„Krampus” to połączenie „Kevina samego w domu” z filmem grozy. Chcę obejrzeć ten horror
Nowe, amerykańskie horrory finansowane przez olbrzymie wytwórnie mają jedną wspólną cechę – nie straszą. „Krampus” zapewne nie będzie wyjątkiem. Mimo tego naprawdę chcę zobaczyć ten film grozy, chociażby dla specyficznego świątecznego klimatu, który wylewa się ze zwiastuna.
Wrzesień. Miesiąc, w którym przypomina o sobie jesień, dzieci idą do szkoły, a w polskich marketach zaczynają pojawiać się bożonarodzeniowe ozdoby i smakołyki. We wrześniu i październiku dowiadujemy się również, na co pójdziemy do kina w czasie świąt, korzystając z tych kilku bezcennych dni wolnego.
Dotychczas sprawa była jasna – w grudniu maszerujemy do kina na nowe „Gwiezdne Wojny”.
Jednak po zobaczeniu pierwszego zwiastuna pokazującego ujęcia z filmu „Krampus”, jestem zmuszony do poszerzenia swojej własnej, prywatnej listy. Chociaż produkcja Legendary Pictures na pewno mnie nie przestraszy, raczej nie taki jest cel jej istnienia. Dystrybutor „Krampusa” chciałby zapewne, aby na film wybrała się zblazowana młodzież znudzona nudnymi rozmowami przy rodzinnym stole, co zapewne się uda.
Hollywood wychodzi z założenia, że horror, podobnie jak dawniej komedia romantyczna, jest dobry na wszystko. Zapanowała moda na walentynkowe kino grozy. Na wielkie ekrany powraca „Gęsia Skórka”. W telewizji niepodzielnie rządzą „Żywe Trupy”. Połowa amatorskich filmów na Vimeo to horrory. Z tej perspektywy film grozy serwowany nam specjalnie na Gwiazdkę był jedynie kwestią czasu.
Nie mam nic przeciwko, ponieważ „Krampus” zrobił na mnie kapitalne pierwsze wrażenie.
Nie za sprawą scen mających budzić we mnie przerażenie, ale właśnie tego świątecznego, poniekąd zarezerwowanego dla „Kevina samego w domu” klimatu. Atmosfery budowanej ogniskiem w kominku, przystrojonymi choinkami, puszystym śniegiem, stroikami i rodzinnymi spotkaniami. To wszystko sprawia, że „Krampus” przez pierwszą połowę zwiastuna wygląda na kolejną z dziesiątek kręconych pod okres świąteczny komedii.
Druga połowa to już zupełnie inna para kaloszy. Chociaż „Krampus” nie wygląda na horror zdolny do zafundowania kilku nieprzespanych nocy, na pewno może być ciekawy. Podoba mi się zwłaszcza kreacja monstrum, które zostało zapożyczone prosto z niemieckojęzycznych baśni. Tytułowy Krampus jest przeciwieństwem Świętego Mikołaja. Zamiast dawać prezenty, istota karze osoby, które były naprawdę złe. Pochodząca jeszcze z czasów pogańskich figura później stała się jednym z pomocników Mikołaja, do dzisiaj żyjąc z nim w specyficznej symbiozie.
Światowa premiera filmu „Krampus” została zaplanowana na 4 grudnia 2016 roku.