Wiem, że takich podsumowań jest dużo i najprawdopodobniej mój ranking nie wniesie zbyt wiele. Niemniej, zawsze mi się marzyło zrobić moje podsumowanie, które covery są warte uwagi, a które należy omijać z daleka. A jak Majka Jeżowska śpiewała - Marzenia Się Spełniają, więc do dzieła.
Prawdę mówiąc, jestem raczej typem człowieka, który nie lubi remixów i "przaśnych" coverów. W większości przypadków niepotrzebnie komplikują oryginalne piosenki, albo robią z nich taki pastisz, że nic tylko usiąść i płakać. Chcąc nie chcąc, często się zdarza, że to cover zapisuje się w świadomości mas bardziej niż oryginał i rzadko, ale zdarza się, że niektóre z nich są nawet lepsze od oryginału. Właśnie tę garstkę utworów, wybrałem czysto subiektywnie, mając na uwadze tylko moją wrażliwość muzyczną. Przedstawione aranżacje są wyłącznie produkcjami oficjalnymi, wydanymi przez mniejsze lub większe wytwórnie. Nie ma, więc żadnych coverów z youtubowego świata (zresztą zbyt dużo by tego było), ani jakichkolwiek innych nieoficjalnych. W tym rankingu przez cover będę rozumieć inną aranżację piosenki, czyli wszelkie utwory które tylko bazują na oryginalnej piosence lub korzystają z jej motywów, są wykluczone. To chyba wszystko w kwestii wyjaśnienia, zaczynam więc odliczanie 10 najlepszych coverów wszech czasów…
10. The White Stripes - I Just Don’t Know What To Do With My Self (Elephant 2003)
Bez bicia przyznam, że wolę oryginał w wersji Tommyego Hunta. Brzmi tak oldschoolowo, a przy tym tak sympatycznie, że bije wszelkie późniejsze wersje na głowę. Najbliżej doskonałości oryginału byli The White Stripes, dlatego ich tu zamieszczam. Poza tym to raczej ich wersja jest tą najbardziej popularną. Pomimo, że cover w wersji Dusty Springfield stylowo brzmi podobniej do Tommyego Hunta niż Jack White, to strasznie nie podoba mi się śpiew pani Dusty, wydaje się taki pompatyczny i na siłę, jak na festiwal piosenki radzieckiej.
09. Michael Bublé – Feeling Good (It’s Time 2005)
Feeling Good, bardzo dobrze znany utwór z musicalu The Roar of the Greasepaint - The Smell of the Crowd, w którym jako pierwszy zaśpiewał ją actor Cy Grant. Bardzo często coverowana piosenka, m. in. przez Traffic, The Pussycat Dolls, czy Muse. Część z was pewnie właśnie będzie wolała wykonanie Muse, ale do mnie bardziej przemawiają zadziorne dęciaki u Michaela niż klawisze i gitary Matthew Bellamy’iego. Poza tym, w klimacie Bublé'a da się wyczuć zapach cygar, whisky w szklankach, big bandu na scenie i burleskowo ubranych dziewcząt. Stąd sami wiecie… to musi być ta wersja. Warto jeszcze wspomnieć, że Kanye West i Jay-Z zmasakrowali autotunem linię melodyczną Feeling Good wykorzystując ją w New Day. Jeżeli miałbym do czegoś to porównać, to chyba do słynnego fresku Jezusa zniszczonego przez starszą panią w Hiszpanii. Brr…
08. Pet Shop Boys – Always On My Mind (Actually 1987)
Wiem co myślicie: Pet Shop Boys? No co do diaska? No tak, Pet Shop Boys, dlatego że to właśnie ich wersję usłyszałem jako pierwszą będąc jeszcze dzieckiem i odtwarzałem sobie z Song Bank na moim starym Casio CTK-501. Pierwotnie zespół zagrał ją w programie Love Me Tender w 1987 roku z okazji 10 rocznicy śmierci Elvisa Presleya. Po ciepłym przyjęciu ich coveru, muzycy postanowili go wydać na swojej nowej płycie. Aha, jeżeli myślicie, że to piosenka Elvisa to się mylicie, bo po raz pierwszy została zaśpiewana przez Brendę Lee. Trochę szkoda Brendy, bo jej wersja została przyćmiona wydaną w tym samym roku (1972) wersją Elvisa. A moim skromnym zdaniem oryginał jest lepszy od zawodzącego głosu króla rock&rolla. Ponadto polecam obejrzeć teledysk do piosenki, który jest wycinkiem filmu It Couldn’t Happen Here, autorstwa Pet Shop Boys.
07. Nazareth - Love Hurts (Hair Of The Dog 1975)
Oryginał pochodzi, z wydanej przez The Everly Brothers w 1960 roku, płyty A Date With The Everly Brothers. I w tym miejscu muszę przyznać, że nie dość, że cover jest bardziej znany od oryginału, to jeszcze jest od niego dużo lepszy. Oryginalna wersja brzmiała zbyt skocznie, trochę kłócąc się z tekstem utworu, np. „love wounds and marks”. No bo jak tu współczuć facetowi, jak w prawym uchu gitara dogrywa wesoło melodię? Trudno się jednak oburzać na panów, bo gdy została napisana panowały lata 60-te, więc siłą rzeczy musiała brzmieć w stylu rockabilly. Następnie, Love Hurts trafił pod palce i struny głosowe Roya Orbisona, jednak jego wersja nie za bardzo przypadła mi do gustu. Niby, więcej w niej tego bólu, ale to jeszcze nie to, potrzeba więcej!. Dopiero Nazareth wydobył z tej piosenki to co tkwiło w niej od dawna, czyli porządną pościelówę! To musiał być hard rock i głos Dana McCaffartyego. Co do The Everly Brothers, nie odpuszczajcie sobie ich zbyt szybko, Bye Bye Love jest też wart uwagi.
06. Johnny Cash – Personal Jesus (American IV: The Man Comes Around 2002)
Nie jestem mega fanem Depeche Mode. O ile starsze kawałki zaliczam do kanonu synth popu i są mi bardzo bliskie, to najnowsze produkcje są dla mnie całkowicie obojętne. Jest jednak taki utwór, który wyróżnia się w całym dorobku Depeszów – Personal Jesus. Oryginał bez wątpienia jest niesamowity, ale Johny Cash z Personal Jesus uczynił swoją piosenkę, podszytą własnymi doświadczeniami. Czuć to w strudzonym wiekiem głosie. Gitara akustyczna i pianino jak słychać, wystarczają za wszystkie syntezatory i drum machines Depeszów. Słuchając Casha mam wrażenie, że słucham jego opowieści prosto od niego, na jego własnym ganku w bujającym się krześle. Szkoda tylko, że już nic więcej nie usłyszymy od tego pana…
05. Scissor Sisters – Comfortably Numb (Scissor Sisters 2004)
No to porwałem się teraz na legendę, co? To nie jest tak, że uważam cover Scissor Sisters za lepszy, ale raczej godzien swojego pierwowzoru. W skrócie, za co kocham oryginał? Za gitarę Davida Gilmoura. Tak wiem, nie jestem w tym odosobniony, ale jak słucham tego solo to mam ochotę łapać pierwszą lepszą gitarę i zacząć uczyć się na niej grać. Jak można zrobić tak dobre solo? Kurcze… No dobra, a cover? Cover uwielbiam dlatego właśnie, że jest całkowicie inny. W stylu disco, w stylu Jake’a Shearsa. Taki sam rockowy numer byłby spalony na starcie. Po co, więc porywać się z motyka na Słońce, jak można zacząć coś swojego? Może płycie Scissor Sisters daleko do The Wall Floydów, ale warto wspomnieć, że sam David Gilmour i Roger Waters pogratowali Scissor Sisters tak udanego coveru. Co tu więcej dodawać?
04. The White Stripes – Jolene (Under Great Nothern Lights 2010)
Powiedzmy sobie szczerze, skoro Jack White potrafi z kawałka drewna z naciągniętą jedną struną uczynić instrument muzyczny, to co zrobi z piosenką, która jest wielkim przebojem country? Odpowiedź jest tylko jedna: zrobi z niej przebój rockowy. Tak naprawę to ich wersja Jolene jest o 10 lat starsza i pochodzi z B-side singla Hello Operator, ale w większości fani znają Jolene z Under Great Northern Lights. Zawodzący głos Jacka doskonale wpasowuje się w smutny klimat utworu. I nawet „please don’t take my man” nie brzmi dziwnie w jego ustach. Pomimo, ze Miley Cyrus (córka chrzestna Dolly Parton) nie wpisuje się w mój ranking, polecam posłuchać jej wersji Jolene nagranej podczas The Backyard Session..
03. Johnny Cash – Hurt (American IV: The Man Comes Around 2002)
Kolejny przykład coveru lepszego od oryginału. Nie żebym był jakimś szczególnym przeciwnikiem Nine Inch Nails i Trenta Reznora, tylko... Johnny Cash znów niby „pożycza” , a tak naprawdę to „kradnie” piosenkę i nie oddaje już. O ile z ust Trenta tekst brzmi jak wyznanie biednego emo-narkomana, to w wersji Casha przybiera wręcz śmiertelnego charakteru. Człowieka zmęczonego życiem. Teraz, z perspektywy czasu zauważa się to jeszcze bardziej. Uproszczona warstwa instrumentalna pozwala skupiać się na przekazie, nie rozprasza niepotrzebnymi dźwiękami, a głos Casha jest ponad tym wszystkim.
02. Otis Redding – Try A Little Tenderness (Complete & Unbelievable: The Otis Redding Dictionary of Soul1966)
Tutaj dopiero sięgamy prawdziwego oldschoolu. Piosenka ma swoje początki w 1932 roku. Rok później nagrał ją Bing Crosby. Nastał 1966 i Try A Little Tenderness zyskała nowy, lepszy kształt. Otis z pomocą producenta Isaaca Hayesa uczynił z tego utworu nieśmiertelny soulowy majstersztyk, zaliczany do największych przebojów wszech czasów. W 2011 roku sampel wokalu Otisa wykorzystali Kanye West i Jay-z na płycie Watch The Throne. Chyba nic więcej nie trzeba już dodawać tylko słuchać.
01. The Beatles – Twist And Shout (Please Please Me 1963)
Top Notes – Twist And Shouts, ktoś słyszał? Założę się, że znacząca większość nie. Ja też nie słyszałem. Przez długi czas myślałem, że to Beatlesi wydali Twist And Shout jako pierwsi. Potem sądziłem, że to The Isley Brothers, no a tu się okazuje, że to dosyć mało znani Top Notes w 1960 roku. Jednak ich wersja nie zyskała popularności, a nie jest wcale taka zła. Może mniej energiczna od hitu Beatlesów, ale mimo wszystko bardzo rock&rollowa z charakterystycznym saksofonem. Prawdziwa cześć należy się jednak twórcom tego wielopokoleniowego hitu, czyli Philiowi Medleyowi oraz Bertowi Bernsowi. Ten ostatni odpowiada też, za Piece Of My Heart, słynny dzięki przebojowemu wykonaniu Jannis Joplin.
Tym miłym muzycznym akcentem żegnam się z wami i do zobaczania w krótce w rankingu najgorszych coverów wszech czasów.