REKLAMA

Obejrzałem Krypton, żebyście wy nie musieli. Porażka od DC na miarę Inhumans

Nowy serial na licencji DC miał szansę być czymś wyjątkowym i przełomowym. Jednak zgodnie z obawami scenarzystom zabrakło polotu, by zgrabnie poprowadzić opowieść o dziadku Supermana. Krypton okazał się potworkiem na miarę Inhumans i ma zadziwiająco wiele wspólnego z największą wtopą Marvela.

krypton serial recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Produkcji aktorskich w odcinkach na podstawie komiksów jest obecnie w emisji kilkanaście. Przyciągają przed ekrany rzesze widzów i nic dziwnego, że swoich sił na tym poletku postanowiła spróbować telewizja Syfy.

Zamysł na Krypton był nawet niezły. Zamiast po raz kolejny opowiadać o znanych superbohaterze we współczesności, postawiono na podróż w czasie i przestrzeni. Inny świat, obca kultura? Potencjał był ogromny.

krypton serial recenzja class="wp-image-146472"

Głównym bohaterem serialu Krypton został dziadek Supermana.

Tytuł nowego serialu Syfy jest jednocześnie nazwą planety, na której urodził się Clark Kent - a dokładniej Kal-El, bo tak naprawdę nazywał się Człowiek ze Stali, zanim przygarnęli go ziemscy rodzice. Jak wiemy od 80 lat, jego świat został zniszczony, gdy był noworodkiem. Przeżył, bo specjalna kapsuła przetransportowała go jako niemowlaka na Ziemię.

W serialu oglądamy Krypton na ok. 200 lat przed zagładą. Chociaż jego mieszkańcy wyglądają niczym ludzie, na tym podobieństwa pomiędzy mieszkańcami obu planet się kończą. Nie chodzi tylko o architekturę i wymyślne stroje, ale o konstrukcję całego społeczeństwa - obsesyjnie religijnego, centralnie sterowanego, opresyjnego.

 class="wp-image-146475"

Już nawet pod tym kątem Krypton przypomina Inhumans.

W serialu Marvela też przedstawiono kastowe społeczeństwo kosmitów, które rozwija się poza naszym globem. W obu opowieściach władzę dzierży typ spod ciemnej gwiazdy, a główny bohater zostaje buntownikiem. Niestety podobieństw pomiędzy Kryptonem i najgorszą produkcją ze stajni Marvela jest znacznie więcej.

Oba seriale ogląda się po prostu źle. Tytuł tego tekstu jest zresztą kalką z mojej recenzji Inhumans, w której również gorliwie odradzałem seans. Krypton nie ma widzom nic ciekawego do zaoferowania. Bohaterowie są nijacy, przeciwnik protagonisty groteskowy, świat przedstawiony płytki, a scenografia wieje tandetą.

krypton serial recenzja class="wp-image-146496"

Podczas seansu w ogóle nie czuć, że opuściliśmy Ziemię.

Niby przedstawiona architektura jest zgodna z tą, jaką miał Krypton w komiksach. Niby stroje zupełnie nie przypominają naszych. Niby słyszymy znane nazwiska, jak El i Zod - ale co z tego, gdy postaci mówią z typowym brytyjskim akcentem. Używają nawet ziemskiego slangu. Trudno dostrzec w nich kosmitów zamiast Brytyjczyków w fikuśnych fatałaszkach.

Krypton nie broni się w dodatku fabularnie. Pilot przedstawia nam głównego bohatera, którym jest Seg-El (Cameron Cuffe) - a dokładniej Seg, bo ze względu na dumę swojego dziadka jego ród stracił nazwisko oraz pozycję w hierarchii społecznej. Jako dorosły mężczyzna dostaje od mordercy dziadka i zarazem władcy planety propozycję nie do odrzucenia.

krypton serial recenzja class="wp-image-146493"

Krypton jest grubo ciosany i mało wiarygodny.

Pilot bez finezji nakreśla konflikty i przyszłe wątki. Będziemy świadkami walki o władzę na najwyższych szczeblach. Nie zabrakło też trójkąta miłosnego, próby odkrycia tajemnicy z przeszłości oraz dramatycznej - ale tylko na papierze - sceny osierocenia głównego bohatera. Zabrakło jednak wiarygodnych fundamentów, na których historia mogłaby się oprzeć.

Seriale osadzone na naszym globie są dużo łatwiejsze w realizacji. Budując obcą rzeczywistość, trzeba wykonać znacznie więcej pracy. Aby fikcyjny świat chwycił, trzeba subtelnie objaśnić jego zasady. Krypton subtelności w sobie nie ma za grosz. Wszystko jest tutaj przerysowane, groteskowe. Nawet niezłe pomysły bledną w obliczu kiepskich dialogów i drewnianej gry aktorskiej.

krypton serial recenzja class="wp-image-146499"

Chociaż serial opowiada o dziadku Supermana, znany nam bohater w serialu jest obecny duchem.

Z przyszłości na Krypton przybywa noszący bowiem czapkę z daszkiem Adam Strange (Shaun Sipos). Oznajmia młodemu Segowi, że jego świat jest zagrożony - a jeśli on nie spłodzi potomka, a jego potomek sam nie będzie miał dziecka, Superman się nigdy nie narodzi i nie uratuje Ziemi.

REKLAMA

Wszystko ze względu na machinacje podróżującego w czasie Brainiaca. Charakterystyczny czerwony płaszcz Człowieka ze Stali, który Strange przytargał ze sobą z przeszłości, robi za swoistą klepsydrę. Peleryna znika w oczach, a jak tylko wyparuje całkowicie, przyszłość całego wszechświata zostanie nadpisana.

Chociaż podróże w czasie zwykle strasznie komplikują fabułę, to motyw wykorzystaniu w serialu Krypton mimo wszystko zapowiadał się nieźle. Tylko co z tego, skoro realizacja kuleje? Z wypowiedzi bohaterów wydziera przesadzony patos, sceny nastawione na rozładowanie napięcia nużą, zamiast śmieszyć. A do tego klisza sztampę pogania. Szkoda.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA