Dziwne moce, obcisłe ciuchy i tona problemów z różnych światów. TOP 17 seriali superbohaterskich 2018 roku
Obcisłe ciuchy, marsowe miny i nerwowe poczucie humoru - to dobrze zna każdy fan seriali o superbohaterach. Wśród tych wielu produkcji, które co roku emitowane są przez stacje telewizyjne i serwisy streamingowe, da się jednak wyłuskać perełki. Przedstawiamy najlepsze seriale superbohaterskie 2018 roku.
Fani superbohaterów cierpią na klęskę urodzaju. Seriali na podstawie komiksów Marvela i DC powstało w 2018 roku tyle, że ledwo co nadążałem je oglądać - ale widziałem je wszystkie (naliczyłem ich łącznie aż… 17) i postanowiłem ocenić, które z nich w minionym roku wypadły najlepiej. Przewrotnie zacznę jednak od tych, które spodobały mi się najmniej.
Najlepsze seriale superbohaterskie 2018 roku:
17. Black Lightning, 2. sezon
Jeśli bym uznał, że nie dam już rady oglądać wszystkich produkcji na licencji DC, to „Black Lightning” poszedłby pierwszy pod nóż. Nie jest to może serial do gruntu zły - 1. sezon zapowiadał się obiecująco - ale stał się po prostu… nijaki. Nie umiem się przejąć losem postaci i nie jest mi bliska poruszana w nim tematyka społeczna.
16. Krypton, 2. sezon
Opowieść o dziadku Supermana od samego początku zalatywała tandetą, ale postanowiłem dać jej szansę. Niestety serial nie udźwignął tematyki. Gra aktorska średnia, scenariusz kaprawy, a bohaterowie puści. Ciekawy pomysł to nie wszystko, niemniej jednak zobaczymy, czy w 2. serii coś się zmieni.
15. Iron Fist, 2. sezon
„Iron Fist” uznałbym za najgorszy serial na licencji Marvela, gdyby nie było „Inhumans”. W tym roku formę miał lepszą, ale to nic nie zmienia. Paradoksalnie sam Danny do roli dobrany został świetnie, a Ward to najlepszy bohater drugoplanowy Marvela - mam nadzieję, że obaj wrócą w innym serialu po tym jak Netflix skasował produkcję.
14. Supergirl, 4. sezon
Najmniej lubiany przeze mnie serial składający się na „Arrowverse”. Rozumiem, jaki był zamysł twórców „Supergirl” w rysowaniu paraleli pomiędzy sytuacją kosmitów w serialu a uchodźców w naszym prawdziwym świecie, ale scenarzyści robią to z gracją słonia w składzie porcelany.
13. Arrow, 7. sezon
Serial, który sześć lat temu rozpoczął całe „Arrowverse stacji CW zaczyna gryźć swój własny ogon. Momentami z „Arrow” robi się opera mydlana. Po tak długim czasie nie sposób jednak przestać śledzić losów bohaterów, chociaż często scenariusz wymusza na nich idiotyczne decyzje.
12. Flash, 5. sezon
Ciut młodszy stażem „Flash” też zdaje się mieć lata świetności już za sobą. Niestety główny przeciwnik w tym sezonie jest zupełnie nieinteresujący i nie umywa się do wcześniejszych łotrów. Mam nadzieję, że po przerwie świątecznej twórcy spuszczą na widzów jakąś fajną fabularną bombę.
11. Runaways, 2. sezon
Zbliżając się do drugiej dziesiątki, mój entuzjazm zaczyna rosnąć. Runaways w 2. sezonie serwuje nam jeszcze więcej tego samego, ale to same fajne rzeczy. Teen drama z supermocami w tle to odświeżające doświadczenie, a nowa seria bawi podobnie jak ta debiutancka sprzed roku.
10. Cloak & Dagger, 1. sezon
W minionym roku pojawił się nie jeden, a dwa seriale młodzieżowe na licencji Marvela. Tak jak Runaways to rasowa teen drama, tak „Cloak & Dagger” to tanie, acz nietypowe romansidło. Dwójka nastolatków zostaje ze sobą złączona przez los i razem walczą ze swoimi demonami. I wiecie co? Fajnie się to ogląda!
9. Luke Cage, 2. sezon
Tak jak nie płakałem po „Iron Fiście”, tak „Luke’a Cage’a” mi szkoda. Nie zdobył zbyt wielu fanów, ale w przeciwieństwie do „Black Lightning” został przynajmniej zrealizowany na porządnym poziomie. Bardzo podobał mi się zwrot akcji w finale i żałuję, że raczej nie zobaczymy dalszego rozdziału tej historii.
8. Agents of S.H.I.E.L.D., 5. sezon
Serial o szpiegach w uniwersum Marvela miał swoje lepsze i gorsze momenty - a ostatnio więcej tych drugich. Po pięciu latach zżyłem się z tymi bohaterami jeszcze bardziej niż z tymi z dłuższego „Arrowa”. Szkoda tylko, że w Agentach Tarczy tak mało było nawiązań do filmów z cyklu Marvel Cinematic Universe.
7. The Gifted, 2. sezon
Mutanci nie mają lekkiego życia - zarówno w świecie komiksu, jak i w nowym serialu telewizji Fox. „The Gifted” łączy w sobie cechy serialu obyczajowych i akcji i potrafi zainteresować pomimo braku typowych znanych twarzy. Skupienie się na tych drugoplanowych bohaterach było świetną decyzją.
6. Jessica Jones, 2. sezon
Ten serial z oferty Netfliksa kontynuacji się doczeka. I dobrze, bo (cray! cray!) to był jeden z lepszych sezonów na licencji Marvela w historii. Można jednak rozsądnie założyć, że niezależnie od wyników, „Jessica Jones” nie powróci z kolejnym sezonem - rozwód Marvela i Netfliksa to tylko kwestia czasu.
5. Gotham, 4. sezon
Niemal na podium wskoczył też inny serial, który bardzo cenię. „Gotham” to opowieść o tytułowym mieście w czasach, zanim Batman zaczął działać. Zrobienie z młodego Jima Gordona głównego bohatera i casting do roli Pingwina zaprocentowały. „Gotham” jest karykaturalne, zwariowane, ale przy tym takie… wciągające.
4. DC’s Legends of Tomorrow, 4. sezon
Pozwólcie, że zacytuję po małej korekcie opis jednego z odcinków, który emitowany był w czasie, gdy „Arrowverse” miało swój crossover. Swego czasu relacjonowałem go, zaśmiewając się do łez, Asi Tracewicz na naszym redakcyjnym Slacku (mały spoiler):
„DC’s Legends of Tomorrow” to nic innego jak komedia z superbohaterami w tle, która nabijała się nawet z tego corocznego crossovera, którego nie była częścią. Jej twórcy są świadomi, że kreowany przez nich świat jest absurdalny i pławią się w tym absurdzie.
3. Daredevil, 3. sezon
Najlepiej oceniany przez widzów serial o superbohaterach - i to nie tylko wśród tych, które trafiły na Netfliksa - otrzymał solidny 3. sezon. Nie jest to w mojej opinii najlepsza produkcja tego roku, ale otrzymała zasłużone trzecie miejsce na podium.
Ogarnął mnie jednak smutek, gdy Netflix skasował „Daredevila”. Tak jak spodziewałem się, że „Iron Fist” i „Luke Cage” mogą pójść pod nóż ze względu na małą popularność i niezbyt dobre oceny, tak odejście Diabła z Hell’s Kitchen to ewidentnie efekt korporacyjnych przepychanek ze względu na VOD o nazwie Disney+.
2. Legion, 2. sezon
Pierwszy sezon „Legionu” był genialny na kilku poziomach i wyróżniał się - nie tylko na tle produkcji o superbohaterach. Tak odważnego serialu na licencji Marvela jeszcze nie było i David Haller wziął mnie całkowicie z zaskoczenia. Zabawa formą, światłem, kadrami, muzyką. No coś pięknego.
Kolejna seria niestety aż tak dobra nie jest, bo wrażenie nowości już zniknęło, ale i tak zachwycałem się każdym kolejnym kadrem na ekranie. Nie mogę też przeboleć twistu z finału, ale to tylko świadczy o tym, że serial wzbudził we mnie emocje wobec tych barwnych i nieco szalonych bohaterów.
1. Titans, 1. sezon
Nie wiem, jak to się stało, ale na szczycie mojej listy znalazł się serial, którego o to bym nigdy nie podejrzewał po zwiastunie, w którym Robin kazał „je*bać Batmana”. Całe szczęście, że „Tytani”, czyli produkcja markująca sobą niedostępną w Polsce platformę VOD o nazwie DC Universe, wylądują na Netfliksie.
W serialu podoba mi się to, że DC nie opowiada nam kolejnego origin story. To jest serial dla fanów, którzy na wyrywki znają historię Robina i nie trzeba jej opowiadać ze szczegółami ponownie. Dzięki temu widzowie są rzuceni na głęboką wodę, a nie do brodzika, więc zabawa trwa od pierwszej minuty.