Polska powinna uczyć się od Korei promocji rodzimego kina. Poznajcie kanał Koreańskiego Archiwum Filmowego w serwisie YouTube
Koreańskie Archiwum Filmowe przygotowało dla fanów kina nie lada gratkę. Już od jakiegoś czasu prężnie rozwija się ich kanał na YouTube, na którym udostępniają za darmo pełne filmy z całej historii koreańskiej kinematografii. To genialny w swojej prostocie sposób na promocję rodzimego filmu, z którego polskie kino powinno wziąć przykład.
Kanał Korean Classic Film na YouTube działa sobie po cichu, publikując sukcesywnie kolejne filmy z całej historii koreańskiej kinematografii. Obecnie jest ich tam umieszczonych aż 200. I trudno znaleźć lepszy moment na zainteresowanie się tym kanałem niż teraz, gdy całkiem niedawno koreański film „Parasite” w reżyserii Bong Joon-Ho zdobył Złotą Palmę w Cannes.
W takich sytuacjach u wielu widzów, w tym u mnie samego, pojawia się chęć zapoznania się nie tylko z dorobkiem filmowym nagrodzonego twórcy, ale też z dokonaniami całej kinematografii danego kraju. Tym bardziej, gdy mówimy o stosunkowo nieznanej kinematografii z Korei. Tamtejsze kino zaczęło pojawiać się wyraźniej na mapie świata w latach 90. Na początku XXI wieku przede wszystkim Park Chan-wook ze swoim „Oldboyem” oraz tacy twórcy jak Kim Ki-duk, a także wspomniany wyżej Bong Joon-ho rozsławili koreańskie kino poza granicami swojego kraju.
Zainteresowanie filmami z Korei stopniowo wzrastało, także w naszym kraju.
W 2006 roku rozpoczął swoją działalność świetny Festiwal Filmowy Pięć Smaków, który w swoim programie niezmiennie prezentuje najciekawsze osiągnięcia kina azjatyckiego, w tym koreańskiego. W kinowej dystrybucji obok filmów z Francji, Niemiec czy Hiszpanii coraz częściej zaczęły się też, przynajmniej kilka razy w roku, pojawiać produkcje koreańskie.
Nadal jednak stosunkowo słabo znana jest historia i klasyka koreańskiego kina. I w tym globalnemu widzowi pomóc powinien kanał Korean Classic Film. Zostały na nim udostępnione za darmo i w całości filmy, które ukształtowały tamtejszą szkołę filmową oraz wrażliwość widzów i twórców.
Na kanale dostępne są filmy począwszy od lat 30., po lata 90. oraz produkcje z XXI wieku.
Nie znajdziemy tam najgłośniejszych przebojów koreańskiego kina sprzed paru lat, bo nie na tym polega idea tego kanału. Jego celem jest edukacja filmowa, przede wszystkim nakierowana na zagranicznego, światowego widza. Spora część filmów na Korean Classic Film trafiła na YouTube w wersji odrestaurowanej, w HD i z angielskimi napisami.
Obejrzymy tam więc np. szalenie interesującą koreańską animację z 1967 roku, „A Story of Hong Gil-dong”, opartą na jednej z najważniejszej opowieści w historii całego kraju.
Znajdziemy tam też znakomity i kapitalnie sfilmowany dramat wojenny „The Marines Who Never Returned”. Jeszcze inny przykład, „Hurrah! For Freedom” z 1946 roku, to pierwszy prawdziwie koreański film powstały po uzyskaniu niepodległości kraju po II wojnie światowej. Przez wiele lat był niedostępny poza granicami Korei, a teraz może go zobaczyć każdy, w dodatku w zremasterowanej wersji.
To tylko wierzchołek góry lodowej. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe weekendy będę spędzał wygrzebując perełki koreańskiego kina na tym kanale.
Tym samym warto wziąć przykład z Korean Classic Film i może pomyśleć o analogicznej promocji polskiego kina?
Tak, wiem, rodzime wytwórnie filmowe są obecne w serwisie YouTube. Kanały studia Kadr czy Tor umieszczają pełne filmy dostępne za darmo, np. takie klasyki jak „Amator”, „Rejs” czy „Przypadek”.
No, ale nie wszystkie mają angielskie napisy. Poza tym, łącznie z obu kanałów Kadr i Tor nie da się uzbierać nawet połowy pełnych filmów dostępnych na Korean Classic Film. Są to też przeważnie filmy z lat 70. i 80. wzwyż. Podczas gdy koreański kanał na YouTube pozwala w czytelny sposób (są tam m.in. playlisty z podziałem na dekady) prześledzić całą historię tamtejszego kina i jego rozwój.
Jest jeszcze świetna strona ninateka.pl Narodowego Instytutu Audiowizualnego. Są tam dostępne pełne filmy, takie jak „Prawo i pięść” czy nawet nowsze - „Jestem mordercą”, a także animacje, dokumenty czy etiudy. Jednak bez angielskich napisów, więc jest to świetna biblioteka, ale głównie dla polskiego widza.
Zeszłoroczny sukces „Zimnej wojny” na świecie był znakomitą okazją do stworzenia polskiego oficjalnego kanału na YouTube, który mógłby wyglądać podobnie do Korean Classic Film i prowadzić widza przez całą historię naszej kinematografii.
I nie chodzi tu wcale o to, by koniecznie wrzucać głośne, legendarne polskie produkcje. Ideą koreańskiego kanału jest przybliżenie światu ichniejszego dorobku filmowego, poetyki i co za tym idzie, po trosze historii całego kraju. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy tej szansy. Obecność (wcale nie taka liczna i częsta) na, mimo wszystko, dość hermetycznych festiwalach filmowych nie gwarantuje oglądalności danego filmu w dystrybucji kinowej. Z kolei dystrybucja kinowa, często też mocno ograniczona terytorialnie i ilością ekranów, również nie jest najlepszym sposobem, by zapoznać widzów z różnych kontynentów z filmowym dorobkiem Polski.
Z jednej strony szkoda, że nie wykorzystaliśmy zeszłorocznej szansy na przybliżenie globalnej publiczności historii polskiego kina, ale miejmy nadzieję, że nadarzy się jeszcze ku temu okazja. Niestety, poza paroma filmami Andrzeja Wajdy czy Krzysztofa Kieślowskiego znanym raczej arthouse’owemu widzowi, polskie kino nadal pozostaje w gruncie rzeczy nieznane.