Telewizyjny Legion i serię filmów X-Men łączy mniej, niż się spodziewaliśmy. Całe szczęście!
Wbrew oczekiwaniom fanów serial Legion nie będzie powiązany z serią filmów o X-Menach. Mutanci doczekają się jednak innej produkcji telewizyjnej, którą połączy w szerszym stopniu z kinowymi hitami wytwórni Fox obecność Sentineli. To dwie świetne wiadomości.
Po pierwszym odcinku, który już przedpremierowy oglądałem, nie mam wątpliwości: Legion zapowiada się na serialowy hit tego roku. Pilot produkcji, opowiadający o mutancie z kart komiksów Marvela cierpiącym na zaburzenia osobowości, zachwyca i intryguje na tak wielu poziomach, że aż trudno to opisać.
Twórcy serialu pozbawili jednak fanów nadziei na to, że Legion będzie ściśle powiązany z filmami X-Men.
Po pierwszym odcinku doskonale rozumiem tę decyzję. Legion jest wyjątkowy i nietypowy, a jego pilot to małe dzieło sztuki. To, w jaki sposób i z wykorzystaniem jakich środków Noah Hawley opowiada historię Davida Hallera - bo tak nazywa się główny bohater - stawia serial znacznie bliżej chociażby Mr. Robot niż jakiejkolwiek innej produkcji opartej o komiksowy pierwowzór.
Wspólna produkcja Foksa i Marvel Television opowiada historię młodego mężczyzny, który wylądował w szpitalu psychiatrycznym. Jego ojcem jest nie kto inny, jak Charles Xavier - mentor bohaterskich mutantów. Okazuje się jednak, że choroba Davida to tak naprawdę... przejaw jego mutacji. Już w pierwszym odcinku rozpoczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki.
Od dawna też wiedzieliśmy, że Legion będzie żył w oderwaniu od produkcji filmowych, a Xavier może się w tej produkcji nawet nie pojawić.
Fox, czyli wytwórnia odpowiedzialna za filmy o mutantach, wykupiła prawa do ekranizacji przygód X-Menów od Marvela jeszcze w ubiegłym wieku. To z tego powodu mutanci nie pojawiają się w Avengersach i mają swoje własne filmowe uniwersum. Fox nie ma jednak ambicji, by rozwijać świat filmów przez produkcje telewizyjne. Twórcy idą tutaj szlakiem wytyczonym przez DC Comics i Warner Bros.
Uniwersa filmowe i serialowe adaptujące komiksy DC istnieją osobno. Legion od Foksa będzie w tym zakresie podobny do groteskowego Gotham. Inne podejście ma sam Marvel, który tworząc swoje uniwersum filmowe od dawna uwzględnia w nim seriale, w tym Agentów T.A.R.C.Z.Y. i produkcje Netfliksa. Zarówno filmy opowiadające o przygodach Avengersów, jak i seriale, dzielą ten sam fikcyjny świat.
Początkowo co prawda myślano o pomoście fabularnym pomiędzy Legionem i filmami, ale pomysł wreszcie zarzucono - i bardzo dobrze!
Jeszcze w zeszłym roku przebąkiwano, że są plany połączenia serialu Legion i serii X-Men. Dowiedzieliśmy się jednak, że akcja nowej telewizyjnej produkcji rozgrywa się jednak w innym uniwersum. Dzięki temu Noah Hawley dostaje carte blanche i nie musi oglądać się na innych twórców. To ma sens - seria filmów o mutantach całkiem sporo namieszała w fabule podróżami w czasie i pewnie sami twórcy się już w tym gąszczu gubią.
Legion na szczęście nie musi się tym przejmować, co mnie niezmiernie cieszy. Noah Hawley niech zresztą robi, co chce - po pierwszym odcinku twórca Fargo dostał u mnie kredyt zaufania. Legion to naprawdę nowa jakość w świecie seriali na bazie komiksów. Produkcja broni się sama i zapowiada fantastyczne, ośmioodcinkowe widowisko, które - przynajmniej sądząc po pilocie - mogłoby w ogóle nie być powiązane z pierwowzorem od Marvela.
Mutanci są tutaj tylko tłem dla historii głównego bohatera, a tożsamość jego ojca, przynajmniej na razie, nie ma żadnego znaczenia.
Tak stanowcze oderwanie nowej produkcji od kinowych X-Menów oznacza jednak, że gdy ojciec Davida Hallera pojawi się w serialu - jeśli w ogóle twórcy się na taki krok zdecydują - to nie wcieli się w niego ani James McAvoy, ani Patrick Stewart. To też raczej koniec nadzei na to, że Legion na telewizyjne ekrany sprowadzi odtwórców innych postaci z filmów.
Niektórzy fani, którym podoba się podejście Marvela do blockbusterów z cyklu Avengers i towarzyszących im seriali, mogą być rozczarowani. Na osłodę rzucono jednak deklarację, że kolejna telewizyjna produkcja Foksa o mutantach, będąca dopiero na etapie produkcji, ma stawiać homo superior w centrum, aczkolwiek tutaj też zapowiedziano odcięcie się od filmów.
Wylewa to kubeł zimnej wody na głowę osób oczekujących powiązania świata telewizji ze światem filmu.
Drugi serial Foksa bazującym na X-Menach nie ma jeszcze co prawda tytułu, ale pracuje nad nim Matt Nix odpowiedzialny wcześniej za Burn Notice. W tej produkcji zobaczymy ludzkość nienawidzącą mutantów, pojawią się nawet mrożące krew w żyłach roboty: Sentinele. Nie będą jednak żywcem z filmu X-Men: Przeszłość, która nadejdzie.
Zapowiedziano też, że twórcy filmowych X-Meni nie będą oglądać się na ich telewizyjnych kolegów. Dobrze zresztą, że twórcy mówią o tym otwarcie i nie robią fanom złudnych nadziei już przed emisją nowego serialu i słusznie zauważają, że w dorobku Marvela jest tyle postaci, że lepiej adaptować nowych herosów, niźli pokazywać tych samych na małym i dużym ekranie.
Z początku byłem takim podejściem rozczarowany, ale po tym jak zobaczyłem Legion mam przeczucie, że taka decyzja wyjdzie widzom na dobre.
Pierwszy z ośmiu odcinków serialu Legion zadebiutuje na antenie stacji Fox już 9 lutego (w Polsce o 22:00) w 125 krajach jednocześnie.