REKLAMA

Reporterska robota wysokich lotów. "Mafia na wybrzeżu" - recenzja sPlay

Mówi się, że mafia w Polsce nie zniknęła, a po prostu przywdziała koszule z białymi kołnierzykami. Krzysztof Wójcik swoją książką "Mafia na wybrzeżu" zabiera czytelnika w podróż w czasie, do burzliwego okresu w historii naszego kraju, w którym gangsterzy nie bali się ubrudzić sobie rąk najczarniejszą robotą. 

Reporterska robota wysokich lotów. Mafia na wybrzeżu - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

Okładkę "Mafii na wybrzeżu" zdobi ni to podtytuł, ni hasło reklamowe: "Krwawe zbrodnie, do których nie posunął się Masa". Związek najsłynniejszego polskiego świadka koronnego z treścią książki jest, jak można się domyślić, żaden, no ale umówmy się - Masa na okładce się sprzedaje, czego dowodem niezliczone publikacje, w których ex-gangster wypowiada się na każdy temat.

mafia-na-wybrzezu

Ten tani chwyt marketingowy nie nastrajał pozytywnie, na szczęście ostatecznie "Mafia na wybrzeżu" okazała się rzetelną, interesującą i popartą licznymi dowodami opowieścią o tak zwanym "klubie płatnych zabójców".

W grudniu 2000 roku dochodzi do procesu dziewięciu mężczyzn, podejrzanych o przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej, odpowiedzialnej między innymi za zlecanie i dokonywanie zabójstw. Od sędziego i publiczności na sali sądowej oddziela ich kuloodporna klatka. Bezpieczeństwa pilnują antyterroryści i tajniacy, każda osoba wchodząca do sądu jest dokładnie przeszukiwana i sprawdzana wykrywaczem metalu. Akt oskarżenia liczył ponad 60 zarzutów, a wstępna mowa prokuratorska trwała aż trzy godziny.

Oto dowód na skuteczność działań państwa - członkowie działającej w Trójmieście mafii zostają schwytani. Dopiero później okaże się, że w zasadzie coś takiego jak "klub płatnych zabójców" nigdy nie istniało, niektórzy z oskarżonych praktycznie się nie znają, a związki pomiędzy poszczególnymi zarzutami (a także niektóre z zarzutów) oparte są na bardzo chwiejnych podstawach.

Krzysztof Wójcik, doświadczony dziennikarz śledczy, relacjonował przebieg tego procesu.

Po latach powrócił do tamtych wydarzeń, analizując powstałe od tego czasu materiały, rozmawiając z jego uczestnikami i odtwarzając zbrodnie, które do niego doprowadziły. Efektem jest właśnie "Mafia na wybrzeżu", książka podzielona na trzy zasadnicze części: środek stanowi sam proces, koniec - jego efekty, zaś początek, zdecydowanie najciekawszy element, to szczegółowy opis przestępstw i powiązań pomiędzy ich uczestnikami.

"Mafia na wybrzeżu" to kawał solidnej, dziennikarskiej roboty - wiarygodnej, popartej dowodami, a nie opartej na domysłach czy snutych nad cygarem i szklanką szkockiej opowieściach.

Książkę Wójcika czyta się jak wciągający kryminał, który w dodatku niejednokrotnie zaskakuje, obnażając nieudolność tak mafiosów, jak i organów ścigania i unaoczniając rolę przypadku w całej tej sprawie "klubu płatnych zabójców".

REKLAMA

Nie jest to pozycja, którą poleciłbym każdemu, nie ujawnia ona bowiem na przykład uniwersalnych mechanizmów rządzących przestępczym półświatkiem, ale każdy zainteresowany tematem mafii w Polsce powinien po nią sięgnąć. To jedna z nielicznych książek z Masą na okładce, po którą warto sięgnąć.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA