Film „Mulan” może zostać zbojkotowany ze względu na poglądy aktorki. Jak kontrowersje wpływają na kariery filmowców?
Aktorka Liu Yifei, która wciela się w tytułową rolę w nadchodzącym filmie Disneya „Mulan”, poparła publicznie działania policji w Hongkongu, która brutalnie rozpędzała demonstrujących działaczy praw obywatelskich. Położyła tym samym cień na premierę filmu. Nie jest to pierwszy raz, gdy kontrowersyjne działania, bądź poglądy są w stanie negatywnie wpłynąć na całą produkcję.
Wystarczyło tylko kilka słów i jedna konkretna deklaracja, by mroczne widmo zawisło nad premierą aktorskiej wersji animacji „Mulan”. Grająca w nim tytułową rolę chińsko-amerykańska aktorka Liu Yifei zamieściła wpis w chińskim serwisie społecznościowym Weibo (taki tamtejszy Twitter), w którym otwarcie poparła brutalne działania policji rozpędzającej demonstracje przeciwko projektowi nowelizacji prawa ekstradycyjnego. Hongkong od kilku miesięcy znajduje się w największym kryzysie politycznym od co najmniej 20 lat. Aktorka, swoim wpisem tylko dolała oliwy do ognia.
Wspieram policję w Hongkongu. Teraz możecie mnie za to skrytykować. Co za wstyd dla Hongkongu – napisała Liu Yifei.
Z miejsca jej wpis spotkał się z ostrą krytyką, pojawił się też hasztag #BoycottMulan, który zaczął mocno trendować na Twitterze od zeszłego piątku.
Fani zamierzają zbojkotować premierę, a jeśli poglądy aktorki naraziły się także chińskiej widowni, to „Mulan” może znaleźć się w niemałych tarapatach. Jak na ironię być może dosięgną one filmu, który zapowiada się na najbardziej oryginalny i ciekawie zapowiadający się remake animacji Disneya. Jeśli rzeczywiście ten film ucierpi finansowo, to też szkoda. Ale pochwalanie przemocy policji względem ludzi nie współgra zbyt dobrze z wizerunkiem Disneya. Oczywiście nie należy się spodziewać, by bojkot filmu „Mulan” przybrał takie rozmiary, by stał się on klapą, ale jednak nie jest to dobry PR-owo ruch. Ciekawe jeszcze, jak do tego wszystkiego odniesie się sam Disney, który, póki co, nie komentuje całego zajścia.
Sytuacja Liu Yifei zrobiła się w krótkim czasie całkiem głośna i odbiła się szerokim echem w świecie, ale nie jest jedynym przypadkiem, gdy kontrowersje wywołane przez jednego aktora rzucają cień na dany film bądź karierę.
Chyba najgłośniejszym upadkiem hollywoodzkiej gwiazdy ostatnich dwóch dekad był przypadek Mela Gibsona.
Niegdyś największa gwiazda na planecie, najseksowniejszy mężczyzna 1995 roku, uwielbiany przez wszystkich. Tuż po ogromnym kasowym sukcesie sfinansowanej w większości przez niego samego „Pasji” oraz po premierze filmu „Apocalypto” nastąpiła jednak seria „niefortunnych wydarzeń” w jego życiu, głównie osobistym. Areszt za jazdę po pijaku to tylko wierzchołek góry lodowej. Doszły do tego komentarze antysemickie (które w błyskawicznym tempie rozeszły się po całym świecie), seksistowskie względem policjantki, która go zatrzymała. Został skazany na trzy lata w zawieszeniu oraz skierowany na spotkania Anonimowych Alkoholików.
Później jeszcze było głośno o przemocy domowej, którą miał stosować względem swojej małżonki. Nietrudno się więc dziwić, że jego kariera wylądowała w rynsztoku na ponad dekadę. Zaliczył krótki powrót na salony w roku 2016 z nominowanym do Oscara filmem „Przełęcz ocalonych”, ale na dobrą sprawę nadal daleko mu do pozycji sprzed lat.
Winona Ryder nie ma na koncie równie wielkich kontrowersji jak Mel Gibson, ale aktorka sama ściągnęła na siebie „czarny PR”. Ryder była jedną z najbardziej znanych i popularnych aktorek młodego pokolenia, znana z takich filmów jak „Sok z żuka”, „Edward Nożycoręki” czy „Małe kobietki”. Na początku XXI wieku jednak jej kariera się załamała po tym, jak wyszło na jaw, że cierpi na kleptomanię i została przyłapana parę razy na kradzieży. Do tego doszły problemy z depresją i nie trzeba było czekać, aż branża odwróci się od niej tyłem. Na dobrą sprawę jej wielki powrót nastąpił dopiero w momencie premiery serialu „Stranger Things” na Netfliksie.
O kilka lat starszym od niej Robercie Downeyu Jr. przez lata krążyły niezbyt przyjemne legendy.
Z jednej strony opisujące jego potężne nadużywanie narkotyków i liczne noce spędzone za kratkami albo na ulicach Los Angeles. Do tego doszły wieści o tym, że zmaga się chorobą afektywną dwubiegunową. Dochodziło do tego, że potrafił się często w ogóle nie pojawiać na planie filmowym, skazując produkcję na przekraczanie terminów, a co za tym idzie - budżetów. Po czasie podpisywano z nim specjalne umowy ograniczające jego zarobki i zabezpieczające wytwórnie przed stratami. Najgłośniejszym echem odbiło się jednak w świecie jego wyrzucenie z serialu „Ally McBeal”, w którym grał jedną ról od 4 sezonu. W związku z tym sporą część fabuły 5 sezonu trzeba było napisać raz jeszcze.
Niewielu jednak może się równać z O.J. Simpsonem, którego kariera filmowa została nagle przerwana przez oskarżenie o morderstwo swojej byłej żony, Nicole Brown, oraz jej przyjaciela Ronalda Goldmana. Pomimo początkowego uniewinnienia trudno było oczekiwać, by Hollywood czy branża sportowa przyjęła go z powrotem z otwartymi ramionami. Tym bardziej, że po latach został ostatecznie skazany na 33 lata więzienia.
Są sytuacje, w których kontrowersyjne poglądy czy poczynania danego aktora niekoniecznie mają wielki wpływ na produkcję danego filmu. Przypadek Roberta Downeya Jr., dostarczał masy problemów i jemu, i producentom, którzy go zatrudniali, ale jest to też iście hollywoodzka historia powrotu z dna, bo jak wszyscy wiemy, dziś jest on uwielbianym masowo i jednym z najbardziej kasowych aktorów w historii branży filmowej.
Czy Liu Yifei spotka się z szerszym ostracyzmem, tuż przed początkiem jej międzynarodowej kariery związanej z premierą filmu "Mulan"? Czy jej poglądy wpłyną na sukces kasowy tej produkcji, a także i na sam wizerunek Disneya (o ile ten nie odniesie się w żaden sposób do jej wpisów)? Prędzej czy później przyjdzie się nam przekonać, jak potoczą się losy tego filmu.