REKLAMA

Narcos do samego końca nie zwalnia tempa, a po 3. sezonie chcę jeszcze więcej

Kolejny rozdział opowieści o walce z narkotykowymi bossami z Kolumbii dowodzi, że Narcos ma przyszłość bez Pablo Escobara. Spieszę donieść, że 3. sezon do samego końca trzyma w napięciu.

narcos 3 sezon
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga, spoilery.

Netflix postanowił pociągnąć dalej temat narkobiznesu. Wprowadził do Narcos zupełnie nowych bohaterów, a chociaż pojawiło się mnóstwo nowych twarzy, to po obu stronach konfliktu pojawili się bohaterowie i złoczyńcy z krwi i kości.

narcos 3 sezon trailer class="wp-image-89659"

Już po seansie pierwszych pięciu odcinków nowego sezonu Narcosa wiedziałem, że serial przeżył śmierć Pablo Escobara. Kolejny sezon fabularyzowanej historii polowania na narkotykowe gangi w latach 90. w drugiej połowie utrzymał wysoki poziom.

Tegoroczne Narcos dało nam nie jednego, a czterech wyrazistych antagonistów.

Kartel z Cali, przeciwko któremu działa wytoczyło DEA po śmierci Escobara, nie miał jednego przywódcy. Na czele stała czwórka ojców chrzestnych: bracia Gilberto i Miguel Rodriguez, psychopatyczny Pacho i twardy, okrutny Chepe. Oprócz tego w serialu pojawia się ich rodzina, w tym potomkowie i liczni współpracownicy, jak np. spece od mokrej roboty.

W starciu z barwnymi członkami kolumbijskiego kartelu stróże prawa przegrywają na każdym froncie. Nawet same postaci wypadają blado. Zniknął z radaru i bez słowa wyjaśnienia agent Murphy, a głównym bohaterem i zarazem narratorem został jego partner: Javier Pena. Bohater grany przez Pedro Pascala po pokonaniu Escobara awansował i dostał nawet kilku protegowanych.

 class="wp-image-92540"

Szkoda tylko, że do samego końca od Penie nie dowiedzieliśmy się w zasadzie nic nowego.

Bohaterowie w pierwszych dwóch sezonach mieli swoje życie prywatne. Murphy pomiędzy kolejnymi akcjami spędzał czas z żoną, a Javier chadzał do knajp. W 3. serii Javier Pena w żaden sposób się nie rozwinął - tak jakby twórcy nie mieli na niego pomysłu. Tyle dobrego, że poprzednie 20 odcinków zarysowało tę postać.

Na podobny problem cierpią niestety nowi agenci DEA. Po seansie uleciały mi nawet z głowy ich nazwiska. Bohaterowie byli papierowi, zabrakło im charyzmy. Rozumiem, że taki mógł być plan - twórcy chcieli pokazać, że walka z narkobiznesem nie zostawia czasu na prywatne życie - ale jako widz odczułem niedosyt.

Na szczęście w nowym sezonie znacznie więcej czasu spędziliśmy ze złoczyńcami, których w dodatku nie próbowano wybielać.

Pablo Escobar był okrutny, ale Narcos nie przedstawiło go jako jednoznacznego potwora. Poznaliśmy jego motywację i dawało się go nawet lubić na podobnej zasadzie jak Franka Underwooda czy Waltera White'a. Pierwsze dwa sezony przedstawiały jednak historię polowania na niego. Nie był pełnoprawnym pierwszoplanowym bohaterem.

narcos 3 sezon class="wp-image-92534"

W 3. serii Narcos nieco zmienia formułę. Dzięki temu widzowie czują się jak w domu, ale po sporym przemeblowaniu: to historia końca kartelu z Cali i to jego ojcowie chrzestni są w centrum. Oprócz czwórki bossów pierwsze skrzypce gra syn Miguela, psychopatyczny David.

Tym razem Narcos nie pozostawia wątpliwości - to są ludzie źli do szpiku kości.

Gentlemani z Cali, jak lubili się nazywać przywódcy kartelu, byli przeciwieństwem Pablo Escobara. Zamiast prowadzić otwartą wojnę z władzami, żyli w cieniu. Nie urządzali krwawych masakr, a wrogów, jeśli już zaszła taka potrzeba, usuwali po cichu... ale z niezwykłym okrucieństwem i bezwzględnością.

Tym razem nie ma szans na to, by identyfikować się z antagonistami. Jedyną postacią po stronie tych złych, która może być bliska widzowi, jest Jorge Salcedo: szefem ochrony kartelu, który bezskutecznie próbuje odejść, by założyć swoją własną legalną firmę.

narcos 3 sezon class="wp-image-93037"

Oczywiście naiwnym było myślenie Jorge'a, że pracodawcy pozwolą mu odejść w najważniejszym dla nich momencie.

Narcos zaskoczyło widzów na samym początku. Historia rozpoczyna się w chwili, gdy Gilberto Rodriguez ogłasza... przejście na emeryturę. Porozumiał się z władzami Kolumbii. W zamian za symboliczne kary, on i pozostali ojcowie chrzestni mieli zostać ułaskawieni. Mogli nawet zachować w dodatku swoje majątki!

Jorge, który sam uważa się za dobrego człowieka - nie nosi broni, nie zabija i nie szmugluje kokainy, a jedynie dba o bezpieczeństwo osób za te okropności odpowiedzialnych - chce się wycofać. Szybko sobie uświadamia, że to nie jest możliwe. Przez 5 odcinków trwa w marazmie, ale wreszcie zaczyna działać.

Druga połowa 3. serii Narcos pokazuje, jak duże kłody pod nogi rzucano stróżom prawa.

DEA ma mniej pieniędzy, sprzętu i ludzi niż handlarze narkotyków. W dodatku bardziej przeszkadza, niż pomaga im lokalna policja. Poziom korupcji jest na tyle wysoki, że nie można ufać nikomu. Dopiero pojawienie się Jorge'a sprawia, że agenci zyskują cień szansy na pokonanie kartelu z Cali zanim jego przywódcy zostaną de facto ułaskawieni.

narcos 3 sezon class="wp-image-92542"

Cały plan na zneutralizowanie kartelu wisi na włosku. Po schwytaniu Gilberto władzę przejął Miguel, któremu nie w smak jest korzenie się przed władzami. Rozpoczyna się coraz bardziej intensywne polowanie, w którym DEA kilkukrotnie jest o krok od schwytania drugiego z braci Rodriguezów, ale nawet pomoc Jorge'a to zbyt mało.

Ta gra w kotka i myszkę oraz kilka wątków pobocznych idealnie zagrała na ekranie. Obserwowanie kolejnych ruchów obu stron konfliktu sprawia autentyczną frajdę. Chociaż zakończenie nie jest specjalnie zaskakujące - zwłaszcza dla osób, które znają historię tego kartelu - to wyboista droga, którą do niego widzowie docierają, dostarcza masę wrażeń.

narcos 3 sezon class="wp-image-92537"

Nie mogę się doczekać kolejnej serii Narcosa.

Serial nie jest dokumentem, a fabularyzowaną wersją historycznych wydarzeń. Nie wszystkie sceny z serialu faktycznie miały miejsce, ale postać Jorge'a bazuje na prawdziwym szefie ochrony kartelu z Cali. Wedle jego słów Narcos dość wiernie oddaje realia tamtych czasów, chociaż w końcówce scenarzyście sobie nieco pofolgowali, stawiając Salcedo w centrum wydarzeń.

Cieszy przy tym, że serial Narcos nie zmienił swojej formuły. Stylizowany jest na dokument i przypomina o tym, że to historia oparta na faktach pokazując archiwalne materiały wideo z tamtych lat. Nie sposób się też przyczepić do jakości zdjęć i scenografii, które stoją na niezmiennie wysokim poziomie.

Mam ogromną nadzieję, że zobaczymy jeszcze kilka sezonów Narcosa. Historię kartelu z Cali zamknięto w jednym sezonie, ale lata 90. dostarczyły twórcom materiału na kilka kolejnych serii...

REKLAMA

Czytaj też:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA