REKLAMA

„Nędznicy” stawiają przed nami brutalne pytanie. Równie brutalne, co ich bohaterowie. Oceniamy tegorocznego kandydata do Oscara

A co jeśli dobro i zło nie istnieją, a nasze zachowania to tylko konsekwencja wrzucenia nas w brutalny system? Z tym pytaniem zostawia nas film „Nędznicy”, nominowany do Oscara w kategorii „Najlepszy film międzynarodowy”. I robi to z taką samą brutalnością, z jaką postępują jego bohaterowie.

nędznicy oscary recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Spór o to, czy „Nędznicy” powinni być „Nędzarzami”, czy może jednak „Nędznikami”, trwa od wieków i niektórzy frankofile wciąż nie mogą przeboleć, że „Les Misérables” Wiktora Hugo, bo tak ten tytuł brzmi po francusku, zostali przetłumaczeni na „Nędzników”. Ekranizacji tej XIX-wiecznej powieści dostaliśmy na przestrzeni lat wiele (choćby w 1978 w reżyserii Glenna Jordana, 1998 z Liamem Neesonem w roli głównej czy musical z 2012), a w tym roku, 28 lutego, do polskich kin wchodzi nominowany do Oscara w kategorii „Najlepszy film międzynarodowy” film „Nędznicy” autorstwa Ladja Ly, który co prawda nie jest przeniesieniem dzieła Hugo na duży ekran, ale nie sposób nie zauważyć oczywistych związków z historią sprzed wieków (nie tylko w tytule).

Ta – trudno nie skwitować tego inaczej – zatoczyła koło.

Co więcej, obraz francuskiego twórcy to nie tylko panorama dzisiejszego społeczeństwa, jego zachowań, potrzeb i nastrojów, ale także nowy głos w dyskusji na temat przywołanych już „nędzników” i „nędzarzy”. Ladj Ly ponownie i bardzo współcześnie próbuje bowiem odpowiedzieć na – wydawałoby się – proste pytanie: kto jest tym dobrym, a kto jest tym złym? I jeśliby odwołać się do definicji obu słów, a więc nędznik jako „człowiek bez zasad moralnych” i nędzarz jako „ten będący w skrajnej nędzy”, to nagle okazuje się, że ta odpowiedź jest dużo trudniejsza, niż na początku mogłoby się wydawać. O kim, idąc dalej, tak naprawdę jest ten film?

Bohaterów „Nędzników” mamy kilku, wszyscy w tej układance są tak samo ważni i z całej galerii charakterów wyłaniają nam się dwa obozy.

Mamy więc reprezentantów społeczeństwa imigracyjnego, którzy zamieszkują ulice Paryża, i wymiar sprawiedliwości – policjantów, poruszających się na granicy prawa i bezprawia, którzy próbują zachować porządek w mieście.

Na plan pierwszy wysuwają się: Chris, szef zespołu policjantów, który całymi dniami krąży jako tajniak z ekipą po mieście, próbując przeciwdziałać różnym zamieszkom czy występkom, Gwada, jego kolega po fachu, znacznie bardziej opanowany niż Chris i – co istotne dla fabuły – reprezentant ludności napływowej oraz ten nowy, a więc Stéphane Ruiz, który dopiero co dołączył do drużyny, przeprowadzając się z prowincji. Po drugiej stronie barykady, również na pierwszym planie, mamy: Issę, nastoletniego chłopaka z wielodzietnej rodziny, i Buzza, także nastolatka, który jednak raczej stroni od kolegów, w przeciwieństwie do tego pierwszego.

Niemądry psikus, a więc kradzież cyrkowego lwiątka, rozpęta całą lawinę niebezpiecznych wydarzeń, w trakcie której przyjdzie nam i bohaterom zweryfikować, co jest dobrem, a co złem. I kim my sami jesteśmy.

Ladj Ly z reporterską wnikliwością przygląda się ulicom Paryża i ich bohaterom – tym gorzej sytuowanym mieszkańcom blokowisk, imigrantom, którzy muszą sobie radzić, funkcjonując w bezwzględnym kapitalistycznym i opresyjnym systemie. Ci z racji biedy i trudnej sytuacji społecznej parają się przestępczością, bywają agresywni, nie przebierają w słowach, są pozostawieni sami sobie. I to nie tylko dzieci, które na zapomnianych osiedlach zjeżdżają na pokrywie kosza na śmieci wprost do... śmieci, ale także dorośli, maskujący samotność butnością i niechęcią do władzy, do tych, co według nich mają lepiej, do tych, co są chronieni przez państwo, układy, pieniądze.

nędznicy film 2019 recenzja class="wp-image-370656"

Ale poczucie osamotnienia i niechęć do świata przejawiają też stróże prawa, codziennie po nawet kilkanaście godzin pracujący w terenie, będący świadkami i uczestnikami awantur, strzelanin, zamieszek, napadów, kradzieży. Początkowo wydaje nam się, że ich nieprzejednanie, fakt, że nie są skorzy do negocjacji, a przy tym nieprzyjemni, można powiedzieć wręcz chamscy, że to wszystko jest zrozumiałe. Może nawet wybaczalne, bo przecież nie od dziś wiemy, że osławieni bohaterowie walczą tymi samymi środkami ze złem tego świata, co ich wrogowie, a fakt, że nasze postaci na samym początku stykają się głównie z – nazwijmy ich – drobnymi cwaniaczkami, takie uczucia wzmacnia. Ale kiedy policjanci przekraczają kolejne granice i wykorzystują swoją władzę, a na ich drodze pojawiają się dzieci – ofiary systemu, patologii, które nie są niczemu winne, bo są tylko dziełem stworzonym z tego marnego budulca – coś w nas pęka.

Pęka ponownie, kiedy widzimy, że społeczność dzieci i dorosłych imigrantów nie chce się podporządkować. Stawia opór. Jest brutalną falą, która jest żądna krwi. Rewolucji. Bo nie potrafi, nie chce, straciła nadzieję, że da się żyć inaczej. Porozumienie między tymi dwoma światami wydaje się niemożliwe. Nie ma trzeciej drogi, żyjąc w tym systemie – jest albo zaprowadzenie porządku twardą, nieznoszącą sprzeciwu ręką, albo chaos zaludniający miasto. Jedyną opcją na poprawę – utopijną – jest zmiana systemu właśnie, ale w niej nie pomaga wspomniana rewolucja na ulicach.

„Nędznicy” nieustannie trzymają widza w napięciu. To film, którzy szokuje, głównie dlatego, że z taką prostotą obnaża dzisiejsze narodowościowo-państwowe problemy.

Już w pierwszych scenach czujemy tę „duszność” obrazu, kiedy młodzi bohaterowie świętują opatuleni w narodowe barwy wygrany mecz reprezentacji Francji w centrum miasta. Kamera podąża ich śladem, a tłum dosłownie wylewa się na paryskie ulice i na nas. Pochłania nas, obezwładnia. Czujemy się zagubieni. Z tym uczuciem przyjdzie nam się zmierzyć jeszcze nie raz w trakcie seansu, ale to finał stanowić będzie istną kulminację emocji i doskonałą klamrę, odnoszącą się do tego, do czego zdolna jest masa. Grupa. Społeczeństwo złe i niemiłe, jak śpiewała Mister D.

nędznicy opinie class="wp-image-370743"

Kto jest więc nędznikiem, a kto nędzarzem? Kto jest oprawcą, a kto ofiarą?

Czy policjanci walczący o ład i porządek, ale niestroniący od wyrachowania i przemocy, postępują słusznie? Czy ci, którzy chcą ich oszukać, siejąc chaos i zniszczenie oraz wchodzą na drogę występku, są wolni od win? W świecie pełnym ksenofobii, braku tolerancji, niechęci do siebie, rasizmu, nienawiści każdy może być nędznikiem i nędzarzem.

I choć łatwiej byłoby to wszystko skwitować wierszem:

autorstwa Antoniego Kucharczyka, rzeczywistość, ta nasza, współczesna, mimo że powielająca schematy poprzednich lat, wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana. Być może tylko dlatego, że w niej trwamy i nie umiemy znaleźć rozwiązania, a przeszłość i doświadczenia historyczne wcale – jak widać – nam nie pomagają.

REKLAMA

Film Ladja Ly to wyraźny znak, że potrzebujemy nowych kategorii do mówienia o świecie, narodach, państwach. Że musimy wrócić do pierwotnych i najprostszych zasad współżycia z drugim człowiekiem – wspólnego dbania o dobro członków grupy, wzajemnych troski, wsparcia, zrozumienia i pomocy. Bo gdzie system zawodzi, a zawodzić będzie zawsze, jesteśmy my – ludzie. I choć największą trudnością jest to, że to my ten system tworzymy, być może można sprawić, że coś się polepszy, jeśli tylko nie będziemy wilkiem. A czasem od jednej decyzji zależy wszystko.

Film „Nędznicy”, nominowany do Oscara (w tej kategorii zwycięzcą został „Parasite”), Złotego Globu (i tu nagrodę zdobył „Parasite”) oraz nagrodzony na festiwalu w Cannes, od 28 lutego w polskich kinach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA