REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Na dobranoc: Massive Attack

Jeśli urodziliście się po roku 1987 jest wysoce prawdopodobne, że zostaliście poczęci właśnie przy brzmieniu Massive Attack. Wiodący brytyjski magazyn muzyczny przeprowadził w 2008 roku ankietę na najlepszą ścieżkę dźwiękową w czasie seksu, MA zdetronizowało m.in. Joe Cockera, Franka Sinatrę i zespół Bayer Full (na ankietę załapała się już fala polskiej emigracji).

04.04.2013
21:15
Na dobranoc: Massive Attack
REKLAMA

Massive Attack mieści się moim zdaniem na ścisłym podium najważniejszych grup szeroko pojętęj muzyki elektronicznej. Czasem aż dziwi mnie, że w Polsce cieszą się taką, powiedzmy, umiarkowaną popularnością. Z drugiej strony - Massive Attack słucha wiele osób i nawet o tym nie wie, co wam zaraz zresztą udowodnię. Ale po kolei.

REKLAMA

W latach 80-ych w brytyjskich Bristolu funkcjonował naprawdę duży DJ-ski soundsystem, który skupiał w sobie chyba wszystkie możliwe gatunki muzyki elektronicznej, a w tej grupie znaleźli się też graficiarz 3D,  muzycy Daddy G i Mushroom - późniejsi założyciele zespołu, ale i chłopaki z Portishead albo Morcheeby.

Mniej więcej w tamtym okresie narodził się gatunek zwany trip hopem, czyli - najprościej mówiąc - bardzo mocno podlanego elektroniką rapu. Za prekursorów uważa się zresztą właśnie Massive Attack i ich płytę Blue Lines z 1991 roku.

Massive Attack formalnie uformował się w 1987, jednak to właśnie na lata 90' przypada okres ich największej popularności. Blue Lines w 1991 roku okazała się wielkim przebojem, po latach uznano ją za jedną z ważniejszych płyt w historii muzyki. W 1994 zadebiutowała Protection. Do obu krążków muzycy z Massive Attack zapraszali wiele ciekawych głosów ze Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, natomiast najważniejszym moim zdaniem momentem dla zespołu był rok 1998, kiedy ukazała się Mezzanine.

To była zdecydowanie najlepsza płyta Massive Attack i jedna z najlepszych płyt, jakie w swojej wirtualnej kolekcji mam w ogóle. Zespół dość solidnie zaczął odchodzić od trip hopowej konwencji, chwytając dosłownie wszystkie możliwe gatunki związane z elektroniką, popem, rockiem, zabawą brzmieniem. Mnie to przypadło do gustu, nieco mniej zadowolony był Mushroom, który po Mezzanine odszedł z zespołu "bo zrobiło się za mało rapersko".

Płyta pomogła chłopakom w przebiciu się do popkultury, ponieważ idealnie wręcz nadawała się na wszelkiej maści soundtracki. Łącznie użyto jej w różnych filmach dobrych kilkanaście razy, "Dissolved Girl" miała między innymi swoje momenty w Matriksie, "Angel" (możecie posłuchać powyżej) jest ponoć jedną z najczęściej wykorzystywanych w filmach piosenek z lat 90'. Natomiast utwór, który wielu z Was bardzo dobrze zna pod dość mało spektakularnym tytułem "O, czołówka Doktora House'a!" to po prostu "Teardrop". Tak, to też Massive Attack i Mezzanine.

Kiedy nagrasz płytę taką jak Mezzanine, trudno jest potem zrobić coś jeszcze naprawdę wielkiego. Skończyły się lata 90', a wraz z nimi przeminęła nieco popularność Massive Attack, który dziś doceniają głównie rozpaleni kochankowie, producenci filmów i koneserzy muzyki elektronicznej. W 2003 roku ukazała się 100th Windows, która według krytyków kontynuuje kierunek wytyczony przez Mezzanine, dla moim zdaniem była nieco zbyt ambientowa i "na jedno kopyto" by w jakikolwiek sposób dorównać poprzedniczce.

REKLAMA

Pomijając różne single, soundtracki, wznowienia i reedycje, kilka długich lat pracował Massive Attack nad nową płytą, ale warto było czekać, ponieważ Heligoland to w mojej opinii druga najlepsza płyta zespołu. Choć 3D i Daddy G powoli zaczynają robić się już trochę wiekowi jak na DJ-ów, utwory Heligoland i Splitting the Atom pokazały, że wciąż mają iskierkę geniuszu. Na dodatek muzycy są bohaterami niezwykle tajemniczymi i stroniącymi od kontrowersji. Jeśli chodzi o wypowiedzi prasowe, w pamięci zapadły tylko słowa 3D "jeżeli warto coś robić, to warto robić to powoli".

No cóż, warto czekać.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA