temu przez Narodowe Centrum Kultury lista beneficjentów rządowego programu „Kultura w sieci” wywołała niemało kontrowersji. Wszystko za sprawą horrendalnych kwot, jakie widnieją przy nazwiskach niektórych znanych gwiazd polskiej estrady. I tak na przykład, za promowanie kultury w internecie, zespół Pectus ma otrzymać 72 tys. zł, a Krzysztof Cugowski 87 tys. zł. Na głowę bije ich jednak Justyna Steczkowska, która tylko za jeden występ (i to w formie zdalnej) otrzyma z rządowych środków aż 90 tys. zł.

Pieniądze nie trafią do Justyny Steczkowskiej, tylko do jej firmy. A nie, to nie ma sprawy.

Po serii artykułów (m.in. na naszym portalu) krytykujących celebrytów z pierwszych stron gazet, którzy podczas kryzysu wywołanego pandemią, nie mają skrupułów, by wyciągać ręce po rządową pomoc, główna zainteresowana, czyli Justyna Steczkowska, wydała oświadczenie. Piosenkarka tłumaczy w nim, że tak naprawdę pieniądze z dotacji nie powędrują do niej, tylko do jej firmy:

Wygląda to tak, że nie ja — Justyna Steczkowska — dostanie te pieniądze tylko firma JS Music, która musi ten koncert zorganizować i nie może wziąć za to żadnego wynagrodzenia, a ponieważ to ja jestem właścicielem firmy JS Music i ja organizuje ten koncert, to właśnie ja pracuje przy całym koncercie non profit. Na tym polega dotacja. Jeśli ktoś nie wierzy, to niech sobie przeczyta na czym to polega, albo niech zadzwoni do NCK i sprawdzi moją prawdomówność — tłumaczy wokalistka w komunikacie zamieszczonym na Instagramie.

Jeszcze czegoś nie rozumiecie? Jeszcze kogoś razi, że Fundacja Braci Golec otrzyma od państwa prawie 40 tys. zł na projekt „Nasze miejsce w sieci”, a Parafia Rzymskokatolicka pw. Zwiastowania NMP w Czerwińsku dostanie od ministerstwa kultury aż 85 tys. zł za „Cyfrowe udostępnienie dziedzictwa Czerwińskiego Opactwa”? No cóż, budżet rządowy z gumy nie jest i nie wszystkie lokalne inicjatywy, być może niefirmowane tak wielkimi nazwiskami jak Steczkowska czy Golec, miały nieco mniej szczęścia. Krakowskie Kino Pod Baranami streamujące podczas pandemii seanse filmowe, rozmowy z twórcami i spotkania dyskusyjne, czy fundacja „Kultura nie boli” odpowiadająca za szereg literackich wydarzeń w stołecznej Big Book Cafe musiały obejść się smakiem.

Najpierw prawie 100 tys. zł rządowej dotacji, teraz koncert na dachu. Zgadnijcie, ile zapłacicie za bilet VIP.

Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. W swoim wpisie piosenkarka zaprosiła fanów na „Koncert online na dachu”, który odbędzie się 6 czerwca. Nie dość, że wydarzenie jest biletowane, to w ofercie znalazł się taki potworek jak... „bilety VIP”. O ile takie bilety mają sens przy okazji koncertów odbywających się w tradycyjnej formie (gdzie płacimy np. za miejsce siedzące w specjalnej loży, czy te znajdujące się najbliżej sceny), o tyle w przypadku występu online brzmi to jak ponury żart. Z ciekawości sprawdziliśmy, ile artystka życzy sobie za możliwość wirtualnego przycupnięcia na jej dachu. Okazuje się, że o ile bilety normalne są sprzedawane po stosunkowo rozsądnej cenie w wysokości 39 zł, o tyle ci, którzy zdecydują się na opcję VIP, będą musieli słono zapłacić — bagatela 99 zł za „miejsce”:

Jak dowiedzieliśmy się u samego źródła, bilet VIP umożliwia rozmowę z artystką po zakończeniu występu. Czy prawie 100 zł za chwilę rozmowy z Justyną Steczkowską przez internet to dużo, czy mało? Oceńcie sami.

Tu nie chodzi o pieniądze, ale o coś znacznie cenniejszego: o solidarność i minimum taktu.

Żeby było jasne — z rządowymi programami  już tak jest, że mają swoje ograniczenia i zawsze znajdzie się ktoś, kto przy dzieleniu dotacyjnego tortu będzie czuł się poszkodowany. Nie chodzi nawet o gigantyczne kwoty, które przypadną w udziale takim twórcom jak Justyna Steczkowska, bracia Golec, czy chłopaki z Pectusa. Chodzi o sam fakt wyciągania przez takie osoby rąk po pomoc od państwa, i to w tak trudnym momencie, w jakim wielu artystów znalazło się w czasie pandemii.

REKLAMA

Osobiście nie mam problemu z tłumaczeniami Justyny Steczkowskiej i nie, nie mam zamiaru dzwonić do Narodowego Centrum Kultury, by sprawdzić ich wiarygodność. Ale fakt, że najpierw piosenkarka odpiera zarzuty, przekonując, że działa non profit, a potem w tym samym wpisie zaprasza fanów na biletowany koncert online, mocno podważa deklarowaną przez artystkę skromność.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA