Tak, to był całkiem niezły tydzień dla audiofilów. Światło dzienne ujrzały interesujące albumy wielu cenionych wykonawców – jak co tydzień wybieramy te, które najbardziej przykuły naszą uwagę.
Metal, drum & bass czy rap – miłośnicy przekroju rozmaitych gatunków powinni czuć się usatysfakcjonowani muzycznymi premierami ostatnich dni. Poza najnowszą płytą prawdziwych weteranów sceny metalowej – Iron Maiden – wśród nowinek wydawniczych znalazło się też kilka innych ciekawostek. Rzućmy okiem.
Little Simz – Sometimes I Might Be Introvert
Pierwszy longplay Little Simz był jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tegorocznych albumów. To jej pierwszy longplay od czasu „GREY Area” z 2019 roku (nominowanego, swoją drogą, do Mercury Prize). Brytyjska raperka po raz kolejny udowadnia, że miejsce w szeregu hiphopowych kserokopiarek nie jest dla niej. Zabawa stylami i gatunkami to dla Simz coś, co przychodzi jej gładko i naturalnie. Złość, niepokój, duma i odważne podejmowanie istotnych współcześnie tematów, zarówno tych bardziej osobistych, jak i społecznych, globalnych. Świetny krążek od wybitnie utalentowanej artystki.
Imagine Dragons: Mercury – Act 1
Nadszedł czas na następcę wydanego w 2018 roku „Origins”. Formacja, która ma na koncie ponad 40 mln sprzedanych albumów, powraca z nową płytą – swoim piątym studyjniakiem. Z Imagine Dragons jest tak, że albo masz wrażenie, że jak słyszałeś jedną płytkę, to słyszałeś wszystkie, albo odnajdujesz ogromną frajdę w ich muzycznych, emocjonalnych skrajnościach. Na nowym krążku mniej metafor, a nieco więcej zabawy – to żywa, momentami nawet zaskakująca (serio!) płyta, choć mam wrażenie, że nie tak bardzo, jak obiecywali twórcy. Tak czy owak, „Mercury” to całkiem niezła rozrywka.
Iron Maiden – Senjutsu
Siedemnasty studyjny album kultowej grupy muzycznej (wydany po sześciu latach przerwy, najdłuższej w historii bandu) powala swoją muzyczną monumentalnością. Jest intensywnie, mocno, momentami wręcz podniośle. To niesamowite, że chłopkom kolejny raz udało się wprowadzić do swojego grania odświeżające elementy, jednocześnie nie tłumiąc samych siebie – swoich charakterystycznych chwytów i patentów. To naprawdę dobra, równa płyta, zdecydowanie lepsza niż wydawnictwo z 2015 roku.
Rudimendal – Ground Control
Esencja Rudimental na jednym krążku. Czwarty studyjny album to brzmienia intensywnie festiwalowe i klubowe („strona A”), a także, nazwijmy to, bardziej natchnione i wzniosłe („strona B”). UK Garage, house i drum & bass w rudimentalowym stylu – fani nie poczują się zaskoczeni, ale na pewno nie będą też rozczarowani. Dodam, że kultowa grupa dostarczyła w sumie aż 16 nowych numerów. Na płycie znaleźli się też m.in. MJ Cole, The Game czy Skream.