Mocne role dramatyczne, bezbłędny w komediach, coraz bardziej rozchwytywany za granicą, ale sporo grający w Polsce. Moje osobiste przekonanie, że Marcin Dorociński jest jednym z najlepszych współczesnych polskich aktorów, umacnia się z jego każdym kolejnym występem. A kolejne na horyzoncie.

Gdyby wymieniać wszystkie role Marcina Dorocińskiego, zapewne spędziłbym nad pisaniem tego tekstu długie tygodnie. Parafrazując jednak klasyka: mogłoby być to poświęcenie, na które byłbym gotów. Dlaczego? Bowiem, moim zdaniem, ze świecą szukać aktora tak wszechstronnego, imponującego swoim warsztatem, jak właśnie on.
Dorocińskiego podróż po ekstraklasie wczesnego tysiąclecia
Tak naprawdę Marcin Dorociński realnie zabłysnął nawet przed zmianą roku na dwa z przodu - w "Kilerów 2-óch" Machulskiego z 1999 roku poznaliśmy go na krótko jako jednego z młodych wilków. Choć po drodze zanotował kilka ról, m.in. w "Przedwiośniu", to jego rozłąka z ikonicznym reżyserem nie trwała zbyt długo - już 5 lat później panowie znów nawiązali współpracę, a Dorociński wcielił się w komisarza Wilka (do tej postaci jeszcze wrócę), uparcie i nieskutecznie ścigającego głównego bohatera.
Choć z perspektywy czasu wczesne kino spod znaku Patryka Vegi - brudne, wypełnione testosteronem - zdaje się reliktem przeszłości, to właśnie w nim Dorociński tak naprawdę dostał większe pole do popisu w roli Despero. Ba, powiem więcej: kreację pełnego energii i posiadającego twardą skórę Despero należałoby wręcz uznać za przełomową dla niego. Moje pokolenie raczej aż tak dobrze już tego nie pamięta, ale "PitBull", zarówno w wydaniu filmowym, jak i serialowym, we wczesnych latach 2000. był marką kultową, uznawaną za mocny i wciągający obraz polskiego świata policyjno-przestępczego. Rola u Vegi (wówczas uznawanego za dobrego twórcę) powiedziała: zwróćcie na Dorocińskiego uwagę, dajcie mu szansę, to gość, który jeszcze zamiesza.
Wkrótce przyszła jedna z najbardziej eksplorujących dramatyczny talent Dorocińskiego ról. Mowa oczywiście o "Boisku bezdomnych". Wcielił się on wówczas w Jacka Mroza, którego życie mocno doświadcza: niespełniona kariera piłkarza, brak satysfakcji z pracy, alkoholizm, a z czasem bezdomność. Gdy zamieszkuje na Dworcu Centralnym, wraz z innymi bezdomnymi wpada na pomysł utworzenia drużyny piłkarskiej. Jak nietrudno się domyślić, taka tematyka, wymagająca godnego i pozbawionego przerysowania przedstawienia, jest dla aktora sporym wyzwaniem. Czy jest to film, który najlepiej portretuje zjawisko o którym opowiada? Nie, ale robi to z wyjątkowym zniuansowaniem, szacunkiem do postaci i autentyzmem. Spora działka w tym samego Dorocińskiego. To na jego barkach spoczęła główna rola i przekazanie realistycznych, silnych, wiarygodnych, a zarazem dalekich od jakiejkolwiek karykatury emocji.
Polska górą, a Dorociński Strong
Z biegiem czasu Dorociński zaczął również występować w komediach romantycznych ("Rozmowy nocą", "Idealny facet dla mojej dziewczyny", "Miłość na wybiegu"). Nawet pomimo (mówiąc delikatnie) niekoniecznie wybitnego poziomu samych filmów, aktorska błyskotliwość Dorocińskiego przebijała się na tyle skutecznie, że pozwalała wytrzymać do końca seansu. Z czasem potwierdziło się, że choć dobrze mu tam idzie, a komediantem jest świetnym (o czym też później), to jest mu przeznaczone przede wszystkim kino dramatyczne. W "Róży" u Smarzowskiego bezbłędnie portretuje zniszczonego przez wojnę człowieka, "Obława" pozwoliła mu świetnie zarysować rozdarcie i wyrzuty sumienia swojej postaci. Po Smarzowskim przyszedł Pasikowski i prawdopodobnie jeden z najsłynniejszych filmów w karierze aktora - "Jack Strong". Ten film przyniósł polskiemu środowisku kinowemu dowód na to, że jak Dorociński zrobi kreację stanowczego, wyważonego i tajemniczego szpiega, to nie ma wiadomo czego, wiadomo gdzie.

Można na ten temat gdybać, ale myślę, że "Jack Strong" był wisienką na torcie, którego zjedzenie pchnęło Dorocińskiego na wyższy szczebel rozpoznawalności zwłaszcza za granicą. Miał na koncie wiele świetnych (i lepszych ról) niż ta, a jednak mniej więcej od momentu, gdy wcielił się w Ryszarda Kuklińskiego, jego nazwisko zyskiwało coraz większą sławę. Z czego mogło to wynikać? Na pewno ówczesna popularność w Stanach postaci, którą grał, odegrała w tym jakąś rolę. Nie przywiązywałbym się jednak do tego w większym stopniu. W branży filmowej ceni się ludzi, którzy nie boją się aktorskich wyzwań, odnajdują się w różnych gatunkach, a także długo i ciężko pracują na swoje nazwisko. Do Dorocińskiego karma wróciła, w jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Wystąpił w "Operacji Anthropoid" z Cillianem Murphym i Jamiem Dornanem, zagrał jedną z kluczowych ról w "303. Bitwa o Anglię", przy czym nie emigrował z polskiego kina - znalazł czas by znów wcielić się w Despero czy zagrać u Marka Koterskiego.
Marcin Dorociński jest postacią, która nie tylko w Polsce robi wrażenie. Christopher McQuarrie zaangażował do przedostatniej części legendarnej serii "Mission: Impossible", zatytułowanej "The Dead Reckoning". Zgodnie z prawidłami relacji Polska-Hollywood Dorociński wcielił się w rosyjskiego kapitana łodzi podwodnej Sewastopol (kilka lat wcześniej był rosyjskim szachistą w "Gambicie królowej). Nie było go na ekranie dłużej niż jakieś 7-8 minut, ale pojawił się na samym początku filmu i otworzył go w absolutnie imponujący sposób - ten krótki czas wystarczył mu, by sprzedać stanowczą charyzmę postaci, która gorączkowo musi pogodzić się z faktem, że od śmierci dzieli go wraz z załogą chwila. Wiemy również, że to niejedyny zagraniczny romans Dorocińskiego z kinem akcji - wystąpi w "Mayday" u boku Kennetha Branagha, Ryana Reynoldsa i Marii Bakalovej (film ma trafić na Apple TV+ jeszcze w tym roku). Zaliczył również ciekawy występ w "Wikingach: Valhalli", gdzie sportretował Jarosława Mądrego.

Człowiek wielu talentów do wielu gatunków
Warto jednak jeszcze na chwilę wrócić na polskie podwórko. W momencie pisania tego tekstu na ekranach kin właśnie pojawia się trzecia część jedna z najbardziej udanych polskich serii ostatnich lat - mowa rzecz jasna o "Teściach". Wraz z reżyserem Jakubem Michalczukiem do obsady po jednym filmie nieobecności powraca Marcin Dorociński. Według pierwszych doniesień, jego postać, poprzednio reprezentująca błyskotliwy i dość cyniczny humor względem wydarzeń (oraz żony granej przez Maję Ostaszewską), zdaje się być, wraz z Tadeuszem (Adam Woronowicz) największą siłą "Teściów 3".
Spektakularne powroty są niewątpliwie domeną Dorocińskiego - za przykład niech posłuży "Vinci 2". Film, którego niekoniecznie każdy potrzebował, a jednak powstał. Bohater tego tekstu pojawił się w wspomnianej kilka akapitów wyżej kreacji Łukasza Wilka, tym razem już gliniarza współpracującego z międzynarodowymi służbami. Tu również nie potrzebował długiego czasu ekranowego, by wystrzelić z siebie najśmieszniejsze i najbardziej błyskotliwe dialogi tego filmu. Zresztą, kto nie ma dość Dorocińskiego w komediowym wydaniu, niech migiem obejrzy "Niebezpiecznych dżentelmenów" - tam, w roli Witkacego, przez niemal dwie godziny szarżuje, aż miło. Preferującym wyciszone i trafiające w czułe punkty aktorstwo proponuję "Minghun" - tam aktor wciela się w cierpiącego z powodu śmierci córki ojca, który wraz z chińskim teściem chce odprawić specjalny rytuał związany z ichniejszą kulturą.
Przed Marcinem Dorocińskim jawi się kolejne wyzwanie - takie, które wypadałoby nazwać wręcz historycznym. Wchodzi bowiem w buty Jerzego Kamasa i wciela się w Stanisława Wokulskiego - bohatera twórczości Prusa, która nabrała w naszym kraju wręcz kultowego wymiaru i o której po dziś dzień się dyskutuje. Dorociński z praktycznie każdego gatunkowego pieca zjadł już chleb - nie jest mu obcy mocny i gęsty klimat, bezceremonialne rozśmieszanie widza, a także poruszające i zapadające w pamięć kreacje. To aktor, który niezależnie od filmu wykonuje swoją robotę ponadprzeciętnie. Hollywood powinno się o niego upomnieć znacznie wcześniej, ale dobrze, że nie odfrunął nam za ocean na stałe. Dzięki temu wciąż możemy się cieszyć jego wielkim talentem.
Więcej o polskim kinie przeczytacie na Spider's Web:
- Lada chwila poznamy polskiego kandydata do Oscara. Oto faworyci
- Polska komedia prosto z kin ekspresowo trafi na Netfliksa
- Prześwit: mamy datę premiery i zwiastun filmu z Cezarym Łukaszewiczem i Darią Poluniną
- Trzy miłości - recenzja. Czy polski thriller erotyczny się udał?
- Disney+ wreszcie uśmiechnął się do Polaków. Nasz film jest hitem