Dostało się też przy okazji Cinemascore, a więc bardzo podobnemu i równie popularnemu serwisowi. O co chodzi? Ten znany reżyser uważa, że „procentowa średnia ocen” nie ma nic wspólnego z merytoryczną krytyką.
Jak sprawdzić, czy dany film jest czegoś wart i czy warto wydawać pieniądze na bilet? To proste, wystarczy zapytać znajomych, którzy już go widzieli lub poczytać recenzje na Spider’s Web Rozrywka czy w innych miejscach. Problem w tym, że są różne gusty. Niejednokrotnie jeden film zbiera skrajne odmienne oceny, od „kiepski” przez „przeciętny” aż do „rewelacyjny”. Ten problem rozwiązał portal Rotten Tomatoes.
Zbiera on recenzje ze wszystkich monitorowanych przez siebie źródeł medialnych i wystawia jedną, uśrednioną ocenę liczbową. Podobnie robi Cinemascore, tyle że wystawia literową ocenę zamiast liczbowej. W praktyce między oboma nie ma zbyt wielkiej różnicy. Serwisy te dążą do wystawiania filmom jak najuczciwszej oceny, uśredniającej wrażenia krytyków z wielu różnych publikacji. Brzmi uczciwie, prawda? Na pewno nie dla Martina Scorsese, którego tak zaszokowała niska ocena filmu Mother! na Cinemascore, że aż zdecydował się napisać o tym felieton na łamach Hollywood Reportera.
Martin Scorsese kontra Rotten Tomatoes: tu nie chodzi (podobno) o samą krytykę filmów.
Reżyser uważa, że redukowanie sztuki filmowej do czegoś ocenianego na podobnej zasadzie co knajpa w TripAdvisorze czy sprzęt AGD w gazecie to podejście błędne. Wiele osób – z uwagi na popularność obu portali – kieruje się tą średnią oceną. A jeżeli ta nie jest odpowiednio wysoka, rezygnuje z zakupu biletu.
Reżyser prezentuje przy tym ciekawy punkt widzenia. Filmu Mother!, którego ocena sprowokowała pana Scorcese, jeszcze nie widziałem. Sprawdziłem jednak ocenę filmu Valerian i Miasto Tysiąca Planet, a więc produkcji, którą jedni oceniają za szmirę, a drudzy – w tym ja – za cudowne kino fantastyczne. Również na Spider’s Web właśnie z tego powodu opublikowaliśmy dwie recenzje tego filmu. Ocena Rotten Tomatoes? Pokrywa z średnią naszych ocen: 50/100. Jest więc zupełnie nieadekwatna do faktycznej wartości (lub jej braku) tej produkcji, choć średnia ocena wyliczona jest prawidłowo.
To temat pod większą dyskusję, ale trudno się z filmowcem nie zgodzić.
Z filmu Blade Runner 2049 wyszedłem zachwycony. Uważam, że to jeden z lepszych filmów, które widziałem na przestrzeni ostatnich lat i nadal myślami do niego wracam. Czytałem jednak wasze komentarze pod naszymi artykułami. Widziałem argumenty osób, którym ten film średnio przypadł do gustu. Co więcej, w znacznej mierze były to argumenty trafne. Tyle że… z punktu widzenia osób je piszących. Jedni widzą cudowną zabawę kadrem i kamerą, innych to nie obchodzi, więc skarżą się na dłużyzny. Obie strony mają rację.
Myślę, że powinniśmy więcej rozmawiać o filmach, skoro nas na tyle interesują, że sprawdzamy ich oceny w Internecie. Czytajmy recenzje, słuchajmy argumentów. Bo dopiero ta argumentacja uzasadnia wystawioną ocenę i właśnie ta argumentacja może nas przekonać, czy film faktycznie ma nam coś ciekawego do zaoferowania. Niech zbiorcze oceny będą co najwyżej przydatną podpowiedzią, a nie czynnikiem decydującym.