W tym roku nie będzie Młodzieżowego Słowa Roku: „nie zgadzamy się na promowanie języka nietolerancji i agresji słownej”
Ta decyzja z pewnością zaskoczy wszystkich sympatyków plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku. Kapituła konkursu podjęła decyzję o niewyłanianiu tegorocznego hasła. To pierwsza taka sytuacja w pięcioletniej historii plebiscytu PWN.
Takiego finału plebiscytu na Młodzieżowe Słowo Roku (organizowanego przez PWN i Narodowe Centrum Kultury) chyba nikt się nie spodziewał — w tym roku jury nie wyłoniło najpowszechniejszego wśród młodzieży hasła. Wiele wskazuje na to, że decyzja jest pokłosiem niedawnej burzy w sprawie „julek”.
Wszystkiemu winna „julka”?
„Wśród nich wiele ciekawych i słowotwórczo bardzo kreatywnych, takich jak atencjusz, rzepiara, czy yś. Nie zabrakło odniesień do obecnej sytuacji w kraju i na świecie, m.in. będących odpowiedzią na pandemię i towarzyszące jej zjawiska, np. koronaferie, covidiota, zdalka” — czytamy w komunikacie jury.
Jednak po raz pierwszy w historii plebiscytu kapituła postanowiła, że nie wyłoni zwycięskiego słowa. Decyzję podjęło jury w składzie: Marek Łaziński, Bartek Chaciński, Ewa Kołodziejek, Anna Wileczek.
Jak komisja uzasadnia swoją decyzję?
Zgodnie z regulaminem kapituła ma decydujący głos w kwestii werdyktu lub jego braku. Jako organizator plebiscytu pragniemy zaznaczyć, że podzielamy stanowisko jury i nie zgadzamy się, by plebiscyt przekształcił się w platformę promowania języka nietolerancji i agresji słownej
— czytamy na stronie konkursu.
Przypomnijmy: jakiś czas temu falę kontrowersji wywołała decyzja kapituły o dyskwalifikacji z plebiscytu słowa „julka”. Hasło to zostało. wypromowane w mediach społecznościowych (zwłaszcza na Twitterze) w odniesieniu do dziewczyn i kobiet biorących udział w Ogólnopolskim Strajku Kobiet i/lub głoszących liberalne poglądy:
W sytuacji, w której wyśmiewane „julki” są bite na ulicach, kapituła plebiscytu na mocy regulaminu zdecydowała, że nie wygra słowo wyśmiewające czyjeś poglądy
— poinformowali pod koniec listopada organizatorzy konkursu. Ta decyzja wzbudziła wiele emocji, a wśród internautów pojawiły się zarzuty o cenzurę.
Tozależyzm z wyróżnieniem
Mimo braku werdyktu, jury postanowiło wyróżnić hasło tozależyzm jako „wyraz najciekawszy formalnie i interesująco zdefiniowany”:
Choć kapituła nie wybrała zwycięskiego młodzieżowego słowa roku 2020, staramy się docenić inwencję słowotwórczą zgłaszających. Za najciekawszy neologizm roku uznajemy rzeczownik tozależyzm (zgłoszony ponad 300 razy). Słowo to jest związane z kanałem youtube „Wojna idei” Szymona Pękali i przez niego zostało rozpropagowane, ale nie powstało wcale w tym roku. W sieci można je znaleźć w innych kontekstach co najmniej od roku 2014.
Rzeczownik utworzono od konstrukcji składniowej z dodatkiem przyrostka abstrakcyjnego –yzm, tak jak niegdyś tumiwisizm. Tozależyzm, w odróżnieniu od tumiwisizmu, jest jednak przynajmniej w pewnym stopniu pożyteczny, chroni nas przed kategorycznością osądu. Najciekawsza nadesłana definicja tozależyzmu brzmi „idea mówiąca o tym, że nic nie jest takie, jakie się wydaje”.
Rekordowe zainteresowanie Młodzieżowym Słowem Roku
Ostatni etap plebiscytu zdominowały reakcje na komunikat jury dotyczący słowa julka. Wokół tej decyzji narosło wiele nieścisłości
Nie zakazujemy i nie cenzurujemy słowa Julka, ale nie moglibyśmy uhonorować tytułem młodzieżowego słowa roku. Tak samo jak w roku 2019 wybraliśmy słowo alternatywka, a nie zgłaszaną najczęściej p0lkę, pogardliwe określenie kobiety. O tym, że słowo Julka (tak jak p0lka) stało się bronią w walce politycznej i w wojnie płci świadczą komentarze, napływające po ogłoszeniu kapituły w tej sprawie na profilu PWN i na prywatnych profilach członków kapituły – są to głosy niemal wyłącznie mężczyzn.
W historii plebiscytu nie tylko Julka i p0lka były słowami, które opisaliśmy, ale nie dopuścilibyśmy do tytułu słowa roku. Do tej samej grupy należą rzeczowniki odimienne Janusz i Grażynaczy czasownik odjaniepawlać. Ten ostatni został w roku 2017 wyróżniony wśród oryginalnych neologizmów, ale wbrew nieprawdziwym informacjom rozpowszechnianym w mediach nie wygrał plebiscytu, został wyróżniony wśród oryginalnych formacji słowotwórczych. Werdykt plebiscytu z roku 2017.
W związku z coraz większą popularnością i coraz gorętszymi emocjami w roku 2018 sformalizowaliśmy regulamin plebiscytu i wykluczyliśmy m.in. słowa nawołujące do nietolerancji. Kolejny plebiscyt wygrało – z największą do tej pory przewagą głosów – słowo dzban, określenie raczej żartobliwe niż obraźliwe, nie precyzujące poglądów ani płci (mimo uniwersalnego rodzaju męskiego). Nie ma porównania z Julką, która wyśmiewa poglądy, a dodatkowo płeć osób je głoszących. Najłatwiej wyśmiewać dziewczyny, a ich poglądy uznać za powierzchowną egzaltację w zorganizowanej akcji z masowo kopiowanymi wpisami i definicjami. Akcje tego typu nie służą plebiscytowi, który ma być namysłem nad językiem, zabawą, a nie walką. Szczególnie w chwili, gdy na ulicy emocje sięgają zenitu.
A co z popularnym spewuenić? „Doceniamy inwencję”
W reakcji na decyzję jury o wycofaniu „julki” z głosowania, internauci zaczęli rozpowszechniać słowo „spewuenić” (tłumaczonego jako „nie uznać demokratycznych wyników własnego konkursu, ponieważ są one niezgodne z poglądami autora konkursu, lub w obawie przed konsekwencjami społecznymi”).
Kapituła Młodzieżowego Słowa Roku odniosła się również do tego hasła:
Choć decyzja w sprawie Julki została podjęta przez niezależną od wydawnictwa kapitułę plebiscytu, naturalną reakcją był napływ głosów krytycznych wobec instytucjonalnego organizatora konkursu. Wyrażają się m.in. w czasowniku spewuenić. Czasownik ten jest utworzony regularnie według wzoru spieprzyć, z częstym przedrostkiem dokonaności s-. Choć nie zgadzamy się z wyrażoną w ten sposób opinią, to doceniamy inwencję słowotwórczą.
— puentuje Marek Łaziński.