Łotr 1 był fenomenalny i zarobił dla Disneya krocie, ale film miał swoje bolączki. Związane były głównie z montażem filmu i decyzją o dokręceniu wielu scen. Teraz, po kilku tygodniach od premiery, twórcy rzucają nieco światła na to jak Rogue One mógł wyglądać w pierwotnej formie.
Uwaga na spoilery z filmu Łotr 1.
Najnowsze kinowe Gwiezdne wojny to był sprawdzian dla Disneya, a korporacja wyszła obronną ręką. Film spodobał się zarówno fanom, jak i krytykom, a w dodatku zarobił sporo pieniędzy. Premiera uspokoiła też widzów, którzy obawiali się najgorszego: zbytniego ugrzecznienia produkcji po zarządzeniu sporych dokrętek.
Jak Łotr 1 miał wyglądać pierwotnie?
Tego pewnie się nigdy nie dowiemy. Niestety, ku mojemu rozczarowaniu nowych informacji nie przyniosła lektura oficjalnej adaptacji książkowej filmu. W przeciwieństwie do Przebudzenia Mocy, gdzie w powieści baza Starkiller działała zupełnie inaczej niż w filmie, w przypadku Łotra 1 takich różnic pomiędzy materiałem źródłowym i adaptacją nie było.
Możliwe, że do wydania Rogue One na blu-ray zostaną dołączone usunięte sceny, ale jak na razie jesteśmy skazani na domysły. Nieco światła na to, jak mógł wyglądać Rogue One w pierwszej wersji, rzucają publikowane przed premierą zwiastuny. Analizując kolejne sceny z trailerów i teaserów można domniemywać, że zarówno początek, jak i zakończenie, planowano rozegrać inaczej.
Sami twórcy filmu też są na szczęście gadatliwi i zdradzają nieco ciekawostek.
W wywiadzie udzielonym portalowi Yahoo wypowiadali się John Gilroy i Colin Goudie, którzy byli zaangażowani w produkcję Rogue One i razem z Jabezem Olssenem byli odpowiedzialni za montaż. Zdradzili nieco kuchni i opowiedzieli, jak dokrętki wpłynęły na finalny kształt filmu.
Z początku odpowiadali na pytania dotyczące tego, jak wyglądała ich praca - co jest ciekawe same w sobie - ale później przyszła pora na mięsko, czyli zdradzanie jak dokrętki wpłynęły na finalny kształt produkcji. Tych zmian jak się okazuje było całkiem sporo.
Pierwsza wersja filmu była zaledwie około 10 minut dłuższa od finalnej i nie istnieje nigdzie czterogodzinna wersja reżyserka.
Montażyści przyznają, że dokrętki nieco zmieniły opowiadaną historię. Pierwotnie Jyn po scenach z dzieciństwa widzieliśmy od razu w bazie Rebelii. Na etapie produkcji Rogue One zdecydowano się dodać zarówno scenę jej uwolnienia z więzienia, jak i poszerzyć wątki dwóch pozostałych postaci.
Dopiero podczas kręcenia dodatkowych scen pojawiła się początkowa scena, w której Cassian spotykał się ze szpiegiem. W pierwotnej wersji filmu nie było też spaceru przez pustynię zanim Bodhi trafił do Sawa Gererry. Z pewnością dało to nieco głębi tym postaciom.
Największe zmiany dotknęły oczywiście trzeci akt.
Tutaj twórcy byli już bardziej powściągliwi w komentarzach, ale przyznali, że zmieniło się wiele. Porównali prace nad bitwą na powierzchni Scarif do układania kostki Rubika - wydawałoby się, że fragmenty trafiły na swoje miejsce, ale by jeszcze poprawić film trzeba było wszystko poprzekładać.
Wyzwaniem było to, że akcja rozgrywała się w siedmiu różnych miejscach. Tak jak pierwsze dwa akty łączyły sceny w logiczny ciąg, tak tutaj przy takim natłoku wydarzeń dziejących się jednocześnie można było kombinować na najróżniejsze sposoby.
Panowie zdradzili ciekawostkę dotyczącą ujęć w kosmosie.
Montażyści przyznali przy tym, że łączenie scen nagranych pierwotnie z dokrętkami to było nic przy wyzwaniu, jakie mieli we wdrożeniu scen sprzed... 39 lat. W Rogue One pojawiły się bowiem archiwalne nagrania odkopane w archiwum Skywalker Ranch ze niewykorzystanymi scenami z Nowej nadziei.
Chodzi konkretnie o ujęcia pilotów. W przypadku jednego z nich (Angus MacInnes, Gold Leader) nagrano nawet nowe linie dialogowe i nałożono je na stare sceny. To akurat był świetny pomysł i jako fan widząc ujęcia z tymi pilotami miałem na twarzy uśmiech od ucha do ucha.
Zapytani zaś o konkretne usunięte sceny wydali się nieco zbici z tropu.
Uznali, że w usuniętych materiałach nic, na widok czego widzowie by mówili, że żałują, że to w filmie się nie znalazło - trudno jednak oczekiwać innej odpowiedzi. Mam jednak nadzieję, że wydanie Łotr 1 na płycie będzie zawierało dużo dodatkowych materiałów i fani będą mogli to ocenić sami.
W wywiadzie ciekawy był też fragment dotyczący ikonicznego ujęcia Jyn stojącej naprzeciwko TIE Fightera. Chociaż dział marketingu bardzo wcześnie dostał informacje, że tę konkretną scenę z filmu usunięto, to i tak z niej korzystał "bo tak się robi" i jest ona podobnie jak inne "zgodna z duchem filmu".
Na koniec warto też dodać, że jak dowiedzieliśmy się wcześniej, samo zakończenie filmu pierwotnie miało wyglądać nieco inaczej. Dopiero na etapie produkcji, gdy twórcy nieśmiało napomknęli o pomyśle uśmiercenia wszystkich bohaterów, Disney dał tej idei - ku zdziwieniu samego reżysera - zielone światło.