REKLAMA

Nie wiemy jeszcze, kiedy Disney+ trafi do Polski. Jeśli ktoś na tym traci, to jest to sam Disney

Disney+ rośnie w siłę. W USA wzrasta liczba subskrybentów i co chwilę słyszymy o nowych filmach i serialach, które pojawią się w bibliotece usługi VOD. Włodarze firmy planują też ekspansję serwisu na nowe rynki. I chociaż grono krajów, których mieszkańcy będą mogli cieszyć się ofertą platformy, będzie sukcesywnie wzrastać, wciąż nie słyszymy, żeby miała ona trafić do Polski.

TheMandalorian disney+ polska
REKLAMA
REKLAMA

Jak już informowaliśmy zgodnie z planem, platforma Disney+ pojawi się w kilku europejskich krajach 24 marca, a w paru kolejnych nieco później bo latem 2020 roku. Dzisiaj dowiedzieliśmy się, że w Indiach usługa VOD zadebiutuje 29 marca. Ogłoszono to podczas przedstawiania wyników koncernu Myszki Miki za czwarty kwartał 2019 roku. Podano wtedy również kilka interesujących statystyk dotyczących serwisu.

Jak się okazuje w ciągu trzech miesięcy od wystartowania serwisu, dostęp do niego wykupiło łącznie 28,6 mln osób. Być może na żadnym fanie Netfliksa ta liczba nie będzie robiła wrażenia, bo przecież tę usługę subskrybuje już 167 mln użytkowników na całym świecie, a w samych Stanach Zjednoczonych 61,4 mln. Należy jednak zwrócić uwagę, że według danych ze strony statista.com w pierwszy kwartale 2013 roku miał on ich w USA mniej bo 27,91 mln.

Wybrałem dla porównania właśnie tę liczbę dlatego, że pochodzi z okresu, kiedy Netflix udostępnił subskrybentom swój pierwszy oryginalny serial, czyli „House of Cards”. Oczywiście można z tym polemizować, bo przecież Disney+ dostępny jeszcze w Kanadzie i Holandii, jednakże jego głównym obszarem działań jest USA. Dlatego dane te wydają się jak najbardziej adekwatne.

Disney planuje powiększyć liczbę subskrybentów do 90 mln przed 2024 rokiem.

Zrobi to poszerzając wpływy w innych krajach. Szkoda tylko, że, jak wszystko na razie wskazuje, odbędzie się to bez udziału Polaków. Straty w tym wypadku poniesie jednak koncern, bo widzowie znajdą przecież interesujące ich produkcje. Oczywiście, niekoniecznie legalnym sposobem.

Zgodnie z danymi podanymi przez portal TorrentFreak.com serial „The Mandalorian”, który premierę miał wraz z pojawieniem się Disney+, był trzecim najczęściej ściąganym za pomocą torrentów serialem na świecie w 2019 roku. Przebiła go jedynie „Gra o tron” i „Czarnobyl”. Do tego wyniku z pewnością przyczynili się Polacy. I będą robić to dalej.

Jasne jest, że wiele produkcji Disneya można u nas znaleźć w innych serwisach i liczba tych tytułów będzie wzrastać. To jednak nie wyklucza pojawienia się serwisu. W końcu, jak wiadomo, w zależności od regionu biblioteka usługi może się od siebie różnić. Byleby tylko zawarto w niej oryginalne filmy i seriale. A tych przecież nie brakuje. Z tej pierwszej kategorii jest „Zakochany kundel” czy „Noelle”, a z drugiej „The Mandalorian”. Niby ubogo, ale nadchodzą jeszcze „The Falcon and the Winter Soldier” czy „WandaVision”. I liczba „originalsów” będzie tylko wzrastać.

Potrafię więc sobie wyobrazić fanów Star Wars czy Marvela kupujących w naszym kraju subskrypcję, aby obejrzeć chociażby jeden z dwóch nadchodzących w tym roku seriali MCU czy 2. sezon wspomnianego już „The Mandalorian”. I stałoby się to nawet, jeśli na rynku usług VOD jest już w Polsce całkiem ciasno.

Swoje grono odbiorców znajduje przecież nie tylko Netflix czy HBO GO, ale również Prime Video czy Apple TV+.

Disney nie jest Showmaxem, który nie potrafił się odnaleźć na naszym rynku, tylko znanym na całym świecie koncernem, z każdym rokiem poszerzającym swoje wpływy.

To co piszę, tak naprawdę nie tyczy się tylko Polski, ale wszystkich pomijanych przez Disneya krajów. Koncern znalazł doskonały sposób na wyciąganie od nas pieniędzy, a teraz nas od tego odcina. Wraz ze startem MCU rozpoczął bowiem budowanie kinowego uniwersum. Niezależnie od szerokości geograficznej, miliony osób czekają na kolejne przygody swoich ulubionych superbohaterów. Seriale Disney+ mają to rzeczone uniwersum rozszerzać i w pewien sposób na nie wpływać.

REKLAMA

Ze względu na to, że nie mamy dostępu do usługi, wydaje się to zarzynaniem kury znoszącej złote jaja. Koncern chce napędzać popularność swoich filmów serialami, jednocześnie nie dając do nich dostępu sporej rzesze fanów. Piracenie ich produkcji będzie więc wzrastało, bo przecież oni wszyscy dalej będą chodzić do kina, ale potem żeby być na bieżąco oglądać seriale z nielegalnych źródeł. Gdzie tu sens? Gdzie tu logika?

Biorę oczywiście pod uwagę, że być może się mylę i nie ma u nas aż takiego zapotrzebowania na usługi VOD, a Disney+ rzeczywiście odpadłby w Polsce w przedbiegach. Być może eksperci Disneya obliczyli, że wejście na nasz rynek im się nie opłaca. Chciałbym się jednak samemu o tym przekonać i legalnie obejrzeć „Hawkeye’a” czy „What if…?”, chociażby po to, żeby nie pogubić się podczas seansu kolejnego filmu MCU.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA