REKLAMA

Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan odkrywają gry komputerowe i fakt, że danych do karty trzeba pilnować, nie tylko przed dziećmi

Słodka naiwności! Cóż złego może się stać, gdy połączymy ze sobą kilkunastoletnie dziecko lubiące gry komputerowe, dość zamożnych rodziców i nieograniczony dostęp do karty?

Rozenek i Majdan odkrywają, że danych do karty trzeba pilnować
REKLAMA
REKLAMA

Byłbym zaskoczony, gdyby ten scenariusz potoczył się inaczej. Nastolatek i nieograniczony dostęp do pieniędzy to połączenie w tak oczywisty sposób prowadzące do katastrofy, jak Krysytyna Janda i profil na Facebooku, jak kot wrzucony na wybieg dla psów, jak posmarowana Nutellą kanapka spadająca z blatu. Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan nie przeczuwali jednak nieuniknionego, bo, jak donosi Pudelek.pl, celebrytka przyznała, że ich syn, kilkunastoletni Stanisław, zrobił użytek z karty rodziców, aby realizować mikropłatności w grze online.

My nie byliśmy tego świadomi, bo to się ściągało z karty Radzia. Bo syn przyszedł i powiedział po prostu, że musi ściągnąć coś do szkoły – mówi Rozenek w artykule Pudelka.

Rozbrajająca niefrasobliwość, z jaką do sprawy karty i gier podchodzi Rozenek nie jest oczywiście czymś nagannym, bo to zapewne kwestia walki pokoleń, jaką codziennie muszą staczać rodzice, którzy – mówiąc językiem celebrytki – podobnie jak Radosław Majdan, „nie są komputerowcami”. Przyszłoby wam do głowy, że internet i gry wypełnione są mikropłatnościami, a niemal na każdym kroku czyhają naciągacze i strony proponujące płatne niby-usługi czekające tylko, aż ktoś nieuważnie poda swoje wrażliwe dane?

Wróćmy jednak z 2008 roku do współczesności.

Gdy dostałem link do cytowanego wyżej materiału, myślałem, że ktoś wysyła mi wiadomość z przeszłości, albo że podrzuca mi wyjątkowo nieświeżego „newsa”. Odkładając jednak żarty na stosowną półkę, muszę przyznać, że sam zacząłem dochodzić do wniosku, że ta sytuacja wcale nie jest nadzwyczajna.

Chociaż dostęp do internetu z każdym rokiem staje się coraz powszechniejszy, a rządy wszystkich krajów walczą z cyfrowym wykluczeniem, to ogromna praca jest jeszcze przed nami. Nie chodzi bowiem tylko o to, aby móc po prostu korzystać z sieci, ale też o to, aby umieć z niej korzystać. Odebranie e-maila czy zamówienie tłustej kanapki z knajpy to, przyznam, ważne umiejętności, ale w tak szybko zmieniającym się środowisku, jakim jest internet, niezbędne jest ciągłe doszkalanie się i dokształcanie. Dane z kart czy osobistych dokumentów często narażone są na wycieki, nie dlatego, iż ktoś był wyjątkowo sprytny, bo nie trzeba do tego geniusza zbrodni, ale dlatego, że ktoś inny był nieuważny.

REKLAMA

Czasy, gdy pisał do nas prawnik afrykańskiego księcia, aby przekazać nam spadek, się skończyły.

Dzisiaj brakuje edukacji w zakresie bezpieczeństwa w sieci. Nie tylko bezpieczeństwa przed przemocą, wulgarnymi treściami, ale właśnie przed oszustami, mikropłatnościami i tak dalej. A przecież dzieci, które nie znają jeszcze do końca wartości pieniądza, nie powinny mieć dostępu do wrażliwych danych rodziców. Strata na poziomie na przykład kilkuset złotych może okazać się najmniejszym zmartwieniem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA