Nauki niezbyt ścisłe to nowszy zagraniczny serial, jaki znalazł się w ofercie platformy Showmax. Komediowa produkcja tonie w czarnym humorze i pewnie przez to scenarzyści za bardzo popłynęli.
OCENA
Harwardzki profesor filozofii zostaje wyrzucony ze względu na skandaliczne zachowanie wobec kolegi z pracy. Zazdrosny, niezrównoważony i bezczelny mężczyzna poszukuje pracy w innych placówkach naukowych, lecz bez skutku. Obniżając oczekiwania, w końcu przyjmuje ofertę przeciętnej szkoły średniej, której zależy na podniesieniu prestiżu przy pomocy „osoby z Harvardu“.
Bohater serialu Nauki niezbyt ścisłe to jednocześnie największa zaleta i największa wada produkcji.
Zaleta, ponieważ przyjemnie jest popatrzeć na dorosłego buntownika, który na każdym kroku pokazuje środkowy palec społecznemu ładowi oraz przyjętym konwenansom. Nauczyciel filozofii chodzi w dresie, przeklina, ma w poważaniu uczniów, a do tego nie zamierza uczyć ich przedmiotu, którego powinien. Właściwie... to nie zamierza uczyć ich niczego. Bohater traktuje szkołę średnią jak poczekalnię, w której nic się nie robi.
Wiecie, to trochę tak, jak gdyby wziąć Sheldona Coopera z Teorii Wielkiego Podrywu i wsadzić go jako nauczyciela do gimnazjum albo liceum. Tyle tylko, że zamiast zamiłowania do gier, fantastyki oraz science-fiction, nasz Sheldon 2.0 woli używki, seks oraz spiskowanie przeciwko lepszym i bardziej majętnym od siebie. Wydaje się, że zderzenie ściśle zhierarchizowanej, poprawnej obyczajowo szkoły z tak niezależną i niedostosowaną jednostką prowadzi do masy rewelacyjnych gagów.
Niestety, na dłuższą metę bohater Nauk niezbyt ścisłych zaczyna zachodzić widzowi za skórę i go irytować.
Widz szybko zdaje sobie sprawę, że chociaż profesor Harvardu uczy dzieci, sam jest największym dzieckiem w całej klasie. Albo nawet szkole. Uparty. Bez zdolności do wyciągania wniosków. Pozbawiony pokory oraz autorefleksji. Bohater serialu przestaje być kontrowersyjny i interesujący, a zaczyna wychodzić na odpychającego gbura.
W produkcji nie zachodzi żadna przemiana w sposobie działania protagonisty. Rola grana na jedną nutę stanowi świetny punkt wyjścia. Tyle tylko, że scenarzystom zabrakło ambicji, aby pójść krok dalej i zacząć rozwijać swojego bohatera. Nawet największe komediowe tasiemce, takie jak sitcomy Przyjaciele czy Teoria Wielkiego Podrywu, stawiają na rozwój postaci. Tutaj mi tego brakuje.
Najciekawszymi postaciami serialu okazują się same dzieci.
Uczniowie rozwijają się i ewoluują. Niektórzy zdają się być bardziej skomplikowani niż dorosły bohater. Ten zbyt często zostaje sprowadzony do typowego internetowego trolla. Takiego, który przez chwilę może być zabawny, ale potem już tylko irytuje oraz działa na nerwy. Dziwny to serial, gdy główny bohater staje się jego najbardziej o odpychającym elementem.
Nauki niezbyt ścisłe nie są złe. To jedna z najciekawszych zagranicznych ofert platformy Showmax, jakie zostały wydane w 2018 roku. Wątpię jednak, aby produkcja została z nami na długo. W tytule drzemie gigantyczny niewykorzystany potencjał, zabity brakiem długodystansowego planu na postać filozofa z Harvardu. Obejrzeć jak najbardziej można, ale wcale nie trzeba.
Ode mnie pięć mądrych książek na dziesięć możliwych.