REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Najlepsze horrory z Hiszpanii – prawie wszystkie darmowe!

W Hiszpanii powstają najlepsze horrory i dlatego przygotowałem ranking najciekawszych z nich, które znajdziecie w Onet VOD. Wszystkie są warte poznania, a tylko „Słodkich snów” i „[REC] 3: Geneza” okazują się płatne – resztę obejrzycie za darmo!

30.04.2013
12:04
Najlepsze horrory z Hiszpanii – prawie wszystkie darmowe!
REKLAMA
REKLAMA

1. [Rec]

Kiedy wydawało się, że po „Blair Witch Project” horrory stylizowane na paradokumenty nie mają już większej racji bytu, pojawił się „[Rec]”. Szerzej nieznany duet Balagueró i Plaza stworzyli film wyciskający z formuły mockumentu o wiele więcej. Sukces „Blair…” został bowiem oparty przede wszystkim na plotkach, jakoby wszystko, co zostało w nim pokazane, stanowiło zapis autentycznych wydarzeń. Z kolei dwaj Hiszpanie zrezygnowali z mamienia widza i postawili na jak najlepszą realizację i pełno akcji. W efekcie stworzono maksymalnie trzymający w napięciu i zaskakujący horror, który dzięki ujęciom „z ręki” ma w sobie ogromne pokłady realizmu. Zresztą sami aktorzy dają w nim z siebie wszystko. A najlepsze jest to, że nie znali oni całego scenariusza, dlatego często improwizowali i wiele sytuacji na planie autentycznie ich przeraziło.

[Rec]

Zdecydowanie najlepsza produkcja bardzo lubianego przeze mnie Guillermo del Toro. Mamy do czynienia z urzekającą swoim nastrojem baśnią dla dorosłych. „Labirynt Fauna” ujmuje bowiem od strony plastycznej i jest przepełniony magicznym klimatem. Ogromne wrażenie robią same charakteryzacje. Są one na tyle imponujące, że po kilku latach od premiery nadal doskonale pamiętam wygląd tytułowego fauna i bladego potwora bez oczu, którym można by straszyć dzieci. Mimo otoczki fantasy dzieło del Toro nie jest infantylne, a dzięki swej baśniowej formule stanowi jeden z ciekawszych horrorów ostatnich lat.

Labirynt fauna

Doskonały pokaz tego, jak buduje się napięcie w horrorach – stopniowo i bez silenie się na, tak charakterystyczne dla kina Hollywoodzkiego, tanie sztuczki. Fabuła została oparta na pewnej niepokojącej tajemnicy, ale wszystkie karty zostają odkrywane bardzo powoli, przez co historia cały czas intryguje. W filmie zobaczymy znaną z jeszcze lepszych „Oczu Julii” Belén Ruedę, która stworzyła silną i pełną emocji bohaterkę. Tajemnicza atmosfera, kilka bardziej drastycznych scen i niepokojąca fabuła sprawiły, że „Sierociniec” to kawał mocnego horroru.

Sierociniec

Balagueró chowa zombie z „[REC]” do szafy i tworzy produkcję o socjopatycznym czterdziestoletnim dozorcy. W „Słodkich snach” autor stworzył paranoiczny klimat niepokoju i postawił na jego subtelne budowanie. Ciekawie wypada sam bohater – pozornie miły i sympatyczny, a tak naprawdę, gdy tylko nadarza się okazja, uprzykrzający życie swoim sąsiadom. Płynnie poprowadzona fabuła w połączeniu z niepokojącą atmosferą i postacią psychopatycznego Césara sprawiły, że mamy do czynienia z dobrym i wysublimowanym kinem grozy.

Słodkich snów

Dzieło Guillermo del Toro z 2001 roku – nie tak dobre jak wspomniany „Labirynt Fauna”, ale warte obejrzenia. Największa siła filmu tkwi w mrocznym klimacie. Akcja dzieje się pod koniec lat 30., kiedy Hiszpania jest ogarnięta wojną domową. Sama fabuła przypomina trochę tę z „Sierocińca” – tak jak w nim mamy dom dla sierot i duchy. „Kręgosłup diabła” to, zwłaszcza kiedy spojrzymy na późniejsze dokonania słynnego reżysera, kino mocno surowe i trochę ubogie pod względem fabuły. Jednak wszystko nadrabia ono niepokojącą atmosferą.

Kręgosłup diabła

6. [Rec] 2

Autorzy nie stworzyli produkcji lepszej od poprzedniej, jest ona nawet sporo słabsza, ale i tak wypada jako solidna kontynuacja. Znowu chwyt ze stylizacją horroru na paradokument działa i zostaje tu miejscami ciekawie rozwinięty, jak przykładowo początkowo, gdy akcję obserwujemy z perspektywy specjalnych kamer oddziału SWAT. Trochę kuleje sama fabuła – Balagueró i Plazie ewidentnie zabrakło dobrego pomysłu na historię i skupili się głównie na akcji. Wyszło raz lepiej, raz gorzej, lecz sam finał to kawał porządnej roboty.

[Rec] 2
REKLAMA

Patrząc na brak większego polotu w „[Rec] 2” cieszę się, że w „Genezie” zmieniono dotychczas przyjęte rozwiązania. Ujęcia „z ręki” pojawiają się tylko na początku, po czym mamy zupełnie standardową pod względem formuły propozycję filmową. Ale to nie wszystko, bo tym razem dostajemy horror-komedię. Jest tu sporo nabijania się z gatunkowych klisz, a nawet poprzednich filmów Balagueró i Plazy, i absurdalnych scen. Prosty humor w połączeniu z makabrą (najmocniejsze sceny gore w historii cyklu) wychodzi całkiem strawnie i przyjemnie. W ruch idzie piła mechaniczna i… mini mikser, więc przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki.

[Rec] 3: Geneza
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA