„Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” to powieść na podstawie serialu Netfliksa. Jest 5 powodów, dla których warto ją znać
„Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” to powieściowa adaptacja serialu od serwisu Netflix. Jest przynajmniej 5 powodów, dla których warto ją przeczytać.
„Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” to powieść, która zabiera nas do tajnej szkoły dla złodziei, by odpowiedzieć na tytułowe pytanie. To powieść dla młodzieży, dzieci i wydaje się bardziej dojrzała niż serial Netfliksa.
Po pierwsze – to rozbudowana wersja serialu.
W zasadzie cała powieść dotyczy tego, co mogliśmy oglądać w pierwszych odcinkach serialu Netfliksa, czyli początków Carmen Sandiego. Pozornie przebieg fabuły jest bardzo podobny. „Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” podejmuje dokładnie te same wątki co serial, ale je rozbudowuje. Jedną z największych zalet początkowych epizodów była nietypowa szkoła, do której chodziła bohaterka, tu dostajemy jej znacznie dokładniejszy opis, dowiadujemy się więcej o uczniach i nauczycielach. Co jednak najważniejsze, lepiej poznajemy proces edukacji nowych złodziei. Rozwinięte zostały chociażby testy końcowe, którym poddawani są adepci.
To chyba największa zaleta książki, że umiejętnie rozwija najmocniejsze strony serialu.
Po drugie – jest pięknie wydana.
Chociaż nie jestem bibliofilem (no dobrze, przynajmniej nie ortodoksyjnym), to doceniam, że sztuka wydawnicza nie umiera. Wiele jest przecież na rynku powieści, zwłaszcza słabych, kiedy już przy pierwszym kontakcie widać, że nie tylko autor nie odrobił swojego zadania domowego. Z „Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?” jest zupełnie inaczej. Zarówno projekt okładki, jak i wnętrze robią bardzo pozytywne, przyjemne wrażenie. Każda z kartek przyozdobiona jest drobnym wzorkiem, a kolejne rozdziały oznaczone są matrioszkami, które tak bliskie są głównej bohaterce. Całość utrzymana jest, rzecz jasna, w czerwonej tonacji, co tym bardziej kojarzy się z postacią Carmen. Wszystko tu jest bardzo przejrzyste i estetyczne.
Po trzecie - budująca przedmowa.
Jej autorką jest Gina Rodriguez, która nie tylko zdobyła Złoty Glob za tytułową rolę w serialu CW, „Jane the Virgin”, ale również podkładała głos pod Carmen Sandiego w serialu Netfliksa. Chociaż to zaledwie kilka stron, to ta aktora pisze na nich o swoich doświadczeniach z Carmen. To o tyle urocze i istotne, że Gina Rodriguez jest fanką bohaterki odzianej w czerwony kapelusz i płaszcz. Przyznaje, że już jako dziecko oglądała dawny serial telewizyjny i grała w gry komputerowe właśnie z tą nieuchwytną złodziejką. I nawet dla tak uznanej aktorki serialowej podłożenie głosu pod bohaterkę lat dziecinnych było czymś wielkim i ważnym. Z całej przedmowy bije masa pozytywnej energii i dowód na to, że marzenia, nawet te najdawniejsze, mogą się spełnić.
Po czwarte – to historia z silną kobiecą bohaterką.
I zauważa to mimochodem również Gina Rodriguez w przedmowie do „Kim, do licha, jest Carmen Sandiego?”. Nie mówi tego wprost, ale nieuchwytna złodziejka – zwłaszcza w tym powieściowym wydaniu – to młoda dziewczyna, która jest połączeniem Indiany Jonesa, Harry’ego Pottera i... Danny’ego Oceana, a jednocześnie ma własny charakter, siłę. I cóż, trudno jej nie zazdrościć: podróżuje po świecie, walczy z przestępcami, jest bardzo uzdolniona i zdeterminowana.
Po piąte - wyjaśnia kim – do licha – jest Carmen Sandiego.
No, przynajmniej częściowo. Bo opowieść o początkach młodej, zdolnej złodziejki to punkt wyjścia zarówno do animacji, jak i do dalszych przygód. Początek, który mówi nam o wychowaniu Carmen, ale niewiele wspomina o tym, kim są jej rodzice, dlaczego została znaleziona w Argentynie i o co chodzi z matrioszkami. Ale jeśli wy lub wasze dziecko dacie szansę książce, to jestem pewien, że nie spoczniecie, póki nie poznacie wszystkich odpowiedzi.
Książka od dzisiaj dostępna jest w księgarniach.
Tekst powstał przy współpracy wydawnictwem Isignis.