Wojewódzki ciepłym zdaniem o Konfederacji mocno się zagalopował
Krótki komentarz Kuby Wojewódzkiego - rzucony podczas rozmowy z prof. Antonim Dudkiem w podcaście "WojewódzkiKędzierski" - odbił się w sieci szerokim echem. Komentują go aktywiści, przedstawiciele branży rozrywkowej, osobowości medialne, internauci. I choć można to potraktować jako dowcip, raczej mało kto się zaśmiał. Łatwo bowiem uznać, że dziennikarz najpewniej miał na myśli dokładnie to, co powiedział - a pogląd ten dzieli z nim wielu znanych, zamożnych i wpływowych Polaków. Chodzi, rzecz jasna, o pieniądze.
8 maja debiutował nowy odcinek podcastu "WojewódzkiKędzierski", w którym prowadzący - Kuba Wojewódzki i Piotr Kędzierski - gościli profesora Antoniego Dudka, historyka i politologa. Skupiająca się na przeszłości i teraźniejszości (w tym na nadchodzących wyborach) rozmowa wypadła naprawdę interesująco dzięki rozległej wiedzy autora kanału "Dudek o historii", w jej trakcie padło jednak zdanie, które wywołało w sieci dość burzliwą dyskusję.
Zacznijmy od kontekstu. Profesor Dudek opowiadał gospodarzom o fragmencie politycznego krajobrazu, który nigdy nie zniknie - w tym wypadku mowa o partiach bardziej radykalnych, niekoniecznie skrajnie, ale jednak stanowczo lewicowych i prawicowych. Gość zwrócił uwagę, że partyjne odpowiedniki Konfederacji znajdziemy na całym świecie - nie jest to nic szczególnego czy wyjątkowego. Następnie podkreślił, że problem pojawi się dopiero wówczas, gdy dojdziemy do sytuacji, w której połowa sejmu będzie należeć do Konfederacji, a druga do Razem. Te słowa Wojewódzki skwitował zdaniem, które wywołało burzę:
To ja już wybiorę Konfederację, bo oni przynajmniej nie będą grzebali tak bardzo w moich podatkach.
Niezależnie od tego, czy bliżej nam do lewej, czy do prawej strony politycznej barykady, nie da się ukryć, że podobne słowa padające z ust bogatego dziennikarza-celebryty są, cóż, dość symboliczne. Ilustrują one bowiem to, co dla Wojewódzkiego i wielu mu podobnych może mieć (i najczęściej ma) kluczowe znaczenie. Mowa o panicznym strachu przed oddaniem nieco większej ilości swoich pieniędzy Polsce.
Lęk przed podatkami przyćmiewa inne sympatie i antypatie; Wojewódzki może wydawać się osobą, której to właśnie z Konfederacją najmniej po drodze, ostatecznie jednak wszystko rozbija się o kwestię kasy. Gdy chodzi o nią, zamordystyczna i prorosyjska partia wydaje się bardziej przyjazna, niż znacznie mniej skrajna (zwłaszcza jak na europejskie standardy) Lewica Razem.
Raz jeszcze podkreślę, że krytykom nie chodzi o konkretne polityczne ciągoty, a przerażającą skalę hipokryzji. Zdaniem wielu komentujących Wojewódzki wyrzucił z siebie dokładnie to, co chodziło mu po głowie, niedbale maskując szczerość dowcipnym tonem. Oczywiście, dziennikarz nigdy nie stronił od okołopolitycznych i bardzo, bardzo kontrowersyjnych komentarzy, ale zazwyczaj zdawały się one wypływać z pewnych liberalnych, dość stabilnych przekonań. Właśnie dlatego tym razem naprawdę zaskoczył słuchaczy, widzów i internautów.
Spokojnie, to tylko Kuba Wojewódzki, który od partii Razem woli Konfederację z pomysłami nierozerwalnych małżeństw, przyjaznych stosunków z Rosją i „batożenia gejów”. Elity będą wspierać nawet radykałów, którzy wprowadzą w Polsce zamordyzm. Byle tylko nie ruszyć ich przywilejów
- pisze na Twitterze Patryk Spaliński, a podobnych wypowiedzi internautów wciąż przybywa.
Gdybym sam miał oceniać, osobiście nie posądziłbym Kuby Wojewódzkiego o to, że w rzeczywistości dokonałby właśnie takiego wyboru. Showman wielokrotnie odsłaniał swoje polityczne ciągoty i sentymenty - jedno hasło, nawet jeśli nie brzmi zbyt fortunnie, jeszcze o niczym nie świadczy. Tym bardziej, że rzeczywiście mówimy tu o drobnym wyrywku trwającej godzinę i czterdzieści jeden minut rozmowy, z której możemy wydobyć znacznie, znacznie więcej.
Oczywiście: dopuszczam do siebie, że może to po prostu moja naiwna wiara w ludzi. Przejrzałem już naprawdę wiele, wiele komentarzy, które z powyższego incydentu wyłuskały następujący wniosek: "jak przychodzi co do czego, to wszystko przestaje być ważne, byle tylko kasa się zgadzała". Brzmi jak ostatni truizm, ale z jakiegoś powodu wciąż oczekujemy od innych czegoś ponad. A gdy już człowiek zachowa się jak, cóż, zdecydowana większość - czyli skupi się na na sobie - nie możemy wyjść ze zdumienia.