Są książki obok których przechodzę obojętnie. Są takie, które szarpią we mnie jakąś strunę. Są i takie, przy których płaczę. Przy „Blogerze” Tomka Tomczyka płakałem.
Uściślając, po prostu łzawiły mi oczy. Było koło trzeciej w nocy kiedy po raz ostatni wcisnąłem next page na Kindlu i po prostu nie wytrzymywałem już fizycznie. Ale nie mogłem się oderwać, dopóki nie skończyłem.
Tomka Tomczyka, czyli Kominka, najpopularniejszego polskiego blogera, chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Myślę, że słyszała o nim zdecydowana większość czytelników sPlay, wielu pewnie ma też na jego temat wyrobioną opinię. Jedni go kochają, inni nienawidzą, jednak niezależnie od stosunku, jaki do niego mamy, ciężko przecenić jego wkład w rozwój polskiej blogosfery. Kominek to bloger z wieloletnim stażem. Zaczynał wtedy, kiedy większość blogów zakładały rozhisteryzowane nastolatki, piszące o swoich problemach życiowych. Do ich czytania nie wypadało przyznawać się w towarzystwie, jeśli nie chciało się zostać obiektem kpin oraz pełnych politowania spojrzeń. Kominek był inny. Wulgarny, kontrowersyjny i prowokacyjny. Ale kiedy akurat nie wklejał ukradzionych z Playboya zdjęć roznegliżowanych dziewczyn, potrafił niektórymi wpisami zmusić do refleksji. Wywoływał emocje niejednokrotnie tak skrajne, że czasem przyznanie mu racji było kwestią wielkiej odwagi. I choć od tego czasu mocno się zmienił, to jedno pozostało bez zmian – wciąż potrafi porwać czytelników.
„Bloger” to, książka przede wszystkim o blogach, blogowaniu i blogerach. Dowiedzieć się z niej można więc między innymi: kim jest bloger (temat ostatnimi czasy dość modny), kim być powinien, jak pisać, ile pisać, skąd brać tematy, co robić, aby ktoś nas zaczął czytać, co zrobić kiedy ktoś nas wreszcie zacznie czytać, jakich technologii używać, jak postępować z reklamodawcami i reklamami na blogu w ogóle. Jest i trochę autobiografii, podanej dość anegdotycznie i lekko. To w telegraficznym skrócie. „Bloger” wypełniony jest treścią interesującą oraz konkretną, napisaną nad wyraz zgrabnie. I każdy, kto publikuje cokolwiek w Internecie wyciągnie z niego coś dla siebie.
Ale ta książka jest też o czymś więcej. Jest o doganianiu marzeń. O niegodzeniu się na kompromisy i ustępstwa. O podążaniu swoją drogą. Dla mnie to największa jej wartość. „Bloger” ma prawie 400 stron, czyta się go na jednym wdechu. To nie jest nudny, naciągany, poradnik jak w 7 dni odnieść sukces. Nie znajdziesz tu też dziesięciu złotych rad jak sprawić, żeby twoja kariera nabrała rozpędu. To uczciwa, szczera książka, która być może pozwoli ci zrozumieć istotę blogowania. I sprzeda tak mocnego kopa motywacyjnego, że długo nie będziesz mógł po nim usiąść.