Pomimo trwającej pandemii, z kopyta ruszył największy tegoroczny crossover ze stajni wydawnictwa Marvel. Sprawdzamy, czym zaskoczy nas składające się już z ponad tuzina zeszytów „Empyre”.
W materiale staram się unikać spoilerów.
W ramach najnowszego crossovera, który zatrzęsie posadami całego uniwersum Marvela, bohaterowie goszczący na co dzień na łamach zaledwie luźno powiązanych ze sobą serii będą musieli współpracować w celu pokonania kolejnego przerażającego zagrożenia.
„Empyre”: pełna lista komiksów
Limitowana serię „Empyre”, na którą składają się (nie licząc bonusowego numeru zerowego) trzy pełne komiksy, a w planach są kolejne trzy. Oznacza to, że jesteśmy już w zasadzie na półmetku tej trzymającej w napięciu historii.
Oprócz głównej serii mamy oczywiście też liczne tie-iny, które poszerzają główny wątek. Przybierają one formę zarówno specjalnych zeszytów (np. „Empyre: Avengers”), jak i są to kolejne rozdziały innych serii (w tym np. „Captain Marvel”).
Kolejność, w jakiej należy czytać komiksy składające się na cykl „Empyre”, jest następująca:
- Road to Empyre: The Kree/Skrull War #1
- Empyre #0: Avengers
- Empyre #0: Fantastic Four
- Lords of Empyre: Emperor Hulkling #1
- Empyre #1
- Empyre: Avengers #1
- Fantastic Four #21
- Empyre: X-Men #1
- Empyre #2
- Empyre: Avengers #2-3
- Empyre: X-Men #2-4
- Lords of Empyre: Celestial Messiah #1
- Empyre: Captain America #1-3
- X-Men #10
- Empyre: Savage Avengers #1
- Empyre #3
- Fantastic Four #22
- Captain Marvel #18-19
- X-Men #11
- Empyre #4-6
- Web of Venom: Empyre’s End #1
Od razu widać, że crossover to ogromne wydarzenie dla wydawnictwa. Komiksów w ramach tej serii miało być w dodatku nieco więcej, ale ze względu na koronawirusa część numerów skasowano, a daty premier reszty przeniesiono na późniejsze terminy.
O co w ogóle chodzi w „Empyre”?
Marvel radzi fanom, by przed lekturą „Empyre” odświeżyli sobie kultowe serii sprzed lat, takie jak np. „The Celestial Madonna”. Firma zdaje sobie jednak sprawę, że nie wszyscy będą mieli na to czas i ochotę, a takie osoby powinny rzucić okiem na komiks wprowadzający o tytule „Road to Empyre: The Kree/Skrull War”.
Ta krótka opowieść o odwiecznej wojnie Kree ze Skrullami jest zarazem follow-upem bardzo udanego „Meet the Skrulls” i przypomina genezę zarówno tego konfliktu, jak i późniejszej infiltracji Ziemi przez rodzinne komórki wywiadowcze obu ras. Ich dotychczasowe życie traci jednak sens.
Przychodzi pora na mięsko.
Po wstępie przychodzi pora na dwa klasyczne tie-iny, w których witamy członków formacji Avengers oraz Fantastyczną Czwórkę. Bohaterowie z tych grup muszą współpracować ze sobą oraz z innymi postaciami, bo po eonach walki dwie — wydawałoby się — skłócone rasy postanawiają najechać ziemię.
Skrulle i Kree, bo o nich naturalnie mowa, uznali, że to mieszkańcy Ziemi są dla nich tym największym zagrożeniem. Armadzie śmiercionośnych obcych przewodzi dobrze znana fanom postać, czyli mieszaniec nazywany Hulklingiem. Poddani przemianowali go na generała Dorreka VIII.
To wszystko wybrzmiewa właśnie w „Empyre” #1.
Bardzo istotna dla fabuły tego crossovera jest przypominająca drzewa rasa Cotati, która żyła na planecie Hala z Kree i przegrała z niebieskoskórymi kosmitami walkę o dominację na swoim ojczystym globie. Jej niedobitki znalazły się w naszym Układzie Słonecznym, w tym na księżycu.
Odrodzony za sprawą innego crossovera Tony Stark, po tym, jak spłynęła na niego wizja, uznał, że zadaniem Avengersów i spółki jest chronić te bazujące na roślinach rozumne istoty. Po jednej stronie stanęli więc superbohaterowie, a po drugiej — potomek Kree i Skrulla, czyli wspomniany Hulkling.
Dalszego ciągu tej historii nie ma co zdradzać, ale trzeba przyznać, że sporo się tu dzieje.
Co prawda na razie się nie zapowiada, by „Empyre” weszło do kanonu branży komiksowej, ale jest to jeden z ciekawszych crossoverów ostatnich lat. Wykorzystano w nim wreszcie Fantastyczną Czwórkę, której powrót na łamy komiksów w ramach własnej serii po latach banicji przeszedł bez większego echa.
Trzeba też przyznać, że odpowiedzialni za tę historię Al Ewing oraz Dan Slott mieli niezły pomysł, który powinien utrzymać przy sobie czytelników aż do samego końca tego eventu, a malujący główną serię „Empyre” artysta Valerio Schiti naprawdę zna się na swoim fachu — podobnie jak twórcy opcjonalnych tie-inów.
Otwartym pozostaje też pytanie, czy i które motywy z „Empyre” twórcy filmów na podstawie komiksów o superbohaterach wykorzystają w kolejnych rozdziałach Marvel Cinematic Universe. Tego się jednak raczej prędko nie dowiemy, bo branża komiksowa nie była jedyną, która w czasie pandemii ucierpiała.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.