REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Linie lotnicze lecą z nami w kulki? Prezes PLL LOT odpowiada… tak!

"Leci z nami pilot"  to tytuł, który nieodmiennie kojarzy się z komedią pt. „Czy leci z nami pilot?”, ale książka Sebastiana Mikosza, byłego i aktualnego prezesa Polskich Linii Lotniczych LOT, aż tak zabawne nie jest. Mikosz to nie tylko chodząca encyklopedia lotnictwa ale też człowiek, który zna sekrety firm lotniczych od podszewki i postanowił niemało tych sekretów zdradzić.

10.04.2013
8:42
Linie lotnicze lecą z nami w kulki? Prezes PLL LOT odpowiada… tak!
REKLAMA

Ot choćby dlaczego operator sprzedaje więcej miejsc w samolocie niż faktycznie ma foteli albo ile w rzeczywistości zarabiają seksowne stewardessy (nie tak wiele jak się powszechnie uważa). Czytelnik dowie się, jakie były reperkusje zatrzymania ruchu lotniczego spowodowanego wybuchem wulkanu Eyjafjallajökull, ale autor nie unika również trudniejszych komentarzy dotyczących katastrofy lotniczej w Smoleńsku.

REKLAMA

Niektóre z opowieści są bardziej fantastyczne, w stylu miejskiej albo może podniebnej legendy. Trudno uwierzyć choćby w historię o kocie pewnej pasażerki, który zdechł podczas lotu. To mogło się nawet wydarzyć ale pracownicy lotniska podobno podmienili martwe zwierzę na niemal identycznego kota ze schroniska, a kiedy właścicielka ujrzała swojego ulubieńca o mało sama nie zeszła z tego świata. Czyżby kotek różnił się jakimś istotnym szczegółem od pierwowzoru? Otóż był właściwie takie sam, ale nie w tym rzecz. Pasażerka przewoziła bowiem… padłe zwierze, aby pochować szczątki swojego ulubieńca.

samolot1
REKLAMA

Dla laika książka Mikosza to ciekawe spojrzenie na funkcjonowanie linii lotniczych, chociaż głównie tych tradycyjnych, łącznie z interesującym rysem historycznym. Zabrakło natomiast spostrzeżeń autora odnośnie linii niskokosztowych, czy np. przybliżenia specyfiki pracy kontrolerów lotów. Momentami Mikosz zbyt mocno propaguje pewne tezy, ot choćby przekonanie o bezpieczeństwie lotów, chociaż oczywiście statystyka jest po jego stronie. Książka napisana jest niestety suchym językiem, który zapewne świetnie sprawdza się w raportach menadżera, natomiast w publikacji popularnej nieco męczy.

Czego jeszcze nie dostaliśmy? Książka zawiera wiele faktów i ciekawostek ale nie dotyka w wystarczający sposób brudnej strony tego biznesu. Chciałoby się poczytać o wielkich szwindlach, bezpardonowym rolowaniu klientów i wysyłaniu ich bagaży w siną dal, albo na koniec świata. Mikosz jest zbyt poprawny, układny i dobrze wychowany, aby babrać się w takich sprawach i dodać do statecznego lotu nieco turbulencji. Z punktu widzenia autora, który niedawno ponownie zasiadł na stołku prezesa LOTu i ma uchronić skrzydlatego kolosa od bankructwa, to oczywiście dobrze, ale czytelnika to nie obchodzi. Czytelnik chce czytać o Pearl Harbor w świecie przewoźników lotniczych żeby móc zawołać – zgroza! Ewentualnie załamać ręce nad pazernością, chciwością i głupotą liderów skrzydlatej branży. Takich wrażeń Mikosz dostarczyć nie chciał. A szkoda, bo do tej wanilii przydałoby się nieco pieprzu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA