Frekwencja sięgała nawet 100 proc. dostępnych miejsc. Najazd widzów na kina w weekend otwarcia
Rząd poluzował ostatnio obostrzenia, przez co w zeszły piątek kina mogły otworzyć swe podwoje. Część zrezygnowała z tej możliwości, a w tych, które zdecydowały się z niej skorzystać, seanse cieszyły się sporym zainteresowaniem.
Po krótkim okresie otwarcia kin, instytucje kultury zostały w listopadzie ponownie zamknięte. Taki stan rzeczy po przedłużeniach obostrzeń związanych z koronawirusem utrzymywał się do zeszłego piątku. Wyposzczeni widzowie już wcześniej się tego domagali i nawet napisali specjalną petycję. Liczyli, że rząd zezwoli na otwarcie kin 5 marca, co miało dać kiniarzom czas na przygotowanie się. Politycy zdecydowali jednak inaczej i już 12 lutego dali kinom szansę na otwarcie. Multipleksy zrezygnowały z tej możliwości. Skorzystały z niej natomiast kina studyjne, na które czekała prawdziwa inwazja kinomanów.
W narzuconym przez rząd reżimie sanitarnym, widzowie mogą zajmować najwyżej 50 proc. dostępnych na sali miejsc, a do tego muszą siedzieć z zakrytymi ustami i nosem.
Te obostrzenia nie zniechęciły kinomanów. Jak podaje Press, w niektórych kinach frekwencja sięgała maksymalnej liczby sprzedanych wejściówek. Na łamach serwisu Roman Gutek informuje, że tak było w warszawskim kinie Muranów. We wrocławskich Nowych Horyzontach natomiast już w środę wyprzedano ponad 2 tys. biletów.
Podobnie działo się w innych kinach. W warszawskim Iluzjonie wszystkie dostępne miejsca zostały zajęte zarówno w sobotę, jak i niedzielę wieczorem.
W 260-osobowej sali udostępniliśmy 100 miejsc, aby zachować szczególną ostrożność. W sali jest obecnie 90 osób, a na wieczór nie ma już żadnych wolnych miejsc i tak samo było w sobotę. Nie spodziewaliśmy się tego i z tego co wiem, w innych kinach też jest znakomita frekwencja. Gdy w poniedziałek publikowaliśmy repertuar, bilety na niektóre seanse sprzedały się w godzinę — przedstawicielka kina Iluzjon poinformowała Press w niedzielne popołudnie.
Tego należało się spodziewać.
Nawet jeśli repertuar nie był zbyt zachęcający widzowie tłumnie wybrali się do otwartych kin. Jak informuje w przywołanym artykule Roman Gutek:
Znaczącą widownię, szczególnie w większych miastach, stanowią osoby dojrzałe, które oglądają ambitniejszy repertuar chętniej niż młodsza publiczność, a w dodatku mają czas i pieniądze. Jednak ze względu na wirus COVID-19 ta grupa jest ostrożna i szybko nie wróci do kin, co przyczyni się do spadku widowni.
Na wysokie zainteresowanie seansami niebagatelny wpływ miały na pewno walentynki. Z tego powodu kiniarze twardo stąpają po ziemi i jak mówi Roman Gutek szacuje się, że potrzeba przynajmniej roku, aby powrócić do stanu frekwencji sprzed pandemii.