Kim jest Rey z nowej trylogii „Gwiezdnych wojen"? Przyglądamy się najciekawszym teoriom dotyczącym tej postaci
Co byśmy poczęli bez internetu i całego fandomu „Gwiezdnych wojen", który żyje wszystkimi bohaterami sagi niemalże tak, jakby byli członkami ich własnych rodzin? Jedną z najciekawszych zagadek związanych z trzecią trylogią Star Wars jest ta związana z pochodzeniem i losem Rey, czyli jej centralnej postaci. Kim jest? Skąd pochodzi? Kim są jej rodzice? Jaka jest jej przyszłość?
Pomimo tego, że są to zwykłe fanowskie teorie i luźne domniemania, bez żadnego potwierdzenia, może się okazać, że poniższe rozważania zepsują wam zabawę z seansu „Skywalker. Odrodzenie”, tak więc, jakby to powiedział mistrz Yoda, na własną odpowiedzialność ten tekst czytacie.
Na te pytania odpowie, miejmy nadzieję wyczerpująco, ostatni rozdział trwającej od ponad 40 lat sagi Skywalkerów, czyli „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie”. Zanim jednak pojawi się on w kinach (przypominam, premiera już 19 grudnia) i pobije masę rekordów frekwencyjnych, przyjrzyjmy się na spokojnie najciekawszym teoriom dotyczącym Rey, które krążą w sieci. Już po premierze będziemy mogli zweryfikować, która była najbliższa ekranowej prawdzie.
Rey jest Wybrańcem, o którym mówią legendy
Jedna z teorii, która znalazła największą aprobatę i jest całkiem możliwa do ukazania w filmie, to ta, która zakłada, że Rey jest legendarnym Wybrańcem, o którym mówi przepowiednia. Brzmi ona mniej więcej: „Dziecko zostanie zrodzone z Mocy i przyniesie jej równowagę”. Z początku pojawiła się ona w kontekście Anakina Skywalkera w trylogii prequeli. Znając jego przyszłość wielu myślało jednak, że przepowiednia była nieprecyzyjna, bo fizycznie równowagę miał przynieść jego syn, Luke, aczkolwiek, Anakina, jako, że to on dał mu życie, można uznać, pośrednio, za Wybrańca.
Teraz jednak wiele zaczyna wskazywać na to, że Disney zmierza ku temu, by to właśnie Rey była tą osobą, która przyniesie ostateczną równowagę Mocy. Wskazywać na to może fakt, że do tej pory nie poznaliśmy jej rodziców, tak więc może jest ona rzeczywiście „zrodzona z Mocy”. Do tego, pomimo braku treningu Jedi, zaskakująco dobrze posługuje się Mocą i jest w stanie pokonać w walce Kylo Rena, który ma za sobą lata ćwiczeń w sztuce Sith. Załatałoby to tę scenariuszową lukę, którą często wytykali twórcom widzowie nowej trylogii stwierdzający, że Rey jest zbyt sprawna jak na nowicjusza Jedi. Było nie było, tytuł siódmego epizodu brzmi „Przebudzenie Mocy” i dotyczy on Rey właśnie.
Nowa trylogia oraz zwiastun do dziewiątej części pokazały nam, że Ciemna Strona Mocy nadal ma się dobrze, tak więc Luke nie przyniósł równowagi Mocy. Do tego okazuje się, że Imperator Palpatine nie jest do końca martwy i ciągle knuje za kulisami głównych wydarzeń.
Rey jako dziecko była uczniem Luke’a w Akademii Jedi
W uniwersum Gwiezdnych wojen wszyscy są ze sobą połączeni, za pośrednictwem Mocy oraz losu. Nie jest wcale wykluczone, że biegłość Rey w posługiwaniu się Mocą i walce na miecze świetlne, pokazana już w „Przebudzeniu Mocy”, wzięła się stąd, że jako małe dziecko Rey trenowała w Akademii Jedi pod okiem Luke’a Skywalkera. Jej trening w "Ostatnim Jedi" byłby więc kontynuacją lekcji sprzed lat, a nie zupełnie nowym podejściem.
Gdy pierwszy raz słyszymy o Luke’u w nowe trylogii Han Solo opowiada, że przed laty (czyli już po wydarzeniach z „Powrotu Jedi”) trenował on nowe pokolenie rycerzy Jedi, jednak w pewnym momencie jeden z nich się zbuntował i doprowadził do upadku całego przedsięwzięcia. Jest więc możliwym, że w momencie upadku zakonu Jedi Luke wymazał Rey pamięć i przetransportował na odległą planetę z dala od Kylo Rena i Najwyższego Porządku. Dlaczego tak bardzo chciał ją ukryć? Zapraszam do następnego akapitu.
Rey jest siostrą bliźniaczką Kylo Rena
A więc jej rodzicami byliby Han Solo i Leia Organa. To miałoby sens o tyle, że cała nowa trylogia pokazuje nam, że między Rey i Benem Solo/Kylo Renem, istnieje jakaś więź. I nie jest to więź, która tworzy się na bieżąco, a raczej taka, która istnieje dłużej, choć oboje nie wiedzą dlaczego (i my razem z nimi). Gdyby się okazało, że są rodzeństwem, i to bliźniaczym, to by dużo wyjaśniało. Nie tylko w ich „relacji”, ale też w tym jak szybko Rey odnalazła się na pokładzie Sokoła Millenium i jak dobrym jest pilotem. Szybko też „złapała” bliskie relację z generał Leią, czyli swoją, domniemaną oczywiście, matką. Nie bez kozery, być może, zwiastuny do „Skywalker. Odrodzenie” pokazują scenę ich przytulenia. To by z jednej strony ukazało tragizm tej postaci, która na własne oczy widziała jak jej, domniemany, brat zabija jej, domniemanego, ojca. Po czym w kolejnym epizodzie jest trenowana przez własnego wuja. To by także za jednym zamachem, choć trochę takim rodem z telenoweli, wyjaśniło skąd w Rey tak silna Moc.
Rey jest klonem Anakina Skywalkera stworzonym przez Snoke’e/Palpatine’a
Tu już wchodzimy w bardziej „odjechane” teorie dotyczące tego, kim jest Rey. Ale przyznam, że ja lubię konkrety, tym bardziej, że przecież rozmawiamy o sadze science-fiction. Według tej teorii, Rey miałaby być żeńskim klonem Anakina Skywalkera, który po śmierci Dartha Vadera z rąk Luke’a, kontynuowałby dziedzictwo Sithów. Luke, wiedząc o tym, ale też mając świadomość, że jest ona klonem jego własnego ojca (kurcze, ja naprawdę uwielbiam takie historie), nie był w stanie jej zabić, gdy miał okazję i postanowił „wyczyścić” jej pamięć Anakina i przyjął pod swoje skrzydła (patrz: akapit dotyczący trenowania Rey w Akademii Jedi wyżej). Choć to dość naciągana teoria, to na swój pokrętny sposób też w sumie wyjaśniłaby wiele niewiadomych. Klonowanie nie jest w końcu czymś nowym w uniwersum „Gwiezdnych wojen". Ale ta teoria to i tak pikuś w porównaniu z tym, co przeczytacie poniżej.
Rey to tak naprawdę… Shmi Skywalker
Jako pasjonat wszelkich opowieści związanych z motywami podróży w czasie, choć jest to kuriozalny i pokrętny pomysł, bardzo się wkręciłem w tę teorię. Zakłada ona, że w finale „Skywalker. Odrodzenie” zobaczymy jak Rey zostaje, za pośrednictwem Ciemnej Strony Mocy, przeniesiona w czasie, do przeszłości. Tam zostaje zapłodniona midichlorianami przez Palpatine’a i niedługo potem rodzi dziecko, którym jest Anakin i tak oto zamyka się pętla czasu, w której wydarzenia z przeszłości zostały wprawione w ruch w przyszłości.
Wychodziłoby więc, że Rey jest rzeczywiście kluczową postacią nie tylko dla nowej trylogii, ale i dla całej sagi. W dodatku w nowych odsłonach trenuje pod okiem swojego własnego wnuczka, który jest od niej o wiele starszy. A w „Mrocznym widmie” żyje na Tatooine mając świadomość wydarzeń z przyszłości i tego co się wydarzy, jak również tragicznego losu jej własnego syna. I w sumie, zawsze gdy oglądałem „Mroczne widmo” to miałem wrażenie, że Shmi jest tak jakoś dziwnie wyciszona, a z drugiej strony można było odczuć, że ona wie, co czeka jej synka, w momencie gdy oddaje go pod opiekę Qui-Gon Jinna.
Oczywiście raczej George Lucas nie miał tego w planach 20 lat temu (a może miał?), ale w razie czego można to łatwo dopasować do tego, co widzieliśmy w pierwszym prequelu. Motyw podróży w czasie wydaje się nie do końca pasować do uniwersum Star Wars, ale tak naprawdę nie pasował też do uniwersum Marvela, a nie przeszkadzało to twórcom, by zamieścić go w „Avengers: Koniec gry”. Przeważnie uważam, że takie rozwiązania wynikają z lenistwa i pójścia na łatwiznę scenarzystów, ale w tym przypadku, taki twist całkiem przyjemnie połechtałby moje szare komórki. Jak się bawić to na całego!