REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. Dzieje się

Kina samochodowe wjeżdżają do Polski na szeroką skalę. Czy mają szansę zastąpić tradycyjne kina?

Z powodu pandemii koronawirusa i globalnej kwarantanny świat musi wymyślić sposoby na to, jak funkcjonować w cieniu groźnych wirusów czyhających na nasze zdrowie.  Jednym z nich może być instytucja kin samochodowych, które pod koniec maja oficjalnie wystartują w wielu miastach Polski.

06.05.2020
16:41
Kina samochodowe wjeżdżają do Polski na szeroką skalę
REKLAMA

Jakkolwiek wyświechtanie to może brzmieć, pandemia koronawirusa zmieni(ła) świat. Może niekoniecznie nie do poznania, ale na pewno przyniesie ze sobą mniejsze bądź większe „wymuszone ewolucje” tego jak funkcjonujemy w społeczeństwie. Od większego otwarcia/konieczności pracy zdalnej po załatwianie wielu spraw (urzędowych, zakupowych) online.

REKLAMA

Już w tej chwili widzimy, że masa prezenterów telewizyjnych z całego świata nadaje ze swoich domów, festiwale filmowe przenoszą się do streamingu, podobnie jak premiery kinowe. Ale nie samym światem online człowiek żyje.

Prędzej czy później głód wyjścia z domu i uczestniczenia w kulturze w formie bardziej aktywnej niż siedzenie na kanapie i opłacanie abonamentu za Netfliksa weźmie górę.

Pojawia się pytanie na ile kina będą w stanie się otworzyć (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jesienią koronawirus ma wrócić ze zdwojoną siłą) oraz czy widownia dopisze w takich samych ilościach, jak to miało miejsce przed pandemią. Nie jest wykluczone, że jeszcze przez długie naście miesięcy sytuacja się nie unormuje.

W tym kontekście dobrym pomysłem wydaje się być idea kin samochodowych, które ewidentnie wrócą do łask. Przynajmniej na Zachodzie, szczególnie w USA, bo tam będzie to ich renesans. Więcej o tym przeczytacie w tekście naszego bratniego Autobloga.

W Polsce tego typu sposób na spożywanie kina to względna nowość. Do niedawna była to raczej nisza. Nie ma u nas takiej tradycji i kultu/mitu samochodu jako części stylu życia, jaka miała miejsce w USA, szczególnie w latach 50. czy 60. XX wieku. Obecnie jednak wydaje się, że okoliczności będą nas zmuszały do rozważenia takiej opcji. W dobie utrzymywania dystansu społecznego kina samochodowe to idealne rozwiązanie. I piszę to ja – osoba niezmotoryzowana, która po cichu liczy, że w tych placówkach znajdzie się też miejsce dla rowerzystów.

Jako że kina w Polsce, i na całym świecie, są zamknięte od połowy marca idea kin samochodowych aż prosi się o rozruch, tym bardziej z okazji zbliżającego się sezonu letnio/wakacyjnego.

W Polsce oficjalnie sezon kin samochodowych startuje na koniec maja 2020. Czyli lada chwila.

Wydarzenia te zawitają do największych polskich miast, m.in. do Warszawy, Krakowa, Katowic, Lublina, Trójmiasta. W samej Warszawie planowane są tego typu eventy w różnych dzielnicach miasta.

kino samochodowe trrojmiasto

Jeśli chcecie być na bieżąco z konkretami i repertuarem zalecam znalezienie na Facebooku interesujących was seansów, bo szykuje się tego cała masa. Przykładową, na razie wstępną, rozpiskę dat i miejsc znajdziecie np. TUTAJ.

Orientacyjne ceny biletów gdzieniegdzie wahają się w okolicach 40 zł od samochodu, natomiast zapewne ceny te będą się różnić w zależności od organizatora, bądź repertuaru.

Właśnie, a propos repertuaru, to na razie przykryty jest on welonem tajemnicy, ale można się pokusić na drobne przewidywania.

Zapewne w wielu przypadkach, przynajmniej na początku, organizatorzy potraktują kina samochodowe jak kina plenerowe, więc można spodziewać się letniego repertuaru – filmowych evergreenów z ostatnich lat.

Stawiam miesięczny zapas papieru toaletowego na to, że w line-upie kin samochodowych znajdziemy takie produkcje jak „Gran Torino”, „Nietykalni” (ci z Francji), pewnie polskie przeboje z ostatnich lat, może nawet „Zimna wojna” czy „Boże Ciało” oraz niektóre rodzime komedie (także i romantyczne).

Osobiście liczyłbym także na klasykę kina, tak by już całkiem przenieść się w czasie do lat 50. i 60. w USA. Sądzę, że „Casablanca”, „Buntownik bez powodu”, „Tramwaj zwany pożądaniem” czy „Easy Rider” to pozycje obowiązkowe. Z polskiej klasyki koniecznie "Pociąg" Jerzego Kawalerowicza, "Nóż w wodzie" Polańskiego, "Rękopis znaleziony w Saragossie" Hasa, albo "Barwy ochronne" Zanussiego. Z lżejszego repertuaru pierwszy "Kiler", "Młode wilki", "Psy", "Poszukiwany-poszukiwana", "Rejs".

Ale może ktoś pokusi się np. na filmowy debiut Stevena Spielberga, czyli „Pojedynek na szosie”?

Idąc za ciosem – może też i „Bullit”? Pierwsze Bondy z Connerym? A może i dwa pierwsze „Terminatory”? Nie pogardziłbym np. „La La Land” czy „Baby Driverem”.

Nie zaszkodziłaby też szczypta arthouse’u, czyli np. „Zagubiona autostrada” Davida Lyncha, „Drive” Refna czy nawet „2001: Odyseja kosmiczna” Kubricka. Oglądałbym.

REKLAMA

No i oczywiście liczyłbym też na bieżący repertuar jak już cała branża filmowa wystartuje. Wprawdzie kapryśna polska pogoda sprawia, że nie zawsze takie seanse będą idealne, pewnie, pewnie odpada też organizowanie kina samochodowego jesienią i zimą, ale wiele wskazuje na to, że będzie to dla wielu kusząca alternatywa. Nie każdy film nadaje się do tego, by go oglądać z samochodu, ale zawsze to lepsza opcja niż leżenie na kanapie w pozycji na susła i gapienie się w smartfona.

Będziemy trzymać rękę na pulsie w temacie kin samochodowych i dawać wam znać, co i gdzie warto obejrzeć.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA