REKLAMA

„Mr. Robot” – 5 powodów, dla których musisz obejrzeć kapitalny serial o hakerach

Kiedy świat zachwycał się „True Detective”,  ja odliczałem dni do premiery pierwszego odcinka „Mr. Robot”. Dostałem znacznie, znacznie więcej, niż oczekiwałem!

Mr. Robot
REKLAMA

Jeżeli wciąż odczuwacie pustkę po piątym sezonie „Gry o Tron”, jeśli nie potraficie odnaleźć ciekawego serialu albo po prostu interesują was nowe media, nowe technologie i cyberprzestrzeń, „Mr. Robot” może okazać się strzałem w dziesiątkę. W moim przypadku była to miłość od pierwszego wejrzenia. Z przynajmniej kilku powodów. Oto, dlaczego warto dać szansę temu serialowi:

REKLAMA

1 – Hakowanie nie wygląda jak jakiś żart

Ileż to razy śmialiśmy się do rozpuku, obserwując, jak „specjaliści” wykonują zaawansowane operacje na zrzutach ekranowych. Ich niesamowite programy wyglądały jak wycięte z tanich filmów science-fiction, bądź nie wyglądały w ogóle. Hakowanie z poziomu MS Worda czy pulpitu? Nie ma żadnego problemu!

„Mr. Robot” jest inny. Chociaż nie mam bladego pojęcia o hakowaniu, serial wydaje się być autentyczny. Jego bohaterowie korzystają z prawdziwych przeglądarek internetowych, prawdziwych aplikacji deszyfrujących, prawdziwych komend i poleceń. Nie potrafią wykonać wszystkiego z poziomu pierwszego lepszego laptopa i muszą odwiedzać serwerownie. Padają tutaj takie hasła jak DDoS, Linux czy rootkit. Jest… jest po prostu tak, jak powinno być. To pierwszy raz od niepętanego czasu, kiedy nie robi się z widza idioty. No, albo robi się to bardzo umiejętnie.

2 – Współczesne społeczeństwo, globalna wioska i prawdziwe marki

Podoba mi się, że w „Mr. Robot” dostajemy dokładnie taki świat, w jakim naprawdę żyjemy. Główny bohater otwarcie przyznaje, że nienawidzi Facebooka. Twórcy serialu nie mają żadnych problemów, aby pokazać na ekranie Steve’a Jobsa czy Marka Zuckerberga. Postacie chodzą na kawę do Starbucksa, noszą przy sobie Blackberry i meldują się za pomocą Foursquare. Uwielbiam takie smaczki, które dodatkowo uautentyczniają produkcję.

Wyjątkiem od tej reguły jest jedynie E-Corp. To pozbawiony geograficznych granic konglomerat technologiczny, który ma w praktyce nieopisaną moc. Ot, takie Apple, Google czy inny Microsoft. Firma zła, która reprezentuje wszystko, co najgorsze w XXI wieku, naszym stylu życia, konsumpcyjnym modelu bycia i tak dalej. To właśnie wokół E-Corp rozgrywa się akcja „Mr. Robot”.

mr. robot 6

3 – Główny bohater, daleki od modelowego

Eliot to główny bohater „Mr. Robot”. Nie oczekujcie jednak zabawnego, sympatycznego, żartobliwego i błyskotliwego nastolatka, który jak ulał pasuje do banalnych seriali z USA. Nasz programista przechodzi przez chorobę psychiczną, ma zaburzenia i regularnie korzysta z narkotyków. To na pewno nie jest krystalicznie biały heros, z których chcesz, aby spotykała się twoja córka.

Protagonista „Mr. Robot” na olbrzymie problemy natury psychicznej. Wydaje mu się, że pracuje nad nimi, hakując innych ludzi. Młody programista szuka w sieci pedofili, morderców, złodziei i innych szumowin. Wydaje ich policji, co ma stanowić jego „terapię”. Problem pojawia się wtedy, kiedy widz widzi, że Eliot włamuj się na każde konta – nawet tych najbliższych, na których może mu zależeć. Nikt nie ma przy nim prawa do prywatności, łącznie z najlepszą przyjaciółką.

mr. robot 4 emmy

4 – Rami Malek naprawdę daje radę

W Eliota wciela się nieznany szerszej publiczności Rami Malek. Osoby odpowiedzialne za casting w Universal Cable Productions powinny dostać podwyżkę. Wybranie tego młodzieńca to solidny strzał w dziesiątkę. Rami jest świetny, idealnie pasując do klimatu i stylu „Mr. Robot”. Jest jednocześnie przystojny i odpychający. Ciekawy i przerażający. Bohaterski, ale i rozczarowujący.

Aktor świetnie udaje fobię społeczną. Doskonale realizuje się jako geniusz informatyki, który chce zrobić znacznie więcej, ale nie wie, jak to osiągnąć. Malek stanowi ciekawą odskocznię od wszystkich innych, „umoczonych w cyfrowym kapitalizmie” bohaterów widocznych na ekranie. Gdy nadejdzie premiera drugiego odcinka, na pewno wrócę do „Mr. Robot”. Głównie za sprawą Maleka.

5 – Współczesny Robin Hood

Odrzucają na bok używki, przygodny seks, szpiegowanie najbliższych, urojenia, narkotyki i fobię społeczną, główny bohater chce dokonać tego, z czego wszyscy dzisiaj znamy Robin Hooda. Tego fikcyjnego, wybielonego i wkomponowanego w bajki dla najmłodszych. Chodzi o redystrybucję środków. Bardziej sprawiedliwą i bardziej równą. To temat jak najbardziej na czasie, zwłaszcza dzisiaj, zwłaszcza w Polsce.

REKLAMA
mr. robot 5

Oczywiście na drodze Eliota staje cały aktualny porządek rzeczy. Potężne firmy, dla których przedstawiciele władzy państwowej są jedynie kamerdynerami. Tabuny prawników, oficjeli i urzędników. Siły porządkowe. Prezesi olbrzymich korporacji. Na całe szczęście w „Mr. Robot” raczej nie ma czegoś takiego jak jasny podział na biel i czerń. Dlatego już nie mogę się doczekać drugiego odcinka i z chęcią zobaczę, jak sprawy młodego programisty komplikują się jeszcze bardziej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA